Woda jest wielkim skarbem Bydgoszczy [MIASTO SKARBÓW]
Robert Szatkowski/fot. Anna Kopeć
– Przeprowadzono wiele dyskusji, konsultacji, a udało się jedynie uporządkować Wyspę Młyńską oraz krótki odcinek bulwarów w centrum. Co z resztą nabrzeża Brdy i Wisły? – pyta Robert Szatkowski, prezes Stowarzyszenia „Bydgoski Wyszogród”.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Kiedy cofnęlibyśmy się w czasie dwieście, sto, a choćby pięćdziesiąt lat, zobaczylibyśmy tysiące tratw, setki barek, dziesiątki okrętów na Brdzie i Wiśle.
Dziś to, że woda jest bydgoskim skarbem, nadal wydaje się oczywiste, jednak mocno zaniedbaliśmy dorobek poprzednich pokoleń.
Jeżeli na spokojnie, bez propagandy przeanalizujemy działania wokół bydgoskich rzek, to okazuje się, że obecnie wykorzystujemy niewiele z wodnego potencjału naszego miasta.
To właśnie transport rzeczny obok transportu kolejowego sprawił, że przed laty nasze miasto rozwijało się tak dynamicznie. Wystarczy popatrzeć na dawne zdjęcia przedstawiające wręcz zakorkowaną tratwami i barkami Brdę. Nasi przodkowie potrafili z wody uczynić zysk dla miasta. Dziś niestety tego nie potrafimy.
Przeprowadzono wiele dyskusji, konsultacji, a z realnego działania udało się jedynie uporządkować Wyspę Młyńską oraz krótki odcinek bulwarów w centrum. A co z resztą nabrzeża Brdy i Wisły?
Bydgoszcz posiada wielki atut w postaci położenia nad Brdą i Wisłą, tutaj przechodzi strategiczna, europejska autostrada wodna E70. Niestety, nie wykorzystujemy tego ani w celach turystycznych, ani transportowych.
Szkoda, gdyż w kwestii bydgoskiej wody można zrobić wiele. Kilka przykładów.
Naturalne położenie Bydgoszczy nad Brdą i płaski brzeg proszą się o ścieżkę rowerową, która prowadziłaby przez całe miasto wzdłuż Brdy aż do Fordonu. Czyż nie byłaby to atrakcja turystyczna będąca również bezpieczną drogą dojazdową do tej dzielnicy?
Co z transportem pasażerskim? Wielu z nas pewnie pamięta nieodżałowaną Ondynę i rejsy do Nakła, Torunia, Ciechocinka czy Grudziądza. Dziś również byłaby to wielka atrakcja. Już jakiś czas temu proponowałem wydłużenie linii tramwaju wodnego do Ostromecka. Czyż nie byłoby przyjemnie wsiąść na statek w centrum i popłynąć do Ostromecka na kawę? Funkcjonujące dwa niewielkie stateczki na baterie słoneczne to zbyt mało jak na miasto o tak dużej tradycji wodnej.
Kolejny przykład to niezagospodarowane brzegi. Całe kilometry Brdy są zarośnięte, nie ma szans na spacer, odpoczynek w nadrzecznej kawiarence czy jazdę rowerową. Szczególnym powodem do wstydu jest nabrzeże Fordonu. Powinna tutaj być schludna, zadbana perełka w postaci bulwaru, przystani, kawiarenek. Jednym słowem brakuje widoku, który świadczyłby o dobrym gospodarzeniu Bydgoszczą.
Niestety, każdy wjeżdżający do miasta od strony Wisły widzi bałagan, krzaki, hałdy piachu, zardzewiałe maszyny. Jak to wygląda w porównaniu z pięknym bulwarem w Toruniu? Osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy powinny się wstydzić.
Następny aspekt to potencjał długości rzeki. Cała Bydgoszcz jest rozciągnięta wzdłuż Brdy. Wyraźnie brakuje tutaj pomysłów i elastycznego myślenia. Moim zdaniem popełniono błąd, budując stałą scenę przy operze. Dużo praktyczniej i taniej byłoby zakupić statek typu Ondyna, który oprócz funkcji pasażerskich pełniłby funkcję ruchomej, pływającej sceny. Uważam, że mieszkańcy każdego osiedla leżącego nad rzeką zasługują na atrakcje wodne i kulturalne. Mieszkańcy Miedzynia, Opławca, Brdyujścia czy Fordonu mogliby cieszyć się z atrakcji wynikających z naturalnych atutów wodnych ich osiedli. Nie „pchajmy” wszystkiego do centrum miasta.
Kolejny zaniechany wodny skarb to kąpieliska miejskie. Nawet w czasach pruskich istniały rzeczne zakłady kąpielowe. Czy obecnie to zbyt trudne do wykonania?
Ostatnie ciepłe lata wyraźnie pokazały, że w Bydgoszczy brakuje otwartych basenów. W mieście nie ma obecnie miejsca, gdzie latem można wybrać się z rodziną i spędzić cały dzień na basenie. Baseny na Nakielskiej, Kossaka, Astoria, kąpielisko Balatonu były zalążkami akwaparku. Obecnie promowane baseny szkolno-osiedlowe to nie to samo. Kąpielisko to relaks, a nie gonitwa z czasem w pływalni na godziny.
Doskonałym przykładem, na którym powinniśmy się wzorować, jest Kraków. Utworzono tam barki kąpielowe, które zapewniają bezpieczną możliwość zarówno kąpieli, jak i plażowania. W sezonie turystycznym to wielka atrakcja. Nie bójmy się korzystać z dobrych sprawdzonych rozwiązań i adaptujmy je na potrzeby naszego miasta.
Można by jeszcze wiele mówić o potencjale bydgoskiej wody. Dlatego, reasumując: woda naszych rzek jest wielkim skarbem Bydgoszczy, należy tylko logicznie i umiejętnie wykorzystać jej potencjał na całym obszarze miasta.