Chaos w komunikacji publicznej. Pasażerowie są oburzeni
mat. Ilustracyjny/fot. Anna Kopeć
Mieszkańcy oraz pracownicy MZK są oburzeni decyzją ZDMiKP o zmniejszeniu ilości kursów w komunikacji miejskiej. Padają zarzuty o niekompetencje i kolesiostwo . Wysuwane są żądania dymisji wiceprezydenta Mirosława Kozłowicza oraz Z-ca Dyrektora ds. Transportu w ZDMiKP.
Inne z kategorii
Iwaneczko zagra w Bydgoszczy [ZAPOWIEDŹ]
Świąteczny Festiwal ART MINTAKA 2024 [ZAPROSZENIE]
Od 18 marca Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej wprowadził cięcia w kursowanie komunikacji miejskiej. Większość autobusów i tramwajów przeszła na sobotnie rozkłady jazdy.
Pisaliśmy o tym Od środy większy tłok w autobusach i tramwajach [KOMUNIKAT]
Ta niezrozumiała w obecnej sytuacji decyzja, od samego początku wzbudzała kontrowersje. Jej skutki odczuli pasażerowie komunikacji miejskiej w dniu dzisiejszym, gdy ściśnięci, ocierajac się o siebie byli zmuszeni do podróży, która bardzo poważnie może przynić sie do rozprzestrzeniania sie koronawirusa w naszym regionie i jest wbrew powszechnie juz znanym zaleceniom.
Radny PiS Paweł Bokiej nazwał zaistniałą sytuację szkodliwą społecznie. Radna Joanna Czerska-Thomas wystosowała interpelację z sugestią powrotu do wcześniej obowiązujących rozkładów jazdy, a nawet zwiększenie liczby kursów. Miałoby to na celu zmniejszenie liczby osób podróżujących w tym samym momencie.
Co na ten temat myślą osoby zmuszone do korzystania z publicznych środków transportu, można było się przekonać chociażby w trakcie podróży, którzy nie kryli oburzenia.
O ocenę tej sytuacji poprosiliśmy kierowców MZK.
- Rano od godz. 4.00 do 8.00 na wszystkich liniach był tłok, bo wprowadzili rozkłady wakacyjne od dziś. ZDMiKP zapomniało, że ograniczenia te nie dają bezpieczeństwa. Dlatego, że przez ograniczenie liczby kursujących tramwajów jeździ więcej pasażerów w jednym pojeździe na raz. Więc pytam, gdzie w zatłoczonych tramwajach czy autobusach odległość 1m od innej osoby, kiedy ludzie jadą jak śledzie? Nie za bardzo to im wyszło - komentuje anonimowo kierowca tramwaju.
Podobne opinie wyraziło wielu zapytanych kierowców i motorniczych. Żaden z nich jednak nie odważył się na podanie swojego nazwiska w obawie o reperkusje w pracy.
Ta dość niebezpieczna dla pasażerów sytuacja spowodowała, że w trakcie dyskusji w mediach społecznościowych zaczęto rozglądać się za osobą odpowiedzialną za taki stan rzeczy. Bardzo szybko wskaznie padło na Rafała Grzegorzewskiego, pełniącego funkcję zastępcy dyrektora ZDMiKP ds. transportu publicznego. Sytuacja poszła o krok dalej i kolejnym winnym sytuacji został wskazany wiceprezydent miasta Mirosław Kozłowicz.
- Wiceprezydent odpowiedzialny za ZDMiKP jest ignorantem z nadania partyjnego (nie bez znaczenia są też kontakty towarzyskie). Mirosław Kozłowicz dawno powinien zostać zdymisjonowany - możemy przeczytać we wpisie Andrzeja Tyczyno w mediach społecznościowych.
To niejedyny krytyczny głos skierowany pod adresem wiceprezydenta Kozłowicza.
Pod naporem krytyki ZDMiKP postanowił o wprowadzeniu drobnych korekt na niektórych liniach oraz o zmianie taboru (na linii nr 6 zamiast tramwajów jednowagonowych zadysponowano tramwaje dwuwagonowe, a na liniach 53, 64, 77 i 83 zamiast autobusów krótkich - autobusy przegubowe). To jednak nie zmienia panującego od lat chaosu w bydgoskiej komunikacji miejskiej.