Opinie Wczoraj 13:30 | Michał Jędryka
Zbyt zadziorni, by ich chwalić? Niepotrzebna panika wokół Bydgoskich Patriotów

fot. Facebook

Ostatnie wydarzenia skłaniają mnie do zabrania głosu w obronie Stowarzyszenia Bydgoscy Patrioci. Polskie Radio PiK, przejęte w ramach siłowej rozprawy z mediami publicznymi, które od półtora roku jest „w likwidacji”, właśnie wycofało patronat medialny obchodów 81. rocznicy Powstania Warszawskiego organizowanych przez SBP. Decyzję tłumaczono kontrowersyjnym wizerunkiem organizatora – określono SBP jako „skrajnie nacjonalistyczne stowarzyszenie”, znane m.in. z marszów z udziałem Grzegorza Brauna oraz obchodów urodzin Janusza Walusia. W mojej opinii taka łatka jest krzywdząca i pomija ogrom pozytywnej działalności, jaką to stowarzyszenie od lat prowadzi w Bydgoszczy. Zamiast ulegać atmosferze skandalu, przyjrzyjmy się faktom: Bydgoscy Patrioci to oddolny ruch społeczny, który na niespotykaną skalę promuje postawy patriotyczne i dba o pamięć historyczną. Poniżej przedstawiam ich najważniejsze inicjatywy i odnoszę się do budzących emocje kontrowersji.

Wakacje dla polskich dzieci z Litwy

Jednym ze sztandarowych przedsięwzięć SBP jest organizowanie letnich kolonii dla dzieci polskiego pochodzenia z Wileńszczyzny. Już po raz piąty w ostatnim tygodniu lipca młodzi Rodacy z Litwy odwiedzili Bydgoszcz, by poznać polską kulturę i spędzić niezapomniane chwile w ojczyźnie swoich przodków. Poprzednie edycje tych wakacji to tygodnie pełne atrakcji, sportu oraz spotkań z historią i ciekawymi ludźmi. Dzieci wracały do domów na Litwie ze łzami wzruszenia, bogatsze o wiedzę o Polsce i poczucie, że macierzysty kraj o nich pamięta. Co ważne, inicjatywa finansowana jest ze zbiórek i darowizn mieszkańców – to przykład autentycznej solidarności z Polonią. Dzięki ofiarności bydgoszczan również tegoroczna edycja wakacji mogła okazać się magiczna. Trudno przecenić znaczenie takiej akcji: młode pokolenie polskich dzieci z zagranicy zyskuje żywy kontakt z kulturą przodków, a wszystko to dzięki społecznikom z SBP.

Pamięć o bohaterach i opieka nad miejscami pamięci

Stowarzyszenie Bydgoscy Patrioci od lat aktywnie dba o lokalne miejsca pamięci narodowej, zwłaszcza o tzw. Bydgoską Łączkę – kwaterę na cmentarzu przy ul. Kcyńskiej, gdzie komunistyczni oprawcy potajemnie grzebali ofiary swoich zbrodni w bezimiennych mogiłach. Dla członków SBP to miejsce święte – regularnie sprzątają tam groby zamordowanych żołnierzy AK i podziemia niepodległościowego, stawiają brzozowe krzyże, zawieszają biało-czerwone flagi i tabliczki z nazwiskami bohaterów. Dzięki ich pracy wielu zapomnianych bohaterów doczekało godnego upamiętnienia. Stowarzyszenie chwali się, że efekty widać gołym okiem: na cmentarzu pojawiły się odnowione nagrobki m.in. płk. Hassana Konopackiego czy 14-letniego harcerza Henryka Gołębia, odrestaurowano kwaterę rodziny gen. Aleksandra Karnickiego, a nawet opłacono zaległe opłaty i uratowano przed likwidacją groby zasłużonych osób. SBP umieściło też duży baner informacyjny przypominający odwiedzającym, że „na tym cmentarzu komuniści zakopywali ofiary swoich zbrodni – polskich patriotów”. Obok baneru wyrasta symboliczna brzozowa „łączka” z krzyżami poświęconymi tym, których szczątków dotąd nie odnaleziono – wołającymi o pamięć i godny pochówek. Wolontariusze SBP przez cały rok opiekują się tymi mogiłami: sprzątają, palą znicze, składają kwiaty, a w okolicach Zaduszek organizują kwestę na dalsze prace renowacyjne. Warto podkreślić – tak systematyczną opieką nad grobami bohaterów nie może pochwalić się żadne inne lokalne stowarzyszenie. „Cześć i chwała bohaterom” – to nie pusty slogan, lecz codzienna praca Bydgoskich Patriotów.

Uroczystości rocznicowe i edukacja patriotyczna

Bydgoscy Patrioci słyną z organizowania patriotycznych obchodów ważnych rocznic historycznych, często z rozmachem, którego mogą im pozazdrościć instytucje publiczne. 1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, stowarzyszenie współorganizuje marsz pamięci ulicami miasta – poprzedzony Mszą św. w intencji poległych, zakończony apelem pod obeliskiem upamiętniającym bohaterów podziemia niepodległościowego. W marszach tych uczestniczą setki mieszkańców, często dołączają kombatanci i historycy. Owszem, w jednym z nich wziął udział także Grzegorz Braun. Podczas takich uroczystości padają hasła „Cześć i chwała bohaterom”, „Tu jest Polska” – a atmosfera patriotyczna udziela się całym rodzinom. Pojawia się też hasło „Śmierć wrogom Ojczyzny” — do tego jeszcze wrócimy.

SBP angażuje młodzież – przed marszami wspólnie z harcerzami sprzątają groby Wyklętych, zapalają znicze i opowiadają młodemu pokoleniu o żołnierskich losach. W siedzibie stowarzyszenia odbywają się spotkania edukacyjne, prelekcje i „żywe lekcje historii” – np. z udziałem rodzin Żołnierzy Wyklętych, co często kończy się wzruszeniem i łzami obecnych.

Szczególną oprawę Bydgoscy Patrioci nadają rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego (1 sierpnia). Co roku o godz. „W” miasto słyszy syreny, a SBP zapewnia mieszkańcom inscenizacje historyczne i wspólne śpiewanie powstańczych pieśni. Przykładowo w 2022 r. plac przed bydgoskim kościołem Świętych Apostołów Piotra i Pawła zamienił się w warszawską ulicę – rekonstruktorzy w niemieckich mundurach „patrolowali” okolicę, z głośników płynęły zakazane patriotyczne piosenki z czasów okupacji, a uczestnicy mogli poczuć atmosferę sierpnia 1944. Była wspólna modlitwa, odśpiewanie hymnu i złożenie kwiatów pod tablicą pamięci powstańców. Bydgoscy Patrioci częstują wtedy wszystkich tradycyjną wojskową grochówką, rozdają śpiewniki i zachęcają do wspólnego śpiewania pieśni barykad.

Takie oddolne obchody zyskują dużą popularność – mieszkańcy chwalą autentyczny patriotyczny nastrój i zaangażowanie społeczne. SBP organizuje również inne wydarzenia: marsze i pikiety w ważne daty (np. 11 Listopada, 1 września), a także reaguje na aktualne potrzeby – choćby publiczne apele o obronę dobrego imienia św. Jana Pawła II. Krótko mówiąc, stowarzyszenie jest zawsze tam, gdzie w grę wchodzi patriotyzm, historia i wartości narodowe. Nie robi tego dla zysku czy rozgłosu, ale z autentycznej pasji – i to widać.

Trudne pytania: kontrowersyjne hasła i patroni

Oczywiście, działalność SBP nie jest pozbawiona elementów budzących kontrowersje. Pewne hasła czy postawy stowarzyszenia bywają krytykowane, a przeciwnicy polityczni wykorzystują je do zdyskredytowania całego ruchu. Spójrzmy na dwie najczęściej podnoszone kwestie i postarajmy się je przedyskutować.

Hasło „Śmierć wrogom Ojczyzny”

Dla jednych mrożący krew w żyłach okrzyk rodem z radykalnych manifestacji, dla innych – historyczne zawołanie bojowe polskiego podziemia. Prawda jest taka, że slogan ten ma głębokie korzenie w historii walk o niepodległość. Posługiwali się nim już żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych podczas II wojny światowej. Trudno się dziwić tak radykalnej frazie w realiach okupacji: walczyli na śmierć i życie przeciw nazistom i komunistom. Hasło było deklaracją gotowości do poświęcenia w obronie Ojczyzny i przestrogą dla jej śmiertelnych wrogów.

Dziś, w spokojniejszych czasach, brzmi ostro, ale raczej przypomina o tym, że wolność nie jest dana za darmo. Przez wieki nasi przodkowie musieli odbierać życie wrogom – albo sami ginąć – byśmy mogli żyć w niepodległym kraju. Tak było pod Chocimiem, Wiedniem, Olszynką Grochowską, w 1920, pod Monte Cassino, w Powstaniu Warszawskim i w lasach Wileńszczyzny. Podobny tragiczny wymiar obrony Ojczyzny widzimy dziś choćby w wojnie na Ukrainie – gdzie żołnierze walczą na śmierć i życie, eliminując najeźdźców. Tam również słyszymy hasła w rodzaju „Chwała narodowi – śmierć wrogom!”.

Czy życząc śmierci najeźdźcom, Ukraińcy stają się „faszystami”? Oczywiście nie – bronią się przed realnym zagrożeniem. W Polsce to hasło należy rozumieć w kontekście historyczno-obronnym, a nie jako wezwanie do przemocy. Bydgoscy Patrioci używają go symbolicznie, najczęściej w czasie uroczystości upamiętniających Żołnierzy Wyklętych. To rytuał pamięci – mocny w formie, ale zakorzeniony w etosie walki o wolną Polskę.

Janusz Waluś – zbrodniarz czy żołnierz?

Drugą osią krytyki wobec Bydgoskich Patriotów jest ich sympatia dla Janusza Walusia. Przyznać trzeba otwarcie: celebrowanie urodzin człowieka, który zabił innego człowieka z pobudek ideologicznych, to rzecz niezwykle kontrowersyjna. Sam nie pochwalam czynu Walusia – zastrzelenie przeciwnika politycznego to przekroczenie granicy, która w cywilizowanym świecie obowiązuje. Jednak zanim wydamy kategoryczny osąd, poznajmy kontekst historyczny tej postaci.

Janusz Waluś to emigrant z PRL, który w latach 80. osiadł w Republice Południowej Afryki i wplątał się w wir dramatycznych przemian ustrojowych tego kraju. 10 kwietnia 1993 r., działając wspólnie z przedstawicielem białej skrajnej prawicy Clivem Derby-Lewisem, Waluś dokonał zamachu na Chrisa Haniego – przywódcę Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej i jednego z liderów ANC. Hani nie był bynajmniej niewinną ofiarą – to charyzmatyczny komunista, wieloletni dowódca zbrojnego ramienia ANC (Umkhonto we Sizwe), który otwarcie głosił konieczność walki zbrojnej. Należał do radykalnego skrzydła walczącego z apartheidem i dopuszczał przemoc nawet przeciw cywilom – jak mówił w 1988 r., celem było zmusić białych, by „poczuli na własnej skórze cenę apartheidu”, nawet jeśli mieliby zostać okaleczeni. Nie był więc bezbronnym cywilem, lecz rewolucjonistą prowadzącym de facto wojnę domową (choć oczywiście w słusznej sprawie zniesienia rasizmu). Waluś, wychowany w antykomunistycznych tradycjach, postrzegał Haniego jako wroga ojczyzny (choć nie swojej polskiej, a przybranej południowoafrykańskiej).

Zamach na Haniego miał – w zamierzeniu spiskowców – pokrzyżować przekazanie władzy czarnej większości i wywołać chaos w RPA. Był to akt desperacji w obliczu nieuchronnego upadku apartheidu. Plan się nie powiódł: zamiast wojny domowej nastąpiło przyspieszenie negocjacji, a RPA ostatecznie poszła drogą pokojowej transformacji. Waluś i jego wspólnik zostali szybko ujęci, skazani na karę śmierci (zamienioną później na dożywocie). Waluś spędził prawie 30 lat za kratami w południowoafrykańskim więzieniu – odsiedział swoją karę do ostatniego dnia. W 2022 r. uzyskał warunkowe zwolnienie, a pod koniec 2024 deportowano go do Polski jako wolnego człowieka.

Dlaczego zatem środowiska narodowe – w tym Bydgoscy Patrioci – uważają go za symbol godny upamiętnienia? Dla nich Janusz Waluś to człowiek, który (w ich interpretacji) „walczył z komunizmem” – ostatni żołnierz zimnej wojny, polski antykomunista, który poświęcił życie osobiste by przeciwstawić się czerwonej ideologii. Wprawdzie zrobił to w obcym kraju i metodami, których nie sposób akceptować, ale jednak motywacja – jak wierzą – była ideowa, nie kryminalna. Sam Waluś mówi o sobie: „jestem żołnierzem, nie terrorystą”. Rzeczywiście, jeśli zdefiniujemy terroryzm jako przemoc wobec przypadkowych niewinnych ofiar cywilnych, to czyn Walusia się w tę definicję nie wpisuje – była to skierowana przeciw konkretnemu przywódcy politycznemu eliminacja (morderstwo polityczne, zamach), a nie np. zamach bombowy na tłum.

Owszem, można argumentować, że każda polityczna zbrodnia sieje terror, lecz intencją Walusia (co sam podkreślał) nie było zastraszenie ludności, a usunięcie osoby, którą postrzegał jako zdrajcę i zagrożenie. Podkreślmy: to nie usprawiedliwia zbrodni. Chris Hani, pomimo swojej radykalnej działalności, był kluczową postacią procesu pokojowego – jego śmierć mogła zdestabilizować kraj.

Czyn Walusia można oceniać jako moralnie zły i szkodliwy politycznie. Natomiast faktem jest, że Waluś odbył pełną karę, okazał skruchę w więzieniu, a jego ofiara nie była bezbronnym dzieckiem, tylko uzbrojonym rewolucjonistą. To wszystko nie musi czynić z Walusia bohatera, ale rzuca nieco inne światło na tę postać niż proste etykietki „rasista i terrorysta”.

Bydgoscy Patrioci bronią pamięci Walusia w przekonaniu, że skoro odsiedział wyrok, to ma prawo do nowego życia, a jego motywacja – antykomunizm – zasługuje w ich oczach na szacunek. Stąd organizowane symboliczne obchody jego urodzin: np. w styczniu 2024 złożyli mu (przez internet) życzenia 71. urodzin, życząc rychłego powrotu do Ojczyzny. Można się z tym nie zgadzać, można uważać Walusia za zbrodniarza niegodnego takich honorów.

Ale zanim potępimy za to całe stowarzyszenie, zauważmy, że ich intencją nie jest szerzenie przemocy czy rasizmu, tylko uczczenie człowieka, którego postrzegają (kontrowersyjnie) jako „żołnierza wyklętego” naszych czasów. To część ich światopoglądu – skrajnie antykomunistycznego i antysystemowego. W wolnym kraju mają prawo do takiego zdania, dopóki nie łamią prawa. Sąd w Polsce zresztą orzekł, że samo wychwalanie czynu Walusia – choć budzi sprzeciw – nie jest przestępstwem, lecz opinią, dopóki nie nawołuje do nienawiści.

Zakończenie: potrzebny, żywy ruch społeczny

Jestem przekonany, że Bydgoscy Patrioci to ruch niezwykle potrzebny społecznie. W czasach, gdy wiele organizacji pozarządowych koncentruje się na działaniach pomocowych, Stowarzyszenie wyróżnia się skupieniem na patriotyzmie, pamięci historycznej i tożsamości narodowej. Od kolonii dla dzieci z Kresów po renowację grobów i lekcje historii – działają z rozmachem i sercem.

Radykalna retoryka czy kontrowersyjne gesty nie powinny odbierać im prawa do działania w przestrzeni publicznej. Czy publiczne Radio naprawdę musiało wycofać się z patronatu pod wpływem kilku głosów oburzenia? Moim zdaniem – nie. Patriotyzm ma różne oblicza. Ten, który prezentuje SBP, może być zadziorny, ale jest szczery i autentyczny.

Nie każdy musi akceptować ich styl, ale warto dostrzec ogrom pracy, jaką wykonują dla wspólnego dobra. Bydgoscy Patrioci wypełniają lukę w edukacji patriotycznej, jednoczą pokolenia i przypominają o bohaterach. Dlatego staję w ich obronie. Bo to dzięki takim ludziom patriotyzm pozostaje żywą wartością, nie tylko pustym sloganem.

Zycie społeczne i polityczne ma mnóstwo kolorów i odcieni szarości. Kończąc z komunizmem byliśmy przekonani, że ostentacyjne koncerty potępienia niewygodnych politycznych rywali na zwasze się skończyły, że narodowcy i socjaliści będą w pokoju żyć i dyskutować między sobą. Niestety, poprawność polityczna skutecznie weszła w buty jedynie słusznej ideologii.

Michał Jędryka

P. S. Już po opublikowaniu artykułu skontaktował się ze mną redaktor naczelny Polskiego Radia PiK, Cezary Wojtczak, podkreślając, że stacja nie podała żadnego uzasadnienia decyzji o wycofaniu patronatu nad obchodami rocznicy Powstania Warszawskiego organizowanymi przez Stowarzyszenie Bydgoscy Patrioci. Wprawdzie w tekście nie przypisano Radiu PiK wprost żadnej konkretnej motywacji – użyto sformułowań bezosobowych, odnoszących się do uzasadnień pojawiających się w przestrzeni publicznej, m.in. w artykule opublikowanym przez portal Press. Niniejszym uściślamy stan faktyczny, zachowując jednocześnie pełne prawo do krytycznej analizy decyzji podejmowanych przez instytucje publiczne. Zarzut podawania nieprawdy uważamy za bezpodstawny. Tekst ma charakter publicystyczny i stanowi polemikę z tymi głosami, które – niezależnie od ich źródła – próbują zdyskredytować społeczne inicjatywy SBP.  

-->