Heroiczny występ Adrianny Sułek. „Marzę o rekordzie świata w hali i złocie olimpijskim”
fot. Paweł Skraba
Choć wśród polskich medali lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Monachium były trzy złote, to jednak największą bohaterką była ta, która heroizmem wywalczyła srebro. Adrianna Sułek walcząc w niemniejszym stopniu z bólem, jak z rywalkami, zajęła drugie miejsce, a w trzech konkurencjach pobiła swoje rekordy życiowe.
Inne z kategorii
”Zawodniczka Brdy Bydgoszcz startowała z urazem mięśnia dwugłowego. – Pierwszego dnia ból był bardzo mocny, trudny do wytrzymania. Później było trochę lepiej, ale nie mogę powiedzieć, że było dobrze, bo mięsień dwugłowy doskwierał. Bardzo obawiałam się skoku w dal, ale okazało się, że było lepiej, niż powinno, a zmęczenie nie nawarstwia się. Zaryzykowałam i się opłaciło, choć najtrudniejszym momentem był skok wzwyż, który okazał się jednym z najlepszych konkursów w życiu. Ale tak, wtedy po rozgrzewce, gdy było naprawdę źle, chciałam zrezygnować i wycofać się. Dobrze, że trener się nie zgodził, tylko namawiał mnie, żebym dalej walczyła – mówi Sułek.
Jej sukces, biorąc po uwagę warunki, jest niebywały. – Ada wykazała się nieprawdopodobnym hartem ducha. Mocno trzymaliśmy za nią kciuki i drżeliśmy ze strachu o jej zdrowie. Można powiedzieć, że Ada nie ma barier. Z jej charakterem, jej ambicją i jej umiejętnościami wszystko jest możliwe – mówi Krzysztof Wolsztyński, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Kilka miesięcy temu Wolsztyński długo walczył, by Sułek wróciła do Bydgoszczy. Wreszcie udało się. 23-letnia zawodniczka wróciła do swojego rodzinnego miasta i została zawodniczką klubu Brda.
– Nigdy nie wątpiłem w jej wielki talent. To jest nasza wielka nadzieja na przyszłość i naszym celem musi być stworzenie jej jak najlepszych warunków do rozwoju. Dyspozycja Ady w Monachium była znacznie wyższa, niż w Eugene, a wynik przekraczający sześć tysięcy pięćset punktów z taką kontuzją to jest coś niesamowitego. Myślę, że gdyby była zdrowa mogłaby pokonać nawet Belgijkę Thiam – dodał Wolsztyński.
Sułek, dla której srebro w Monachium jest pierwszym medalem seniorskiej imprezy międzynarodowej na stadionie – wcześniej zdobyła srebro halowych mistrzostw świata – ma wielkie ambicje.
– Marzę o rekordzie świata w hali i wiem, że mam na niego realną szansę, bo w oszczepie moje umiejętności są zbyt małe, a w hali oszczepem nie rzucamy. A drugie marzenie? Przekroczenie siedmiu tysięcy punktów i złoto olimpijskie – dodaje.
W Bydgoszczy w ubiegłym roku wystartował Memoriał Wiesława Czapiewskiego, wieloletniego trenera m.in. Adrianny Sułek. To impreza wyłącznie wielobojowa, która ma być kontynuowana również w latach następnych. Trudno nie odnieść wrażenia, że sukcesy Sułek powodują, iż kibice w Polsce bardziej interesują się wielobojem.
– Mam nadzieję, że wielobój stanie się popularniejszy w Polsce dzięki moim medalom. Już teraz widzę spory odzew w trakcie i po rywalizacji. Czuję wsparcie kibiców i głęboko to doceniam, bo to mi dodaje sił. Dokładnie tak było w Monachium, gdzie nie było mi łatwo wytrwać. Choćby przed biegiem na 800 metrów, gdy mocno obawiałam się, czy wytrzymam. I wytrzymałam, a przy okazji wygrałam ten bieg – dodaje Sułek.