Na pomniku ani słowa o zbrodniach niemieckich i sowieckich. Radni Koalicji i SLD przeciwko zmianie
fot. Anna Kopeć
O zmianę napisu na cokole Pomnika Walki i Męczeństwa w sposób, który bezpośrednio upamiętniałby ofiary zbrodni niemieckiej, apelowało Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze”. Pomysł odrzucili jednak radni Koalicji Obywatelskiej i SLD Lewica Razem.
Inne z kategorii
Bydgoski weekend - kalendarz wydarzeń. Bądź na bieżąco
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Obecny napis „ofiarom faszyzmu 1939–1945” miałby zostać zastąpiony precyzyjnym: „ofiarom totalitaryzmów: niemieckiego 1939–1945, sowieckiego i komunistycznego aparatu represji 1937–1989” – o to apelowali członkowie Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL. Argumentowali, że napis w aktualnej postaci „nie oddaje prawdy historycznej, a jedynie stanowi relikt języka propagandy czasów PRL, gdyż Niemiecka III Rzesza nie była państwem faszystowskim. Faszyści, jak wiadomo, sprawowali władzę we Włoszech”.
Podkreślali, że nowy napis ukazywałby „prawdę o sprawcach martyrologii narodu polskiego w czasach II wojny światowej i okresu komunizmu”.
Wydawało się, że inicjatywa zakończy się sukcesem – syn twórcy pomnika zgodził się na zmianę napisu, a Rada Miasta poprzedniej kadencji przyjęła pomysł. Prezydent zlecił przeprowadzenie zmiany zarządowi dróg, o czym został powiadomiony Jan Raczycki, prezes stowarzyszenia.
Do zmiany jednak nie doszło. Okazało się, że po wyborach sprawa... wróciła do Rady Miasta, by zatwierdził ją „nowy skład” – w którym ponownie większość mają radni Platformy Obywatelskiej (pod wspólnym szyldem z Nowoczesną – Koalicji Obywatelskiej) i SLD Lewica Razem.
Wniosek został skierowany do Komisji Kultury i Nauki Rady Miasta, gdzie nie spotkał się z aprobatą. – Radni Koalicji i SLD są przeciw wnioskowi, by napis na cokole Pomnika Walki i Męczeństwa w Bydgoszczy wprost upamiętniał Ofiary zbrodni niemieckich. Chcą pozostawić „Ofiarom faszyzmu”... – pisał na gorąco przewodniczący klubu radnych PiS Jarosław Wenderlich.
Prezes Jan Raczycki nie kryje rozgoryczenia: – Kompletnie nasz wniosek zignorowali, nie przedstawili żadnych argumentów – relacjonuje. Zapytany przez nas szef klubu radnych KO-PO Jakub Mikołajczak mówi, że jest przeciwny zmienianiu nazw i tablic „na życzenie”, „często pod wpływem instytucji, które zamiast zajmować się historią, uprawiają politykę”. Przekonuje też, że obecny napis wpisał się już w historię. – Uszanujmy bydgoszczan, którzy byli obecni przy stawianiu tego pomnika na Starym Rynku w 1969 roku – odpowiada.
Kwestia napisu mimo negatywnego zaopiniowania na posiedzeniu komisji może trafić pod obrady na sesji Rady Miasta. Najbliższa w środę (27 marca).