Trzy demony szkoły
Słynne zdanie wielkiego Jana Zamoyskiego, polskiego polityka, męża stanu, kanclerza i hetmana wielkiego koronnego, doradcy polskich królów, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, nigdy nie przestało być aktualne.
Inne z kategorii
„Chodźcie i spór ze mną wiedźcie” [OPINIA]
Michał Jędryka
Redaktor Naczelny
"Tygodnika Bydgoskiego"
Słynne zdanie wielkiego Jana Zamoyskiego, polskiego polityka, męża stanu, kanclerza i hetmana wielkiego koronnego, doradcy polskich królów, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, nigdy nie przestało być aktualne.
Cóż wart jest finezyjny program polityczny, cóż warte zwycięstwo w demokratycznych nawet wyborach, gdy okazuje się, że szkoły nie przygotowują ludzi mądrych, którzy kierując sprawami publicznymi, mogliby obronić dobro wspólne i zapewnić narodowy sukces?
To oczywiście dobrze, że zauważa się potężny kryzys, który trawi oświatę. Dobrze, że podejmuje się próbę odwrócenia, z pewnością nieudanej, reformy szkolnictwa z 1999 roku. Jeszcze lepiej, że odwraca się proces posyłania do szkoły sześciolatków, który był w moim przekonaniu godnym potępienia eksperymentem, niezgodnym z prawami rozwoju osoby ludzkiej.
Tu jednak kończy się optymizm, a zaczyna się pytanie o wybór drogi, którą powinna iść polska szkoła. To bowiem wciąż nie zostało w jasny sposób określone, a kształceniu zagrażają obecnie trzy demony, które w różnych okresach się do naszych szkół wdarły.
Pierwszym z nich jest demon ideologii. Ideologie to koncepcje urządzania całego ładu społecznego na zasadach innych niż naturalne. Innymi słowy, ideologia to zbiór poglądów, które nie wywodzą się z próby uczciwego poznania rzeczywistości, ale z założeń przyjętych dla osiągnięcia jakichś wydumanych celów. Ideologią był więc na przykład marksizm, który dla zwycięstwa wymyślonej przez jego twórców rewolucji poświęcał rzeczywiste dobro człowieka. Niebezpieczeństwo to nie zostało wcale zażegnane, bo do szkoły przedostają się nowe ideologiczne trendy, jak poprawność polityczna, będąca w istocie neomarksizmem, czy genderyzm.
Drugim jest demon eksperymentu. Oczywiście eksperyment jest pożądany w nauce i dzięki niemu mamy postęp i rozwój. Jednak podobnie jak nikt nie chciałby, by na jego dzieciach testowane były nowe lekarstwa, tak samo wolę jako rodzic, by dziecko było uczone metodami, które wynikają z doświadczeń wielu pokoleń.
Trzecim zaś jest demon darwinizmu. Nie, nie chodzi o pochodzenie człowieka od małpy, choć na ten temat chętnie podyskutuję osobno. Chodzi o postrzeganie życia jako walki, w której przetrwają najsilniejsi. Szkołę zmieniono w wyścig szczurów, w imię konkurencji wybijając uczniom z głów takie wartości, jak solidarność i przyjaźń. Stanowczo nie chcę, by moje dzieci – i wnuki, jeśli Pan Bóg pozwoli mi ich doczekać – chodziły do takiej szkoły!