POLICJA 997 5 mar 2019 | Redaktor
9-latka dla zabawy wydzwaniała pod numer alarmowy

fot. Anna Kopeć/materiał ilustracyjny

Trzy zgłoszenia w ciągu kilku godzin, a wszystkie fałszywe – taki sposób na zabawę znalazła sobie dziewczynka z gminy Dobrzyń nad Wisłą. – Warto zastanowić się, czy w ten sposób nie odbieramy innym szansy na życie – mówią o „żartobliwych” wiadomościach policjanci.

Uczennica zabawę w dzwonienie pod numer alarmowy urządziła sobie w piątek (1 marca). Pierwsze z serii zgłoszeń Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrało po godzinie 14.00. Dziewczynka zadzwoniła, informując z niepokojem w głosie, że spadło na kogoś drzewo i że jest nieprzytomny. „Co ja mam robić?”- zapytała - potem połączenie zostało przerwane. Ze zgłaszającą udało się skontaktować i uzyskać adres, po czym połączenie zostało znów przerwane. Wreszcie telefon przestał w ogóle odpowiadać.

Funkcjonariusze po otrzymaniu informacji natychmiast udali się pod wskazany adres. Mężczyzna, którego zastano na miejscu, nie potwierdził żadnego zdarzenia wymagającego interwencji.

Po przeanalizowaniu nagrania zrodziło się podejrzenie, że informacja jest nieprawdziwa, bo w tle słychać było śmiejące się dzieci. Zgłoszenie jednak musiało zostać przekazane policji i interwencja została podjęta.

Drugi telefon został wykonany po godzinie 15.00. Dziewczynka twierdziła, że w jej domu leży nieprzytomny człowiek, po czym zerwała połączenie. Kilka minut później policjanci otrzymali informację, która uwiarygodniała podejrzenia o żart, bo dziecko dzwoniło kilkukrotnie i rozłączało się, podając tylko szczątkowe informacje.

Kolejny telefon dziewczynka wykonała po godzinie 17.00, zgłaszając, że u niej w domu leży obca osoba, której z ust leci krew. Mimo podejrzenia o kolejny żart, przyjmujący zgłoszenie potraktowali sprawę poważnie. Po kilku próbach skontaktowania się, udało się uzyskać adres interwencji. Dziewczynka przedstawiła się jako Majka i powiedziała, że ma 10 lat. Potem telefon przestał odpowiadać. Wysłani na miejsce policjanci tym razem również nie potwierdzili zgłoszenia.

Policja ustaliła dane właściciela telefonu i złożyła mu wizytę. Zdziwiona mieszkanka gminy Dobrzyń nad Wisła przyznała, że jest właścicielką numeru. Jej 9-letniej córki, która z niego korzystała, akurat nie było w domu…

Policjanci przypominają, że zgłaszając fałszywe interwencje lub blokując numery alarmowe, narażamy życie i zdrowie innych. - Pamiętajmy, że liczba służb oraz zasobów ratujących życie i zdrowie ludzi jest ograniczona. Jeśli przez „żart” policjant, strażak czy ratownik medyczny pojedzie na fałszywe zgłoszenie, to być może w tym samym czasie pomocy nie dostanie ktoś, kto rzeczywiście jej potrzebuje – podkreślają.

Przypominają też, że art. 66 kodeksu wykroczeń nakłada sankcje w postaci aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny za wywołanie niepotrzebnej czynności, podanie fałszywej informacji lub lub inne wprowadzenie w błąd instytucji chroniących bezpieczeństwa, porządku publicznego czy zdrowia. Karalne jest też blokowanie numeru alarmowego i utrudnianie prawidłowego funkcjonowania centrum powiadamiania ratunkowego.

Od kilku lat istnieje także nowy artykuł w kodeksie karnym, który pozwala skazać nawet na 8 lat więzienia osoby, które wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamiają, że doszło do zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach albo przekazuje informację mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, jeśli taki fałszywy alarm spowoduje czynność instytucji chroniących te dobra.

Źródło: KPP w Lipnie

red.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor