Wydarzenia 5 sty 2019 | Redaktor
Śp. Doktor Edward Latos spoczął w grobie na Cmentarzu Nowofarnym [ZDJĘCIA]

fot. Anna Kopeć

Tłumy bydgoszczan towarzyszyły w ostatniej drodze śp. doktora Edwarda Latosa. W sobotę (5 stycznia) na Cmentarzu Nowofarnym w Bydgoszczy odbyła się ceremonia pogrzebowa poprzedzona modlitwą i Mszą św.

Zmarły tydzień temu lekarz był nestorem bydgoskich pediatrów, wieloletnim dyrektorem Szpitala Dziecięcego. Żegnała go rodzina, przyjaciele, politycy, lekarze i setki bydgoszczan.

Mszę pogrzebową odprawił biskup Bogdan Wojtuś – emerytowany biskup pomocniczy z Gniezna.  Koncelebrowali ją wraz z nim liczni duchowni z Bydgoszczy, obecni byli zwłaszcza ci, którzy znali zmarłego jako parafianina bydgoskiej fary: ks. Bronisław Kaczmarek, ks. Jan Andrzejczak i ks. Bogusław Kuhn.

fot. Anna Kopeć

Kazanie wygłosił ks. Bronisław Kaczmarek, wikariusz generalny diecezji bydgoskiej. Wspomniał w nim, że śp. Edward Latos pozostawił list, który polecił otworzyć po swojej śmierci. W liście tym pisał, że siłę w życiu dawała mu prosta modlitwa, której nauczyła go matka. Wiedziała, że zbliżają się lata, w których wiele czasu na modlitwę nie będzie. Nauczyła więc dzieci modlitwy krótkiej, która ofiarowywała wszystkie sprawy – myśli słowa i czyny – Bogu. „Odmawiałem ją codziennie przez całe życie” – wyznał zmarły w pozostawionym liście.

Kaznodzieja przypomniał też sylwetkę zmarłego. Podkreślił, że śp. Edward Latos wielokrotnie był naciskany przez władze komunistyczne, by zwolnić z pracy lekarzy zaangażowanych w działalność duszpasterską. - Nigdy nie uległ tym naciskom. Nie zgodził się także na likwidację kaplicy w Szpitalu Dziecięcym, którego był dyrektorem. Co niedzielę uczestniczył we Mszy świętej. Siadał widocznym miejscu, w stallach, co w tamtym czasie było cennym świadectwem wiary – podkreślał ks. Kaczmarek.

fot. Anna Kopeć

Przed złożeniem ciała do grobu zmarłego wspominały jego dzieci: poseł Tomasz Latos oraz prof. Anna Latos-Bieleńska z Poznania. Poseł Latos podkreślił, że zwłaszcza w ostatnich dniach, po śmierci ojca, wzruszająca była ogromna życzliwość osób, które spotykał, a wiele z nich wspominało zmarłego jako tego który im uratował życie lub udzielił istotnej pomocy.

fot. Anna Kopeć

Szczególnie wzruszające było wspomnienie córki. Prof. Bieleńska przypominała lata w których jako dzieci przysłuchiwali się rozmowom rodziców o medycynie. Zdarzało się, że ojciec polecał niektóre ciężkie przypadki modlitwom dzieci. Jak zapewniła Anna Latos-Bieleńska – wywiązywali się z tego skrupulatnie, a niektóre z tych przypadków pamięta do dzisiaj. Ze wspomnienia pani profesor dowiadujemy się również, że zmarły nie tylko nie brał honorariów od uboższych rodzin, ale zdarzało się, że niektórym pacjentom zostawiał pieniądze, by mieli za co kupić lekarstwa. Wstrząsające świadectwo dotyczyło lat wojny i okupacji. Cała rodzina nie przyjęła tzw. trzeciej grupy obywatelstwa niemieckiego i została uwięziona w obozie w Potulicach.

- Babcia Wiktoria powiedziała naszemu tacie: »Wolę cię widzieć w trumnie niż w mundurze żołnierza niemieckiego«. Pamiętam, że ilekroć tata o tym opowiadał robiło to na nas - dzieciach - ogromne wrażenie i ukształtowało taki rodzaj patriotyzmu, który dzisiaj, kiedy od 70 lat nie było wojny, a ludzie wyjeżdżają z Polski, osiedlają się w innych krajach, jest może trudny do zrozumienia – mówiła.

Wspominała także, że ojciec we wrześniu 1939 roku jako 17-latek stał nad wykopanym przez siebie własnym grobem i w ostatniej chwili rozkaz rozstrzelania został cofnięty. - Odczytywał to jako interwencję boską i zawsze zawierzał Bogu wszystkie sprawy - wspominała córka.

Śp. Edward Latos nie miał własnego gabinetu. Uważał, że lekarz powinien zobaczyć pacjenta w jego środowisku. Dlatego odwiedzał dzieci w ich domach. Zawsze był gotowy, żeby o każdej porze wsiąść do samochodu i jechać tam, gdzie potrzebna była pomoc. Zwracał uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Zdarzało się, że zalecał przemeblowanie pokoju. Nade wszystko jednak był zapamiętany jako człowiek bardzo dobry. Nie miał wrogów, ze wszystkimi utrzymywał serdeczne stosunki.

Śp. Edward Latos zmarł w wieku 96 lat na zawał serca. - Dziękuję Bogu, że odszedł w ten sposób, zanim jeszcze zdążyła się u niego rozwinąć wykryta krótko przed śmiercią choroba nowotworowa – mówiła córka. Zdążył spędzić święta Bożego Narodzenia w obecności obojga dzieci wraz rodzinami.

 

fot. Anna Kopeć

W imieniu władz państwowych zmarłego pożegnał wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor