Przewoźnicy notują duże straty. O rozwiązaniach rozmawiali w Bydgoszczy
Spotkanie odbyło się 12 marca w hotelu Amelia/fot. Anna Kopeć
Już w tej chwili odczuwamy bardzo duży spadek obrotów, na placu stoją samochody – tłumaczą przedstawiciele branży transportowej. Rozwiązań szukali w Bydgoszczy podczas spotkania z przewodniczącym i wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Infrastruktury.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
– Transport to branża niezwykle istotna, zatrudniająca 300 tys. osób, w zasadzie lider gospodarczy Polski na rynku europejskim – mówił przewodniczący komisji, poseł Paweł Olszewski.
– Nie będzie tajemnicą, jeśli powiem, że transport jest krwiobiegiem polskiej gospodarki – wtórował wiceprzewodniczący, poseł Piotr Król – ale w transporcie najszybciej widać, to co się aktualnie w gospodarce dzieje.
Dodał, że spotkanie z przedstawicielami firm z całego kraju odbywa się Bydgoszczy nieprzypadkowo. – Kujawsko-Pomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Drogowych im. Dionizego Woźnego to silny punkt na transportowej mapie Polski, stąd w Bydgoszczy chcemy rozmawiać o tych problemach, które w tej chwili branży dotykają – mówił.
fot. Anna Kopeć
– Już w tej chwili odczuwamy bardzo duży spadek obrotów, spadek pracy, wystarczy spojrzeć: na placu stoją samochody. Rejon kujawsko-pomorski wykonywał dużo kursów do Włoch, dalej w Europę, to wszystko upadło – przypomniał prezes Stowarzyszenia, Adam Jędrych. – Dotknęło to też branży autobusowej, stoją autobusy, stoją biura podróży. Będziemy starali się znaleźć jakieś rozwiązanie, w przeciwnym razie bardzo dużo firm splajtuje.
fot. Anna Kopeć
O stratach zarówno przewoźników pasażerskich, jak i towarowych, mówił także Jan Buczek, prezes Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. – Nasi kierowcy wracający z Włoch nie są poddawani badaniom, [zleceniodawcy] nie chcą ładować dopóki nie przyniesie zaświadczenia, że jest zdrowy [,to się zapętla] – mówił.
fot. Anna Kopeć
Liczy na uzgodnienia i pomoc od władz w trzech obszarach. – Zobowiązania wobec skarbu państwa, zablokowany VAT, z którego [przewoźnicy] nie mogą dziś skorzystać, a mogliby sobie poprawić płynność finansową. Chcemy zawieszenia w możliwościach płacenia zobowiązań podatkowych, ZUS-ów. Kierowcy nie pracują, ale są w gotowości do pracy, zasługują na wynagrodzenia – mówił, ale dodał, że przewoźnikom obecnie brakuje na to środków. – Mamy fundusz pracowniczy, z którego można byłoby w tym czasie ich wynagradzać – tłumaczył.
Kolejnym problemem są zobowiązania wobec kontrahentów. – Nasze ciężarówki, autokary nie są własnością przewoźników, one są finansowane w systemach leasingowych. Nie regulując swoich zobowiązań, stajemy się partnerem do windykacji – mówił. – Jeżeli ta epidemia się skończy, chcielibyśmy utrzymać swój potencjał i ruszyć na rynki europejskie. Natomiast gdy będą nam windykować tabor, to nie mamy innej możliwości, jak ogłaszać bankructwo i tutaj nasze państwo jest nam niezmiernie potrzebne ze swoimi instrumentami finansowymi.
fot. Anna Kopeć
Poza spotkaniem w Bydgoszczy, na piątek (13 marca) zaplanowane zostało także spotkanie przedstawicieli branży z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem.