Tramwaj zwany niedoróbką
Krytycznym miejscem jest dojazd do przystanku Kleeberga
Torowisko tramwajowe do Fordonu cierpi w każdy słoneczny dzień. Ale nie to jest najgorsze. W niektórych miejscach ułożone jest jak tory dziecięcej kolejki elektrycznej – mówią pasażerowie i motorniczy.
Inne z kategorii
Świąteczny Festiwal ART MINTAKA 2024 [ZAPROSZENIE]
Bydgoski weekend - kalendarz wydarzeń. Bądź na bieżąco
Pogoda rozpieszcza w tym roku letników, za to jest przekleństwem dla torowiska tramwajowego do Fordonu. Choć nie dochodzi do wypaczeń takich jak w ubiegłym roku, ciągle istnieje niebezpieczeństwo spowolnienia ruchu. – Torowisko jest monitorowane, wszelkie drobiazgi poprawiane są na bieżąco – przyznaje Maciej Kozakiewicz, prezes zarządu spółki Tramwaj Fordon. – Interweniujemy od razu. Nie ma zakłóceń, torowisko jest stabilne.
Motorniczy mówią jednak, że otrzymują nieoficjalnie zalecenia, by zwalniać w newralgicznych punktach. Słyszeliśmy o przypadku, gdy ustawione ograniczenia prędkości do 20 km/h szybko zniknęły, aby nie drażnić i nie psuć wizerunku. Kozakiewicz dementuje: – Nie wiem nic na ten temat. Taki dezyderat nie wyszedł od nas. Z tego co wiem, nie wyszedł też z Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Motorniczy zobowiązani są do przestrzegania rozkładów jazdy.
Odczucia to sprawa subiektywna
W sierpniowy ciepły dzień wybraliśmy się na przejażdżkę do Fordonu. Nigdzie nie zauważyliśmy ograniczeń prędkości. Przetestowaliśmy podróż zarówno swingiem z Pesy, jak i starym konstalem. Dostrzegliśmy, że motorniczy zwalniają nie tylko przed skrzyżowaniami, ale również w kilku miejscach na łukach. Jeśli tego nie robią, pojazdy w nienaturalny sposób są zarzucane, aby dopasować się do toru jazdy. Tak się dzieje na odcinku między przystankami Niepodległości i Andersa/Gieryna, Andersa/Wolna i Bajka, przed rondem Misji Pokojowych ONZ i przed przystankiem na Kleeberga.
fot. Anna Kopeć
Nasi rozmówcy porównują budowę fordońskiego torowiska w tych miejscach do układania torów dziecięcej kolejki elektrycznej, gdy czasami naciąga się łączenia, żeby zmieścić się między meblami w pokoju.
– Są krzywe koszowe – wyjaśnia prezes Kozakiewicz. – To zestaw łuków krótko zmieniających swoje promienie, żeby złagodzić przejście z łuku w prostą. – Ale w kilku miejscach promień nie jest jednorodny na całej długości łuku – pokazujemy na mapie.
– Tak było przed rondem Misji Pokojowych ONZ, ale zostało to naprawione – tłumaczy Kozakiewicz. – Torowisko od strony północnej trzeba było doprowadzić do zgodności z projektem. Jestem przekonany, że nie ma takiej krzywizny.
Nasze wrażenia z jazdy przeczą temu przekonaniu.
Pytamy prezesa Kozakiewicza o narzekania podróżnych. – Ze strony pasażerów nie dotarły do mnie żadne stanowiska tego typu – mówi. I zastrzega: – Być może są jakieś korespondencje już poza nami. A jeśli chodzi o motorniczych, to mają obowiązek zgłaszania uwag do swoich władz zwierzchnich, czyli MZK, a my spotykamy się cyklicznie. Sami jeździmy co dwa dni, żeby patrzeć, jak to wygląda. Odczucia to sprawa subiektywna.
Szyny zostały przecięte
Krytycznym miejscem jest dojazd do przystanku Kleeberga w kierunku centrum. Całe torowisko jest spawane. Ale kilka metrów przed peronem tory są przecięte. – W miejscach, gdzie naprężenia powodowały drobne deformacje torowiska, zachowujemy się standardowo, torowisko jest przecinane i rozpręża się w tym momencie – tłumaczy Kozakiewicz. – W temperaturach stabilnych będzie ponownie spawane i powróci do torowiska bezstykowego.
fot. Anna Kopeć
Zapytaliśmy, czy w związku z takim ułożeniem szyn torowisko w ogóle powinno być dopuszczone do ruchu. Prezes nie ma wątpliwości: – Oczywiście. Przygoda była tylko jedna, w 2016 roku. Od tego momentu stan torowiska pozwala na prowadzenie pracy przewozowej.
Ale również latem 2017 roku wprowadzano ograniczenia prędkości, bo tory się wyginały. Pisały o tym bydgoskie media, również „Tygodnik Bydgoski”. – Prowadziliśmy w ubiegłym roku podbijanie stabilizacyjne. Podbijanie to standardowa procedura zarówno na kolei, jak i w przypadku torowisk tramwajowych – zapewnia Kozakiewicz. – Dotychczasowe prace kosztowały między 200 a 300 tysięcy na odcinku dwukilometrowym, bo tyle to było, mniej więcej w dwóch kawałkach.
Prezes zapewnia również, że „wszelkie drobne odchyłki torowiska wynikające z wysokiej temperatury zgłaszane są do wykonawców w ramach gwarancji”. Gwarancja jest pięcioletnia i obowiązuje jeszcze dwa i pół roku.
Zdaniem Kozakiewicza torowisko nie wymaga generalnego remontu. – Jest stabilne. Wymaga utrzymania. I to torowisko jest utrzymywane – przekonuje.
Podbijanie nic nie da
W Bydgoszczy są odcinki otwartych torowisk, które nie wymagały remontów od blisko 20 lata. Tak jest między innymi na odcinku między rondem Grunwaldzkim, a ul. Wrocławską. – Trwa codzienna praca służb utrzymaniowych. Podbija się punktowo w nocy i nawet państwo nie wiedzą – mówi Kozakiewicz. – Nawet to torowisko, które pan wskazał.
Według naszych informacji na Nakielskiej od ronda Grunwaldzkiego nie było podbijania od momentu ułożenia torów w latach 90. ubiegłego wieku.
Prezes nie wyklucza, że przy fordońskim torowisku będą jednak prowadzone jakieś dodatkowe prace. – W miejscach, w których uznamy, że one są konieczne – mówi. – Myślimy o dalszym podbijaniu stabilizacyjnym, ale jeszcze poczekamy z tym, bo to sprawa nie tylko finansowa. Tego nie da się zrobić w nocy. Zakładamy konieczność wyłączenia ruchu, a to powoduje kłopoty organizacyjno-komunikacyjne. Ale podbijania na pewno nie będzie w tym roku.
fot. Anna Kopeć
– Generalnie jestem zadowolony z torowiska. Efekty podróży są dobre. Zaskoczył nas 2016 rok, czyli ta jedyna deformacja, która spowodowała konieczność wycofania komunikacji tramwajowej – podsumowuje Kozakiewicz.
Nasz informator, znawca komunikacji tramwajowej w Polsce i Europie, twierdzi jednak, że fordońskie tory są „koślawe, tramwajami rzuca na boki i takie podbijanie – bez nasuwania i wyrównania torowiska – nic nie da, także tam, gdzie są łuki z uskokami”.
Tramwaj do Fordonu kosztował blisko 300 milionów złotych. Ponad połowę pieniędzy wyłożyła Unia Europejska. Dodatkowe 150 milionów wydano na nowy tabor. Trasa liczy 9,5 kilometra. Pierwszy regularny kurs odbył się w sobotę 16 stycznia 2016 roku.
bw