PESA pod kontrolą państwa
Materiał ilustracyjny/PESA
PESA i PFR ustaliły warunki na jakich państwowy fundusz przejmie pakiet kontrolny nad bydgoską firmą. Wiadomo, że część akcji pozostanie w rękach dotychczasowych właścicieli.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Oficjalny komunikat brzmi krótko: PESA kontynuuje proces pozyskania inwestora. Rozmowy, na zasadzie wyłączności, prowadzone są nadal z Polskim Funduszem Rozwoju. W dniu dzisiejszym ustalono warunki, na bazie których strony przystąpią do negocjacji umowy inwestycyjnej, która przewidywać będzie przejęcie przez PFR pakietu kontrolnego spółki. Kolejne kroki na najbliższe tygodnie, oprócz wypracowania zapisów umowy inwestycyjnej, to - kluczowe dla spółki - ustalenie pomiędzy PFR, bankami i PESA szczegółów jej dalszego finansowania.
W ubiegłym roku widmo bankructwa zawisło nad bydgoską firmą. PESA była zagrożona utratą płynności finansowej. Realizacja kontraktów się opóźniała, a podwykonawcy domagali się zapłaty za dostarczone części i podzespoły. W uzdrowienie sytuacji zaangażowało się państwo. Późną jesienią pod auspicjami wicepremiera Mateusza Morawieckiego konsorcjum banków udzieliło firmie gwarancji, a zastrzyk finansowy w postaci 200 milionów złotych pozwolił realizować zamówienia.
W negocjacje z PESA zaangażował się Polski Fundusz Rozwoju, instytucja powołana w ramach realizacji strategicznego dla rządu Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Na drodze do finalizacji rozmów stały nie tylko finanse, ale również personalia. Jakiekolwiek zaangażowanie państwa wymuszało bowiem znaczące ograniczenie roli jednego ze współzałożycieli spółki i wieloletniego prezesa Tomasza Zaboklickiego. Choć on sam odsunął się jakiś czas temu w cień, rezygnując z funkcji bezpośrednio zarządczych, pozostały do rozstrzygnięcia szczegóły jego udziałów kapitałowych.
Pierwsza znacząca zmiana nastąpiła na początku tego roku, gdy prezesem PESY został Krzysztof Sędzikowski, nominat wskazany przez konsorcjum banków. Niedługo po tej nominacji firma poinformowała, że na polu boju o pozyskanie inwestora dla spółki pozostaje już tylko Polski Fundusz Rozwoju, choć wspominało się też o czeskiej Škodzie, a jeszcze wcześniej nawet o kapitalie chińskim.
Wczoraj (25 kwietnia) ustalono warunki, na bazie których strony przystąpią do negocjacji umowy inwestycyjnej.
– To dobra wiadomość dla firmy, ale także czytelny sygnał dla naszych klientów i dostawców. Pesa ma szansę pozyskać stabilnego inwestora, dzięki czemu będzie miała możliwość realizacji bieżących kontraktów i dalszy rozwój. Ta informacja ma też ogromne znaczenie dla pracowników firmy, którzy bardzo angażują się w realizację kontraktów – skomentował Krzysztof Sędzikowski, Prezes Zarządu PESA Bydgoszcz SA.
„Rzeczpospolita” podała, że chodzi o 70 procent akcji, choć zastrzega, że według jej nieoficjalnych informacji nie zostało to jeszcze uzgodnione, a pakiet może być nawet większy. Pozostałe udziały mają pozostać w rękach dotychczasowych właścicieli. „Rz” podaje też, że PFR spłaci kredyt i zapewni bieżące finansowanie firmy.
Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, tak komentuje dla portalu rynek-kolejowy.pl ten proces inwestycyjny: – Państwo nie mogło postąpić inaczej. Po to stworzona została Grupa PFR i po to ma narzędzia ratunkowe, aby w takich sytuacjach wkraczać. Można było oczywiście szukać inwestora zewnętrznego, ale przy podejściu rządzących do tematu, było to mało realne. Wybrany wariant zjednoczenia pod sztandarem PFR także innych zakładów produkcyjnych i stworzenie silniejszego polskiego gracza nastawionego na eksport jest dobrą odpowiedzią na procesy konsolidacyjne zachodzące w branży kolejowej na świecie.
Ekspert dodaje też, że „za kilka lat państwo powinno się jednak z tego biznesu wycofać „.
Najważniejszym realizowanym kontraktem jest już słynna dostawa pociągów Link dla Deutsche Bahn, a ostatnio PKP Intercity poinformowały o zawarciu z PESA dwóch umów na remont taboru o wartości łącznej ponad pół miliarda złotych.