Styl życia Wczoraj 13:30 | Redaktor
„Myślałem, że to koniec życia” — historia Andrzeja, który stracił wzrok i… znalazł nadzieję!

fot. nadesłane

Andrzej wiele razy dzwonił na Niewidzialną Linię, czyli telefon zaufania dla osób tracących wzrok, 509 767 689. Po dwóch sygnałach kończył połączenie i nie odbierał, kiedy do niego oddzwaniałem. Ostatecznie zdecydował się wczoraj. Zaczął cicho, przygaszonym głosem. Powiedział: „Nie wiem, czy jest o czym gadać, bo moje życie już się chyba skończyło”.

Nie musiałem wiele mówić — słuchałem. Andrzej dobija do pięćdziesiątki. Miał wypasione, dwupoziomowe mieszkanie w Warszawie. Nic dziwnego — był świetnym informatykiem. Od wielu lat pracował dla dużego zachodniego koncernu. Z dumą podkreślał, że stworzył dla swojego pracodawcy kilka unikalnych aplikacji. Świetny, niezastąpiony w kierowaniu zespołem informatyków.

Rok temu miał wypadek na autostradzie. Przez kilka dni lekarze walczyli o jego życie. Z tego okresu niewiele pamięta. Cały czas był na prochach. Pamięta jednak swoje przerażenie, kiedy nie mógł otworzyć oczu. A przecież te oczy miał otwarte — tylko niczego nimi nie widział! Kolejne badania, kolejne rozmowy z lekarzami, potem z psychologiem. Dotarło do niego, że w trakcie wypadku uszkodził nerwy wzrokowe. Nieodwracalnie. Nie mógł spokojnie słuchać porad psychologa. Andrzej myślał: „Ty, facet, widzisz, ja nie. O czym ty gadasz?! Jakim prawem posyłasz głodne kawałki, że mnie rozumiesz?!”

Potem było już tylko gorzej. Wszystko się posypało. Koncern w pierwszym możliwym terminie rozwiązał z nim kontrakt, dając na pożegnanie parę złotych i kilka ciepłych, niezbyt szczerych słów. Poklepali go po ramieniu i odetchnęli, kiedy wyszedł z biurowca. Żonie Marii nagle coraz więcej w zachowaniu Andrzeja zaczęło przeszkadzać. Że często krzyczy, że jest taki nieporadny, że całymi dniami tylko leży na kanapie. Maria eksplodowała, kiedy przypadkowo rozbił talerz z pomidorówką. Spakowała trochę rzeczy do dwóch walizek i od tej pory Andrzej już jej nie spotkał.

Został bez pracy, bez żony, w wielkim mieszkaniu z niespłaconym kredytem. Nie odwrócił się od niego tylko jego studiujący, dwudziestoletni syn Jakub. Pomógł sprzedać mieszkanie, wspólnie zamieszkali w klitce. Andrzej wstydzi się, że jest ciężarem dla własnego dziecka. Nie potrafi zrobić niczego wokół siebie. Od wielu miesięcy nawet nie wyszedł z domu. Potyka się o meble w zagraconym mieszkanku. Przede wszystkim jednak — nie widzi sensu życia bez wzroku. Przecież niczego samodzielnie nie zrobi! Zawsze będzie skazany na pomoc innych ludzi! Zawsze będzie nieporadnym, śmiesznym facetem w czarnych okularach i z białym kijem w ręku.

Przyszła pora na moją opowieść. Podobne rozczarowania, podobna wściekłość, podobne poczucie beznadziejności. Potem krok po kroku do przodu. Tak będzie do końca. Opowiedziałem mu o Piotrze — niewidomym nauczycielu technologii cyfrowych. Jest rewelacyjny w swoich szkoleniach. Wszyscy go rozchwytują, bo jest dobry w tym, co robi. Andrzej ze swoją znajomością komputera może doskonale odnaleźć się w innym zawodzie. I tylko… musi ruszyć swoje szanowne cztery litery i zawalczyć o siebie. Zacząć od orzeczenia o niepełnosprawności, potem wystarać się o białą laskę i przejść kurs orientacji przestrzennej. Musi nauczyć się samodzielnie funkcjonować bez wzroku. Andrzej bardzo długo milczał.

Wreszcie wyznał otwarcie: „Nie uwierzysz, ale ja myślałem, że niewidomi znają tylko pismo Braille’a, a nie komputery czy telefony dotykowe. Daj mi tydzień na przemyślenie wszystkiego”.

Nieoczekiwanie dziś rano zadzwonił Jakub, syn Andrzeja. Dopytywał, co takiego jemu powiedziałem. Powiedział: „Ojciec był jak warzywo, a dziś poprosił, żebym pomógł mu wypełnić wniosek o orzeczenie niepełnosprawności. Przy tym wszystkim był jakiś taki zupełnie inny. Na czymś zaczęło mu zależeć...”

Andrzej zrobił swój pierwszy krok w świecie ciemności. Przed nim daleka droga, ale wreszcie zaczął nią iść. Powodzenia!

Niewidzialna Linia, czyli telefon zaufania dla osób tracących wzrok: 509 767 689 nie jest projektem grantowym — Fundacja Światłownia robi to z potrzeby serca. Ty też możesz wesprzeć nasze działania!

Wpłać jednorazowo lub cyklicznie dotacje na nasze działania statutowe!
Przychodź na nasze koncerty w Światłowni!
Zaproś nas do swojej szkoły, klubu, instytucji z naszą prezentacją pn. Instrukcja obsługi niewidomego!
Jeżeli masz kogoś bliskiego, kto właśnie traci wzrok — poleć rozmowę na Niewidzialnej Linii!
Zadzwoń pod numer 509 767 689, a powiemy Ci, jak możesz dołączyć do ludzi bez barier!

Fundacja Światłownia — Kultura bez Barier
ul. Św. Trójcy 15, 85-224 Bydgoszcz
NIP: 554-294-21-78
Alior Bank 41 2490 0005 0000 4530 0003 0384

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->