30 lat wychowywali nie swoje dziecko! Dramat dwóch rodzin
graf. JT na podstawie tvn24
Państwo Zielińscy przeżyli życiową tragedię. W pożarze zginął ich 30-letni syn. W celu identyfikacji zwłok pobrano od nich materiał genetyczny. Okazało się, że tragicznie zmarły nie był ich biologicznym dzieckiem. Był to początek poszukiwań ich prawdziwego dziecka.
Inne z kategorii
Pomoc jedzie z naszego regionu [POWÓDŹ]
Weź paragon – wspieraj uczciwą konkurencję [AKCJA]
Zielińscy zaczęli od szpitala. Tam okazało się, że stara dokumentacja nie istnieje. Pomocny stał się facebook. Rodzina i znajomi Zielińskich rozpoczęli poszukiwania w mediach społecznościowych. Po jednej z publikacji w czwartym roku poszukiwań zgłosiła się kobieta.
Na co dzień zajmuję się osobami adoptowanymi. Są rodzeństwa, które poprzez adopcje zostały rozdzielone. Post pani Eli przeczytałam kilkukrotnie, zaczęłam szukać i grzebać w internecie - opowiada Sylwia Koralewska dla TVN24
Pani Sylwia ustaliła, że w tym dniu w radomskim szpitalu urodziło się trzech chłopców. Wiadomo było, że po śmierci Macieja zostaje do odnalezienia dwóch mężczyzn.
Mężczyzn szybko odnaleziono. Resztę wyjaśniły już wyniki badań DNA. Do spotkania rodziców ze swoim odnalezionym synem doszło w parku. Obie strony nie chciały póki co spotkania w domu. Pan January – odnaleziony syn od razu rozpoznał rodziców.
Rzucił się mężowi na szyję. Przytulali się i klepali bez słów. Rozpłakałam się. Doszedł do mnie i mocno mnie przytulił. I powiedział: "Już jestem" - opowiada pani Elżbieta. - Łzy się zakręciły. Rozmawialiśmy trzy godziny, opowiadał, że nie miał łatwego dzieciństwa, że jak miał 18 lat, to wyjechał w świat i radził sobie sam. Jestem dumny, że sobie poradził. Jest normalnym człowiekiem. Pracuje. Ma swój cel w życiu. Jest człowiekiem z którym można porozmawiać - dodaje pan January.
Dramat ma także drugą stronę. Rodzice Pana Januarego także przeżyli szok. Ich sytuacja była taka sama jak Zielińskich. Stracili oni dwóch synów jednocześnie...
Na podstawie: tvn24