Szymon Hołownia na placu Wolności. „Trzeba odpartyjnić państwo”
fot. red.
Żółty stół Szymona będzie ze mną jeździł po kraju w te miejsca, w których mieliśmy mieć spotkania. Będę przy nim siedział i rozmawiał z ludźmi – tłumaczył w Bydgoszczy kandydujący na urząd prezydenta Szymon Hołownia.
Inne z kategorii
Iwaneczko zagra w Bydgoszczy [ZAPOWIEDŹ]
Świąteczny Festiwal ART MINTAKA 2024 [ZAPROSZENIE]
Z wyborcami bezapartyjny kandydat spotkał się we wtorek (10 marca) na placu Wolności.
Pierwotną formę kampanii – ze spotkań pod dachem na kameralne na powietrzu – zmienił w związku z koronawirusem. – W moje ślady poszli Andrzej Duda, Małgorzata Kidawa-Błońska – mówił.
Przy stoliku odpowiadał na pytania m.in. o swój stosunek do małżeństw osób homoseksualnych. – Z całym moim życiowym doświadczeniem uważam, że na taką zmianę jest w Polsce za wcześnie. Doprowadziłoby to do wojny światopoglądowej – mówił. – Moje poglądy są jasne, ale kandyduję na prezydenta różnych Polaków. Tu chodzi o brak pochopności. W mojej aksjologii nie mieści się małżeństwo jednopłciowe. Ale też wiem, że żyję w kraju, w którym ludzie mają różne światopoglądy i różne wizje.
Tłumaczył, że potencjalną ustawę w tej sprawie odesłałby do „ponownego przemyślenia”, ale przy woli społeczeństwa – podpisałby.
fot. red.
Według niego przy obecnym kształcie polityki w Polsce referendum sprowadziłoby się do walki o to, która z partii wygra. – Musimy odpartyjnić to państwo, a dopiero później będziemy mogli zrobić referendum – uważa.
– Partie sięgnęły po wszystko, po media, po spółki skarbu państwa, po sądy. Co jeszcze mogą wziąć? – pytał. – Dopóki w Polsce nie pojawi się bezpartyjny bezpiecznik, bezpartyjny punkt odniesienia, to niezależenie od tego, kto będzie pełnił funkcję prezydenta, jeśli będzie z partii, nie będzie w stanie tego porządku zacząć zaprowadzać – przekonywał. – To nie zajmie chwili, to zajmie lata, ale na tę drogę trzeba wejść już 10 maja – mówił.
fot. red.
Zapytany został m.in. o to, w jaki sposób chciałby wprowadzać zmiany, nie mając zaplecza partyjnego w sejmie. – Nie wiem, jaki po takim wyborze będzie sejm. Może się zdarzyć absolutnie wszystko, włącznie z samorozwiązaniem sejmu. A jeśli sejm zostanie taki, jaki jest, wyobrażam sobie rozmowę z Prawem i Sprawiedliwością o sprawach, które są absolutnie do załatwienia: kwestiach ochrony zdrowia, energetyki, które powinni robić dużo odważniej. Ale są rzeczy, które bezwzględnie będę im wetował – zapowiadał.
I ponownie przekonywał, że potrzebny jest wybór prezydenta bezpartyjnego.
– Z czym mieliśmy do czynienia, kiedy prezydent był partyjny, kiedy był z tej partii, z której był rząd albo z przeciwnej? Jak był z tej, z której był rząd, to wszystko im podpisywał, a jak był z przeciwnej, to im pchał kij z szprychy. Moim zdaniem to niezrozumienie funkcji prezydenta – mówił. – Prezydent ma sporo narzędzi presji i nacisku. Jeżeli zostanę prezydentem to również po to, żeby partie z zupełnie inną narracją szły do kampanii w 2023, żeby zaczęły rozwiązywać problemy ludzi, a nie je tworzyć. Trzeba zmienić sposób myślenia o państwie.