Bydgoszcz Dzisiaj 13:36 | Redaktor
Plac Wolności znowu na cenzurowanym. Kolejne opóźnienia i niewygodne fakty w sprawie rewitalizacji

fot. Facebook

Rewitalizacja placu Wolności – projekt zapowiadany jako szybki, etapowany i niedrogi – stał się jednym z najbardziej problematycznych przedsięwzięć miejskich ostatnich lat. Z artykułu Andrzeja Tyczyny („Wyborcza.pl”) wyłania się obraz chaotycznych decyzji, nieustannych poślizgów i komunikatów ratusza, które – delikatnie mówiąc – nie przedstawiają pełnej prawdy o przebiegu prac.

Opóźnienia od samego startu

Jak przypomina Tyczyno, umowa z firmą Strabag została podpisana w grudniu 2023 roku. Zadanie było stosunkowo niewielkie – „Strabag, który wygrał przetarg, zażyczył sobie wtedy niespełna 8,4 miliona złotych”. Plan zakładał trzy etapy, by – jak mówił ówczesny wiceprezydent Michał Sztybel – prac nie prowadzić zbyt inwazyjnie i „żeby nie wyszło drożej”.

Rzeczywistość okazała się inna. Jeszcze zanim Strabag wszedł na plac, pojawiły się kłopoty z poprawkami przy zbiorniku retencyjnym. „Właśnie z powodu osnutych mgłą tajemnicy poprawek Strabag mógł rozpocząć swoje dzieło dopiero w kwietniu 2024 roku” – pisze autor. Ale i wtedy nie przejęto całego terenu, bo 7,5-metrowy pas przy ul. Gdańskiej zajęli gazownicy.

Miasto w komunikatach pomija to, co najważniejsze

Choć to te właśnie perturbacje przesunęły start o kilka miesięcy, w ratuszowych komunikatach nie znajdziemy o tym ani słowa. Urzędnicy powtarzają za to informację, że winne są „roboty dodatkowe” i podziemna infrastruktura.

Jesienią zakończyliśmy najtrudniejszy etap robót, z wieloma robotami dodatkowymi przy uzbrojeniu podziemnym. Wpłynęło to na harmonogram robót” – taki komunikat miasto zamieszcza nawet w odpowiedziach na komentarze mieszkańców.

Tyczyno zauważa jednak, że nawet te problemy nie uniemożliwiłyby dotrzymania pierwotnego terminu, gdyby nie opóźnienie przy przekazaniu terenu budowy. „O późniejszym przekazaniu placu budowy – w ratuszowych mediach ani słowa”.

Strabag obwiniany, choć nie z jego winy

W opinii autora mieszkańcy niesłusznie obarczali winą wykonawcę. „Owszem, na placu budowy nie było ruchu jak w ulu, ale taki został nakreślony harmonogram”. I rzeczywiście – Strabag utrzymywał, że mimo opóźnień działania zakończy przed końcem 2024 roku. Urzędnicy potwierdzają, że na miejscu pracuje „ponad 30 osób z kilku branż”.

Kwiaciarnie – symbol chaosu

Najbardziej spektakularny wątek dotyczy nowych pawilonów dla kwiaciarek. Terminów ich powrotu było już kilka: „przed wakacjami 2024, późna jesień, przełom marca i kwietnia 2025, przełom kwietnia i maja, koniec lipca”. Ostatnia data, 30 listopada, także okazała się nierealna.

Powód? „Z powodu opóźnień wykonawca kwiaciarni ma inne zobowiązania na terenie kraju” – tłumaczył na sesji radny Sebastian Fifielski. Autor komentuje to jednoznacznie: miastu nie udało się dogadać z wykonawcą, który „ma ratusz w garści, nie odwrotnie”.

Same pawilony… już są. Firma El-Przem dostarczyła konstrukcje „zgodnie z umową o czasie”. Brakuje tylko montażu, a ten zależy już wyłącznie od dyspozycyjności wykonawcy. Dodatkową przeszkodą są warunki pogodowe: „Do ułożenia są bowiem płytki na wyziębionej posadzce”.

Efekt? Bydgoszczanie mogą doczekać się kwiaciarni dopiero w marcu 2026 roku – blisko trzy lata po ich zburzeniu.

Kolejne problemy w tle

Tyczyno opisuje też inne zaniedbania:

  • pracownicy Meliorexu musieli wrócić, by poprawić zagęszczenie gruntu, „bo wcześniej tego odpowiednio nie zrobili”;

  • nad zbiornikiem odkryto kolizje z włazami, „zbyt wysoko posadowionymi”;

  • Strabag zwlekał z układaniem nawierzchni przy pomniku, bo miał zostać zdemontowany… ale ponieważ decyzji nie podjęto, układa teraz płytki, po których będzie jeździł ciężki sprzęt.

Finał w marcu – przynajmniej w teorii

Według miejskich deklaracji plac ma być dostępny dla mieszkańców od 1 kwietnia przyszłego roku, a pozwolenie na użytkowanie ma być wydane do 31 marca 2026 roku.

W drugim kwartale pojawi się też rzeźba „lajkarza” – fotografa z aparatem Leica, stojącego niegdyś przy fontannie „Potop”. Niestety, może to być jedyny element inwestycji, który nie będzie związany z kolejnym problemem.

Wnioski: dużo kosztów, mało sprawczości

Z artykułu Andrzeja Tyczyny wyłania się obraz miasta, które nie panuje nad koordynacją inwestycji, a niewygodne fakty ucina w komunikatach. To zaskakujące, zwłaszcza że rewitalizacja placu Wolności miała być jednym z prostszych zadań.

Najbardziej gorzki komentarz dotyczy symbolu miejsca – kwiaciarni, których nie ma od wiosny 2023:

Prawie trzy lata bez kwiaciarni na placu Wolności”.

Trudno o lepszą metaforę obecnego tempa prac w centrum Bydgoszczy.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->