Religia 1 paź 2017 | Marta Kocoń
Teresa z Lisieux – najmłodszy doktor Kościoła

Teresa z Lisieux, fotografia z 1894 roku/ Wikipedia

Została patronką misji zagranicznych, tuż obok św. Franciszka Ksawerego, choć od wstąpienia do Karmelu nie przekroczyła bramy klasztoru. Otrzymała tytuł „Doktora Kościoła” i do dziś jest najmłodszą osobą w tym gronie – mimo że nie napisała żadnego traktatu teologicznego. 1 października Kościół obchodzi święto Teresy z Lisieux.

Do zakonu wstąpiła – pokonując opór władz kościelnych i zakonnych – już w wieku 15 lat. Zmarła, prawdopodobnie na gruźlicę, zaledwie 9 lat później. Na polecenie przełożonych, napisała duchową „autobiografię”, która rok po jej śmierci ukazała się pod tytułem „Dzieje duszy”.

Szczęśliwe dzieciństwo

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus – nazywana też „małą Teresą” – urodziła się 2 stycznia 1873 r. w Alençon we Francji, w rodzinie Zelii i Ludwika Martin. Była najmłodszą z dziewięciorga dzieci, czworo jej rodzeństwa nie dożyło jednak wieku dorosłego. To właśnie z domu rodzinnego Teresa wyniosła niezwykłą intuicję miłości i zaufania. Zelia i Ludwik – którzy w 2015 r. zostali kanonizowani przez papieża Franciszka – byli ludźmi oddanymi Bogu, w młodości każde z nich rozważało wstąpienie do zakonu. Decydując się na założenie rodziny, prosili, by ich dzieci były poświęcone Bogu – i rzeczywiście, wszystkie ich córki zostały zakonnicami.

„Spodobało się Dobremu Bogu otaczać mnie przez całe życie miłością; moje pierwsze wspomnienia pełne są uśmiechów i najczulszych pieszczot!” – napisze Teresa wiele lat później. Kiedy ma zaledwie cztery i pół roku, Zelia Martin umiera na raka piersi. Ojciec Teresy postanawia opuścić Alençon – rodzina przeprowadza się do Lisieux, gdzie mieszka brat Zelii razem z żoną i dziećmi. Teresa dotąd wesoła i skora do psot, po śmierci matki staje się wrażliwsza i bardziej skłonna do łez. Wzrasta jeszcze jej przywiązanie do taty, którego z miłością tytułuje „Królem” – a siebie tym samym – „Królewną”.

Była wychowywana z wielką troską, ale jednocześnie i konsekwencją – „dobrze wiedziałam, że nie mogę zrobić kroku, jeżeli mi zabroniłaś”, zwraca się w „Dziejach duszy” do swojej starszej siostry (a w zakonie przełożonej), Pauliny. Opowiada Teresie o życiu karmelitańskim, co bardzo porusza dziewczynkę – już wtedy rodzi się w niej pragnienie dołączenia do grona zakonnic. Pod kierunkiem Pauliny dziewczynka uczy się przez pierwsze lata, w wieku lat ośmiu i pół wstępuje na pensję benedyktynek w Lisieux. Wkrótce jej „druga matka”, Paulina, wstępuje do Karmelu w Lisieux. Tereska jest nadal dzieckiem bardzo wrażliwym – odłączenie od ukochanej siostry przypłaca ciężką chorobą.

Rok później przyjmuje pierwszą Komunię świętą – do czego przygotowuje ją najstarsza siostra, Maria. „Nie było żadnych próśb, zmagań i ofiar; już dawno Jezus i biedna mała Teresa spojrzeli na siebie i zrozumieli się. Tego dnia nie było to już spojrzenie, ale zjednoczenie” – wspominała po latach.

W 1886 r. do Karmelu wstępuje Maria Martin – to dla 13–letniej Teresy także trudne przeżycie – od tego momentu jednak rozpoczyna się jej droga ku samodzielności. Straciwszy podporę w Marii, „zwróciłam się o pomoc do Nieba” – pisze. Z charakterystyczną dla siebie ufnością prosi swoich zmarłych braci i siostry, by wyjednali jej pomoc w wyleczeniu się z choroby sumienia – skrupułów. Jak sama stwierdza, odpowiedź, nie dała na siebie długo czekać – towarzyszące jej dotąd niepokój i cierpienie ducha zastają szybko zastąpione pokojem, a Teresa upewnia się w tym, że „jest kochana na ziemi i w Niebie!”.

Rozwijanie skrzydeł

Z nadmiernej wrażliwości zostaje jednak wyleczona dopiero 25 grudnia tego roku – kiedy uśmiechem, a nie łzami reaguje na drobną, wyrządzoną jej przykrość. Zdarzenie to określa jako „całkowite nawrócenie”. Od tego momentu „przywrócona mi została moc ducha, którą utraciłam w wieku lat czterech i pół” – pisze Teresa, i dodaje, że dopiero wówczas „rozpoczęła bieg olbrzyma”. Zaczyna gorąco modlić się za grzeszników, a także coraz goręcej odczuwa pragnienie wstąpienia do Karmelu, z czego zwierza się siostrze, a następnie ojcu – który jej powołanie przyjmuje ze zrozumieniem, a wręcz radością. Teresa ma jednak dopiero 15 lat, postulantką mogła zostać dopiero po ukończeniu 16. roku życia. O zgodę na wcześniejsze wstąpienie prosi biskupa Hugonina i przełożonych zakonu. Podczas rozpatrywania jej prośby, razem z ojcem i siostrą Celiną odbywa pielgrzymkę do Włoch. W czasie podróży, obserwując księży biorących udział w pielgrzymce, odkryła sens powołania karmelitańskiego – modlitwę za kapłanów: „Jeśli nawet święci kapłani przez swój sposób życia pokazują, jak bardzo potrzebują modlitwy, to co dopiero powiedzieć o oziębłych?” – pyta Teresa.

W Rzymie, podczas audiencji u papieża Leona XIII prosi o zgodę na wcześniejsze przyjęcie do Karmelu – papież błogosławi ją, pozostawia jednak decyzję przełożonym zakonu. Ostatecznie Teresa otrzymuje zgodę, by przekroczyć próg klauzury po Wielkim Poście 1888 roku.

Życie zakonne

Dzień, w którym pożegnała się z rodziną i po raz pierwszy znalazła się wśród karmelitanek, wspomina jako rozdzierający serce – ale przede wszystkim pełen szczęścia i spełniania pragnień. „Szczęście to nie było przelotne, nie miało się rozwiać wraz ze złudzeniami pierwszych dni. Złudzenia... Z łaski Bożej nie miałam żadnych, wstępując do Karmelu!”.

Karmelitanki prowadzą surowy tryb życia – wypełniony modlitwą i pracą, obowiązują je też posty – m.in. całoroczny post od mięsa, ślubują ubóstwo i posłuszeństwo. Żyją w klauzurze – z bliskimi mogą widywać się tylko w rozmównicach na terenie klasztoru, w ściśle określonych terminach.Teresa wszystkie trudności przyjmowała z radością, jako szansę na pełniejsze zjednoczenie z Jezusem i ofiarowania mu wszystkiego z miłości do niego. Była przekonana, że miłość musi łączyć się z cierpieniem, i właśnie dlatego przeżywała je z radością.

8 września 1890 r. składa śluby. Wkrótce zaczynają towarzyszyć jej też cierpienia wewnętrzne – oschłość, pokusy przeciwko wierze, które przyjmuje jako udział w doświadczeniu ludzi oddalonych od Boga, którzy stracili wiarę, nadużywając Bożych łask. „Choć nie czerpię pociechy z wiary, pełnię jej uczynki. Biegnę do mego Jezusa i mówię mu, że jestem gotowa wylać ostatnią kroplę krwi dla wyznania tej prawdy, że Niebo istnieje” – pisze.

Patronka misji

Teresa nie traciła pokoju nawet podczas doświadczeń, całą uwagę kierowała na Jezusa – to Jemu starała się sprawić radość. Choć nie miała nigdy wątpliwości co do swojego powołania zakonnego, towarzyszyły jej gorąco również inne pragnienia – głoszenie Jezusa innym, oświecania dusz, męczeństwa... Odpowiedź na pytanie, jak będąc karmelitanką, ma realizować te pragnienia, znajduje u św. Pawła: „wszystkie dary, nawet najdoskonalsze, są niczym bez miłości”. Aby inne dzieła Kościoła mogły być realizowane, potrzeba ożywiającej je miłości. „W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością!” – pisała więc z radością.

Zniewalająca ufność

Nieodłączna od postaci Tereski jest jej „mała droga zaufania i miłości”. „Wiem dobrze, że tylko miłość może nas uczynić miłymi Bogu i ta miłość jest jedynym dobrem, o jaki się ubiegam (...) drogą jest zaufanie małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach swego Ojca...”. Teresa w dążeniu do świętości nie opierała się na własnej sile – przeciwnie – świadoma swoich słabości, ufnie zwracała się o pomoc do Boga, od Niego także czerpała miłość do współsióstr, wiedząc, że sama z siebie nie jest w stanie kochać ich prawdziwie. Niejednokrotnie prosiła też o Boże znaki – nie w sposób zuchwały, lecz ufny, nigdy się nie zawodząc. Wobec Boga starała się przede wszystkim być szczera i naturalna. „Postępuję jak dzieci nieumiejące czytać – mówię Dobremu Bogu po prostu to, co chcę Mu powiedzieć, nie siląc się na piękne zdania, a on mnie zawsze zrozumie” – pisała.

W Wielki Piątek 1896 r. nastąpił pierwszy symptom choroby, który doprowadził do jej śmierci. Teresa przyjmuje go z radością, jako znak swojej rychłej śmierci i spotkania z Oblubieńcem. Podczas choroby dalej cierpi wewnętrznie. Umiera 30 września 1897 roku. W 1923 r. zostaje beatyfikowana przez papieża Piusa XI, a dwa lata później – kanonizowana. W 1997 r. Jan Paweł II ogłasza ją Doktorem Kościoła powszechnego.

Marta Kocoń

Marta Kocoń Autor

Sekretarz Redakcji