Złota Góra. Drytooling – Bydgoszcz też tam była
fot. Kasia Chrzan
„Złote Dziabki” – taki tytuł otrzymało wydarzenie sportowe, które odbyło się ostatniej soboty (16 lutego) w Częstochowie. Brał w nim udział również bydgoski zawodnik. O tym jednak za chwilę. Najpierw o Złotej Górze i o tym, czym są... dziabki.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Sport wspinaczkowy jest intensywnie rozwijającą się dyscypliną, nie tylko pod względem metodyki uprawiania go, ale także pod względem różnorodności dyscyplin. W ostatni weekend odbyły się drugie zawody I Pucharu Polski w DT – Drytoolingu, wspomniane już: „Złote Dziabki”.
No własnie... „dziabki”... Jest to potoczna nazwa czekanów, używanych do wspinania na przykład na lodospadach albo na powierzchniach skalnych do tego przeznaczonych. Nie są to jednak czekany, które często znamy z filmów o wyprawach himalajskich, bo są inaczej wyprofilowane, służąc do wspinania się w pionowej (i nie tylko, bo i na przewieszeniach) ścianie lodowej lub skalnej, a także na konstrukcjach betonowych. Z racji intensywnie oddziałującego na powierzchnię skalną, betonową czy lodową wspinania, drytoolingu nie można uprawiać, gdzie się chce, ale istnieje lista wyznaczonych do tego miejsc i każdy wspinacz to szanuje.
Jednym właśnie z takich miejsc w Polsce jest na przykład Złota Góra w Częstochowie, po której z odgłosami chrobotania, ale i ze względu na kruchość także z dużą dozą czułości, wspinali się ostatnio zawodnicy. Z Bydgoszczy wystąpił drytoolowiec Robert Grabia, który zajął 12. miejsce pośród wszystkich startujących, których w sumie było 30 mężczyzn i 3 kobiety. Asekurował go początkujący zawodnik równiez z Bydgoszczy, Robert Robakiewicz.
fot. Kasia Chrzan
Podczas takich zawodów nie czuje się atmosfery rywalizacji, podobnie jak na innego rodzaju zawodach wspinaczkowych, ale jest współpraca. Jedni zawodnicy pomagają drugim, podpowiadają rozwiązania, wskazują, gdzie dobrze umiejscowić dziabę, aby dobrze ukończyć drogę. Samo przejście dróg w określonym czasie, a w sobotnich zawodach było ich 20 plus 2 drogi na tzw. wędkę, czyli bez wpinania liny w ekspresy, ale z asekuracją na linie doczepionej do górnego stanowiska, wymaga kunsztu, nie tylko siły. Logiczne myślenie podczas pokonywania kolejnych metrów jest nieodzowne. Harmonia między ludzkim ciałem, skałą a ostrzami, w które silne ciało zawodnika jest niejako uzbrojone, dają efekt wręcz lekkości pokonywania kamiennej pionowej przestrzeni.
Oprócz czekanów wspinacz ma na nogach specjalne buty zwane: rakobutami – które są swoistą hybrydą butów wspinaczkowych i raków. To ostatnimi czasy raczej nowy wynalazek, klasycznie korzysta się – na przykład na lodospadach – ze specjalnych butów, do których podczepia się automatyczne raki. Właśnie, same raki, podobnie jak czekany, do drytoolingu również wyróżniają się spośród znanych sprzętów swoją... agresywnością. Na przykład przednia część raczka posiada agresywny pojedynczy ząb, który sprawdza się doskonale w ścianie jako punkt oparcia na niekiedy bardzo ubogim stopniu, jednocześnie pozostawiając możliwość balansu ciałem z racji tego, że ów ząb jest jeden (sprzęt prezentujemy dla Państwa w galerii foto poniżej).
A teraz kilka słów o miejscu zawodów. Złota Góra jest kamieniołomem o wysokości 281 m n.p.m. i mieści się w dzielnicy Zawodzie-Dąbie w Częstochowie. Jeszcze w latach 90. wydobywano tam wapień, wykorzystywany w budownictwie. Nota bene: sięgając dalszych informacji dowiadujemy się też, że podczas okupacji niemieckiej znajdował się tam obóz jeńców radzieckich. Teraz jest to miejsce do wspaniałych spacerów i właśnie do… wspinania.
fot. Kasia Chrzan
Złota Góra jest naprawdę… złota. Oświetlona słońcem staje sie wręcz egzotyczna. Na niej obite są drogi wspinaczkowe, które noszą ciekawe nazwy, co jest również charakterystyczne dla świata wspinaczkowego, np.: Pióropusz, Strefa Nietopera, Prostowanie Zbójnika, Ładnusia, Zakon Krzyżacki, Czarna Orka… Jak widać poetyka tych nazw jest tak szeroka, jak szerokie są horyzonty wyobrażeniowe ekiperów – tzn. osób, które obijają odpowiednim sprzętem ścianę skalną tak, aby wspinacz mógł wejść na nie w sposób bezpieczny.
Same zawody sobotnie zaskoczyły najbardziej w tym, że zarówno słońce, jak i wysoka temperatura zdawały się zadrwić z miesiąca lutego i po prostu podgrzać atmosferę do tego stopnia, że wielu wspinaczy porzuciło bluzy i nawet koszulki. Wdrapywano się na ścianę po prostu w upale. Nasłoneczniona ściana nagrzewając się, oddawała ciepło.
Ktoś by mógł rzec, że pogoda dopisała… Nic bardziej mylnego. Otóż bardzo istotnym spoiwem kamienia dla wspinaczki drytoolingowej jest po prostu mróz w takich miejscach. Mróz był jednak bez szans tego dnia… To utrudniało pokonywanie drogi, ponieważ wapień kruszył się i niekiedy spadały różnej wielkości kamienie. Wymagało to nie lada czujności i kunsztownych umiejętności od wspinacza, który musiał dobrze wyczuć miejsca kruche, by je omijać, a od osoby asekurujacej z kolei wymagało nie tylko czujnej współpracy z zawodnikiem, ale i sporego refleksu, by uniknąć – mimo kasku – spotkania twarzą w twarz ze spadającym wapieniem.
Całe zawody były bardzo spektakularne. Polecamy obejrzenie poniższej galerii. Gratulujemy wszystkim zawodnikom i cieszymy się, że bydgoski zawodnik równiez w nich brał udział. Dodajmy, że grupa drytoolingowych wspinaczy rozrasta się w naszym mieście, kto wie, może za rok na Złotą Górę wyruszy już dużo większa ekipa z Bydgoszczy...
Organizatorami i współorganizatorami tego typu zawodów bywają pasjonaci wspinaczki, ludzie skał, gór, wytrawni wspinacze, członkowie na przykład takich stowarzyszeń jak: KW Opole, Świętokrzyskiego Klubu Alpinistycznego, KW Częstochowa, Kuźnia Szpeju, a od tej edycji zawodów (2019’) patronuje Polski Związek Alpinizmu.
Organizatorami zawodów w Częstochowie byli: Artur Pierzchniak „Guma”, Scout Sport, PZA, głównym sponsorem Kuźnia Szpeju, a głównym sędzią – Michał Janus.
Więcej zdjęć TUTAJ.
Kasia Chrzan