„Nasi chłopcy w armii III Rzeszy”? Profesor Bartyzel oburzony wystawą w Gdańsku!

fot. Facebook
Wystawa „Nasi chłopcy” w Muzeum Gdańska wywołała burzę. Profesor Jacek Bartyzel z UMK w Toruniu nie gryzie się w język: „To trzeba mieć siano w głowie” – grzmi w fejsbukowym wpisie.
Inne z kategorii
Szokujące fakty o ludobójstwie na Wołyniu! Zobacz wykład dr. Wójtowicza online
Bydgoszcz pamięta! Pamięć o Wołyniu – potężne obchody 10 lipca
Kontrowersyjna wystawa w Muzeum Gdańska
Muzeum Gdańska przygotowało pierwszą monograficzną wystawę pokazującą losy mieszkańców Pomorza Gdańskiego, którzy podczas II wojny światowej służyli w niemieckiej armii. Ekspozycja prezentuje prywatne pamiątki, zdjęcia i dokumenty związane z tym rozdziałem historii. Jak czytamy na oficjalnej stronie miasta Gdańsk, wystawa „w kompleksowy sposób podejmuje temat służby mieszkańców naszego regionu w niemieckiej armii”. Zatytułowano ją „Nasi chłopcy”.
Bohaterami są mieszkańcy Pomorza – przedwojenni obywatele II RP, Wolnego Miasta Gdańska i Niemiec – których wojna wciągnęła w tryby machiny III Rzeszy. Organizatorzy podkreślają, że wystawa pokazuje „indywidualne doświadczenia” tych osób.
Bartyzel: To była tragedia, a nie przygoda
Nie wszyscy jednak podzielają entuzjazm organizatorów. Oburzony jest Prezydent RP a nawet rzecznik rządu. Również profesor Jacek Bartyzel, historyk idei z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, nie kryje oburzenia. W ostrym wpisie na Facebooku przypomina, że Polacy przez półtora wieku byli zmuszani do służby w obcych armiach – rosyjskiej, pruskiej, austriackiej – przelewając krew za cudze interesy.
„Tysiące Polaków służyło i zginęło w armii rosyjskiej na Kaukazie, miliony walczyły w armiach zaborców podczas I wojny światowej, nierzadko strzelając do rodaków. Podczas II wojny światowej Polacy z terenów inkorporowanych do III Rzeszy byli powoływani do Wehrmachtu. To była wielka tragedia – dla nich, dla ich rodzin, dla całego narodu” – pisze Jacek Bartyzel.
„Kretyni albo płatni zdrajcy”
Zdaniem profesora badanie tych losów jest potrzebne, ale forma, w jakiej wystawa została zaprezentowana, budzi jego sprzeciw. Szczególnie razi go tytuł: „Nasi chłopcy”. „Tak jakby chodziło o fajną żołnierską przygodę” – ironizuje profesor. I dodaje dosadnie: „Tak zatytułować mogą tylko albo kretyni mający w głowie siano zamiast mózgu, albo płatni zdrajcy”.