Zaczyna się remediacja terenów pozachemowskich
fot. Anna Kopeć
Początek pracy instalacji oczyszczającej wody podziemne zanieczyszczone przez dawny „Zachem” ogłoszono w poniedziałek (13 września). – Instalacja stanowi bufor bezpieczeństwa dla mieszkańców Łęgnowa. Będzie tamą, dzięki której zanieczyszczenia ze składowiska Zielona nie przepłyną – mówi Szymon Kosmalski, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Głośno o „najgrożniejszej bombie ekologicznej w Polsce” zrobiło się w 2017 roku, na skutek badań przeprowadzonych przez specjalistów z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Naukowcy wykryli na terenach dawnych Zakładów Chemicznych „Zachem” m.in. chlorki, siarczany, fenol, anilinę, toluidynę, chloroanilinę i szereg innych toksycznych związków. Migracja chmury zanieczyszczeń wód podziemnych stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców Łęgnowa, Plątnowa i Otorowa.
Zaradzić ma temu uruchomiona właśnie instalacja. Urządzenie ma działać do lutego 2023 roku, stan zanieczyszczeń będzie na bieżąco monitorowany przy wykorzystaniu piezometrów. – Efekt ekologiczny jest gwarantowany – zapewniał w poniedziałek (13 września) szef RDOŚ-iu.
W przetargu na budowę instalacji zwyciężyło polsko-francuskie konsorcjum firm Remea Societe par actions simplifiee a associe unique, Remea Sp. z o. o. oraz Menard Sp. z o. o. Już na etapie postępowania konsorcjum musiało stworzyć instalację pilotażową, by dowieść skuteczności proponowanych przez siebie procesów technologicznych. Umowę podpisano na początku 2021 roku. – W dziewięć miesięcy udało nam się zbudować instalację, zrobić rozruch, uzyskać pierwsze wyniki badań potwierdzające wcześniejsze testy tej instalacji pilotażowej – tłumaczył dyrektor generalny firmy Remea, Norbert Kurek.
Na potrzeby przedsięwzięcia położono 30 tys. mb rur i ponad 26 tys. mb kabli. Instalacja będzie pompowała do 100 m sześc. wody na godzinę. Jak działa?
– System oparty jest o metodę „pompuj i oczyszczaj”: zostały wykonane studnie pompujące, z których pompowana jest zanieczyszczona woda, następnie systemem rurociągów transportowana jest tutaj, do instalacji, gdzie jest oczyszczana. Oczyszczona woda wraca w pobliże ul. Nowotoruńskiej. Cały system jest zamknięty – tłumaczył dyrektor. – Oczyszczając wodę, również wymywamy zanieczyszczenia z gruntu – dodał.
Podkreślił, że to tylko pierwszy krok. – Przez kilkanaście miesięcy będziemy budowali specjalną barierę w wodzie, która pozwoli zabezpieczać miejscowości położone poniżej. Nie zapominajmy, że jeżeli nie podejmiemy dalszych działań – nie zamkniemy składowiska „Zielona”, nie oczyścimy terenu między składowiskiem a miejscem, gdzie dziś robimy remediację, to nie rozwiążemy problemu do końca – mówił. – Apeluję, zachęcam, żebyśmy wszyscy, władze centralne, lokalne i społeczność lokalna, działali razem, żebyśmy mogli doprowadzić do zneutralizowania przynajmniej tego fragmentu chmury zanieczyszczeń, która się rozprzestrzenia.
Konieczność wspólnego działania akcentował też poseł Piotr Król (Prawo i Sprawiedliwość), od początku zaangażowany w pozyskiwanie środków na remediację. – To rzecz, która musi być ponad podziałami, musi być dla niej pełna społeczna aprobata bez względu na to, kto będzie prezydentem, posłem, dyrektorem RDOŚ-u – mówił. Dziękował też Dariuszowi Wrzosowi i jego następcom na stanowisku szefa RDOŚ-iu, Marii Dombrowicz i Szymonowi Kosmalskiemu.
Projekt zakłada oczyszczenie terenu o pow. 26 hektarów. Pochłonie ponad 93 mln zł, z czego stricte przeznaczonych na remediację będzie przeszło 80 mln złotych.
Projekt częściowo finansowany jest ze środków unijnych.
Zdjęcia: Anna Kopeć