EKG 2024: budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej opóźni się o dwa lata, ale będzie dobrze przygotowana
fot. PAP/S. Leszczyński
Budowa elektrowni jądrowej w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino rozpocznie się w 2028 r., dwa lata później, niż zakładał Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) z 2020 r. Ministerstwo Klimatu zapowiada, że na przełomie 2024 i 2025 r. będą zaktualizowane m.in. polski program jądrowy i polityka energetyczna. „Każda decyzja jest postrzegana przez pryzmat bezpieczeństwa” - mówił Andrzej Ziółkowski, prezes Urzędu Nadzoru Technicznego, podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Inne z kategorii
Pomoc jedzie z naszego regionu [POWÓDŹ]
Weź paragon – wspieraj uczciwą konkurencję [AKCJA]
Data rozpoczęcia budowy polskiej elektrowni atomowej i rozruchu pierwszego reaktora oraz związane z nią implikacje techniczne, prawne czy finansowe stały się osią eksperckich „Rozmów o polskim atomie” podczas drugiego dnia Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Maciej Bando, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, wyraził przekonanie, że największa inwestycja w Polsce powojennej, obejmująca budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW zostanie zrealizowana w terminie, który zakłada uruchomienie pierwszego reaktora w 2035 r., i przy utrzymaniu zakładanych kosztów.
„Najważniejsza jest data tzw. pierwszego betonu jądrowego. To jest rok 2028. Wtedy chcielibyśmy rozdzielić zakres odpowiedzialności: do 2028 r. największy ciężar spoczywa na administracji, na regulatorach, na tych, którzy przygotowują inwestycje towarzyszące, a po tej dacie jest to już czas przede wszystkim inwestora i wykonawcy. A wykonawca bardzo jasno deklaruje: za siedem lat pierwszy reaktor, po roku kolejny” - wyjaśnił Maciej Bando.
Inwestorem i operatorem elektrowni jest spółka Skarbu Państwa Polska Energetyka Jądrowa, a wykonawcą projektu konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Inwestycja, której koszt został wstępnie określony na 150 mld zł, zostanie sfinansowana częściowo ze środków własnych, pozostałe środki dostarczy finasowanie dłużne m.in. amerykańskiego banku EXIM.
Przedstawiciel resortu klimatu i środowiska wskazał, że cykl budowy elektrowni jądrowej jest skomplikowany, a jeszcze dochodzą do niego cykl załadowania paliwa oraz potężny aspekt odbiorowy i dopuszczeniowy. W jego opinii nie da się tego zrobić bez wcześniejszego wzmocnienia administracji.
„Urzędy stają się wąskim gardłem, dlatego konieczne jest wzmocnienie Polskiej Agencji Atomistyki, Urzędu Dozoru Technicznego, przeszkolenie służb pożarniczych itd. Nie jest to tylko kwestia łopaty i betoniarki” - zaznaczył.
Andrzej Ziółkowski, prezes Urzędu Dozoru Technicznego - jednostki ustawowej do wykonywania inspekcji w fazie projektowania, wytwarzania, modernizacji, napraw oraz likwidacji całego projektu jądrowego - wskazał, że w energetyce jądrowej każda decyzja musi być postrzegana przez pryzmat bezpieczeństwa.
„W energetyce jądrowej bezpieczeństwo jest fundamentem i to jest podejście bezkompromisowe. Jeżeli po inżyniersku mamy stuprocentową gwarancję, że ten obiekt, ten element rzeczywiście jest bezpieczny - wtedy mówimy: tak, można go zaprojektować, wytworzyć i eksploatować. Ale aspekt bezpieczeństwa dzisiaj ma szerszy kontekst. To już nie tylko safety - bezpieczeństwo w zakresie nieoczekiwanych zdarzeń, ale też security, na które składa się np. cyberbezpieczeństwo - i my dziś w to security mocno wchodzimy” - podkreślił Andrzej Ziółkowski.
Prezes UDT poinformował również, że zakres działań dozorujących jest znacznie większy w kontekście części reaktorowej - tzw. wyspy atomowej, na którą składają się: reaktor, układ pompowy, zawory i stabilizatory ciśnienia. Natomiast poza wyspą atomową dozór będzie prowadzony na podobnych zasadach jak w energetyce konwencjonalnej.
„Mamy w UDT 1300 inżynierów, ekspertów odpowiedzialnych za inwestycje chemiczne, petrochemiczne, gdzie ryzyko awarii jest porównywalne z awarią obiektu jądrowego. Pracujemy na przepisach amerykańskich w kontekście petrochemii, chemii. Mamy też wykształconą kadrę 80 pracowników, którzy już dzisiaj są gotowi podejmować działania, jeżeli chodzi o energetykę atomową” - podkreślił ekspert.
W opinii prezesa UDT najważniejsze jest stworzenie ekosystemu wykonawców, instytucji kontrolnych i instytucji wspierających, tzn. budowanie spójnego porozumienia w kwestiach bezpieczeństwa, jak również niezależności i transparentności.
„Zwracam uwagę, że my również będziemy nadzorowani przez Międzynarodową Agencję Atomistyki i to wszystko musi być zagwarantowane, udokumentowane i zademonstrowane” - powiedział Andrzej Ziółkowski.
Dodał, że ponieważ UDT nie prowadzi badań, musi współpracować ze światem nauki. To wymaga ustalenia standardów - np. czy laboratoria na uczelniach muszą mieć akredytacje, czy też nie; czy zagwarantowana jest niezależność od strony zarzadzania i czy jest nadzór metodologiczny nad poszczególnymi elementami; jaki powinien być nadzór strony trzeciej i w jakich kontekstach musi być stosowany.
„Reaktor będzie osadzony na jakimś fundamencie, my też będziemy musieli mieć gwarancję, że ten fundament jest naprawdę solidny i mocny. To wszystko wymaga tworzenia ekosystemu powiązanego przez kulturę bezpieczeństwa, gdzie mamy sygnalistów i nie boimy się zadawać trudnych pytań. I, szczerze mówiąc, będzie to dla nas bardzo duże wyzwanie, żeby w ramach całego spójnego ekosystemu tę kulturę bezpieczeństwa wdrożyć” - podsumował prezes UDT.
Europejski Kongres Gospodarczy odbywa się w dniach 7-9 maja w Katowicach.
Źródło informacji: PAP MediaRoom