Szkołę opuścili przed apokalipsą. Bydgoscy maturzyści z lat 1920–1939
fot. Anna Kopeć
Ich życiowe plany zweryfikowała wojna. O bydgoskich maturzystach dwudziestolecia międzywojennego –zbiorowości i niektórych postaciach – opowiadali w niedzielę (26 stycznia) uczestnicy spotkania w Wyższym Seminarium Duchownym w Bydgoszczy.
Inne z kategorii
Nowa Wilejka: Miejsce pamięci i duchowości na wschodnich obrzeżach Wilna
Szkic dotyczący tej grupy przedstawił Edward Małachowski, wieloletni dyrektor Technikum Kolejowego w Bydgoszczy, autor książki „Bydgoscy maturzyści 1920–1939. Monografia”.
Na początek wyjaśnił, że do matury w Bydgoszczy przygotowywały szkoły ogólnokształcące*, zawodowe**, a także Państwowe Seminarium Nauczycielskie Męskie oraz Żeńskie Seminarium Nauczycielskie – prywatne.
Absolwentów-maturzystów tego okresu było 3200. Nie jest to jednak przybliżona liczba uczniów wymienionych szkół: ze świadectwem maturalnym kończyła ją tylko część z nich (w skali kraju świadectwo maturalne uzyskiwało 45 proc. uczniów).
Edward Małachowski zgromadził biogramy 320 maturzystów. Jak tłumaczył, 10 procent to już grupa uprawniająca do wyciągania wniosków.
Synowie urzędników i kupców
Skąd oni byli, geograficznie i socjologicznie? – pytał. Przypomniał, że w latach 1920–1930 szybko zmieniała się struktura narodowościowa w Bydgoszczy: z 17 proc. ludności polskiej na początku, do 92 proc. na końcu tego dziesięciolecia. – Rodziny zjeżdżały się tu z całego kraju, ale także spoza granic, nawet z innych kontynentów. Uczniom Państwowego Gimnazjum Klasycznego wyliczono 89 miejscowości – opowiadał.
Najwięcej absolwentów-maturzystów pochodziło z rodzin urzędniczych i kupieckich, ale zdarzali się także uczniowie z rodzin chłopskich, robotniczych.
Wielu z nich po uzyskaniu matury kształciło się dalej na wyższych uczelniach. Do 1939 roku uczelnię wyższą ukończyło 158 maturzystów z grupy „badanej” przez Edwarda Małachowskiego. – Trzy osoby spośród nich uzyskały wykształcenie w egzotycznych miejscach. Jeden z maturzystów ukończył seminarium duchowne w Bejrucie, inny uczelnię w Chile – opowiadał.
39 absolwentów wstąpiło do seminariów duchownych, 73 – na Uniwersytet Poznański, gdzie wybierali przede wszystkim prawo, medycynę.
Co do profesji, w „przebadanej” grupie dominowali księża – 16 procent, potem urzędnicy, nauczyciele, prawnicy, wojskowi…
Decyzje w czasach apokalipsy
Czy służyli ojczyźnie? – pytał dalej Małachowski. – Spośród analizowanych sylwetek 209 osób było w służbie, to 65 procent.
– Służba w Wojsku Polskim w czasie kampanii wrześniowej, Narodowych Siłach Zbrojnych czy później w Ludowym Wojsku Polskim była niejako obowiązkowa – przypomniał. Znaczny odsetek bydgoskich maturzystów podejmował też służbę dobrowolnie, w konspiracji.
– W służbie obowiązkowej były 122 osoby (28 procent), w dobrowolnej – 120 (27 procent) – mówił. – Uprawniony będzie wniosek, że decyzja, żeby w tych apokaliptycznych czasach wstąpić do armii podziemnej czy równie zakonspirowanej struktury Delegatury Rządu na Okręg Pomorski, trzeba było mieć jakąś formację, coś w sercu, duszy. To więcej niż obowiązek.
Odpowiadając na postawione przez siebie pytanie, mówił: – Tak, kochali ojczyznę, oddawali za nią życie, przelewali krew.
Ginęli na Pomorzu, Wschodzie, w Warszawie
Prześledził także miejsca i okoliczności śmierci bydgoskich maturzystów. Wielu zginęło w regionie, na Pomorzu, w 1939 roku. Edward Małachowski przypomniał, że maturzyści przechodzili półroczne szkolenie wojskowe i byli kierowani do rezerwy, część z nich została jednak zawodowymi wojskowymi. – Ich zginęło w kampanii wrześniowej 25 – mówił. 63 straciło życie w różnego rodzaju obozach, 12 – na Kresach, w Katyniu, Ostaszkowie....
Liczna jest także grupa, która zginęła w roku 1944. Bydgoszczanie także brali udział w powstaniu warszawskim… Łącznie wojny nie przeżyło 127 osób, których losom przyjrzał się Małachowski.
Życie straciło 15 księży-bydgoskich maturzystów To właśnie m.in. duchowni byli celem zbrodni pomorskiej. 122 osoby zginęły przed ukończeniem 36. roku życia.
Najmłodszym z maturzystów-ofiar wojny był Janusz Barciszewski, zabity w wieku 18 lat w obozie przejściowym w Jachcicach.
Wielu z maturzystów tego okresu zaznaczyło się w historii Bydgoszczy, nie tylko martyrologią. Część z nich ma swoje upamiętnienia w postaci tablic czy nazw w przestrzeni miasta. Edward Małachowski wymieniał Leszka Białego, bł. ks. Franciszka Dachterę, bł. alumna Bronisława Kostkowskiego, biskupa Jana Michalskiego, Tadeusza Nowakowskiego, ks. Nawrota.
fot. Anna Kopeć
– Myślę, że do tych form upamiętniania można zaliczyć to nasze dzisiejsze spotkanie, państwa obecność, bo mamy tych ludzi w mniejszym lub większym stopniu w sercu i w pamięci – zakończył.
Błogosławiony męczennik
Do niektórych wskazanych przez niego postaci nawiązali kolejni prelegenci.
Ksiądz dr Marcin Puziak poświęcił wystąpienie bł. Bronisławowi Kostkowskiemu i jego – jak zatytułował – „krótkiej drodze do świętości”. Wychowanek Męskiego Państwowego Gimnazjum Humanistycznego został wyniesiony na ołtarze razem ze 107 innymi męczennikami II wojny światowej. Zginął w wieku zaledwie 27 lat.
Urodził się w Słupsku w 1915 r., naukę w Bydgoszczy rozpoczął w roku 1926 roku. Powtarzał jedną klasę – Zdarza się najlepszym – uśmiechał się ks. dr Puziak.
Prelegent wiele uwagi poświęcił środowisku ówczesnego gimnazjum, temu, co kształtowało uczących się tu chłopców.
Ksiądz dr Marcin Puziak/fot. Anna Kopeć
Obok nauki ważna była m.in. aktywność fizyczna. – Sam Kostkowski lubił boks, trochę trenował – opowiadał. – Szermierka, piłka nożna, wioślarstwo i inne sporty wśród tych młodych ludzi były szalenie rozpowszechnione (…) Spośród uczniów czterech klas, prawie połowa była w harcerstwie. To nam coś pokazuje, mówi o mentalności – dodaje.
Duży wpływ na Bronisława Kostkowskiego i jego kolegów miała osobowość wychowawcy – ks. Łucjana Kukułki. Znał uczniów gimnazjum z najróżniejszych okoliczności, i pomagał im w rozeznawaniu życiowej drogi. Był moderatorem Sodalicji Mariańskiej. Pobożność maryjna cechowała wielu chłopców – sam Kostkowski był prezesem tej organizacji, skarbnikiem – Jerzy Faczyński, później jeden z najlepszych polskich architektów emigracyjnych.
– Mieli wielki projekt na swoje życie – mówił o uczniach gimnazjum ks. Puziak. Wielu z nich zostało znakomitymi profesjonalistami w swoich dziedzinach. – To byli ludzie o niesamowitych horyzontach, a przy tym potrafiący klęczeć, modlić się – mówił.
Trudności i wytrwałość
Opowiadał o duchowości Kostkowskiego. Z miejscowości, w której spędzał swoje wakacje, przyszły błogosławiony do kościoła miał cztery kilometry w jedną stronę. Na Mszę świętą chodził codziennie.
– Rodzina go wspomina, jak walczył ze sobą – mówił prelegent. Ważną rolę w tym wewnętrznym zmaganiu odgrywało dobre otoczenie. – Zachwycenie działem misyjnym, praca nad sobą, dawały efekty. To byli ludzie, którzy mieli kulturę ducha. Z modlitwy, ze spotkania z Jezusem w Komunii Świętej, z dobrego środowiska rodzi się człowiek, który chce chętnie odpowiedzieć na powołanie – tłumaczył ks. Puziak.
A uczniom gimnazjum w dwudziestoleciu wcale nie było łatwo. Jednym z problemów była bieda. – Wielu z nich czasami dopiero w wejściu do szkoły zakładało buty, bo „szkoda” – opowiadał.
Zażyłość z Bogiem
Ich duchowość, poza pobożnością maryjną, kształtowała też m.in. postać św. Teresy z Lisieux – patronki misji. Ksiądz dr Puziak zwracał również uwagę na pewną „militarność”, akcent kładziony w formacji na królewską godność Chrystusa. – Przeniknięci tym duchem nabierali tej zażyłości z Bogiem, która potem pozwalała im ofiarować życie, na różne sposoby – opowiadał.
W takiej atmosferze dojrzewało powołanie Kostkowskiego. Maturę zdał w 1936 roku, po poprawce. Chciał jechać na misje, ale nie zgodziła się na to jego matka. Za radą ks. Kukułki wybrał seminarium we Włocławku, a nie w Gnieźnie. – Pojechał „na misje” do Niemiec do Dachau – mówił ks. Puziak – spędził je blisko nas, zapatrzony w Boga.
Droga męczeńska kleryków z włocławskiego seminarium rozpoczęła się w listopadzie 1939 roku, wraz z pierwszymi aresztowaniami. Razem z biskupem Michałem Kozalem, przez Ląd, Szczeglin, grupa trafiła do Dachau. Bronisław Kostkowski zmarł 27 września 1942 roku, został beatyfikowany w 1999 roku.
Wystarczy uklęknąć
Na zakończenie ks. dr Puziak nawiązał jeszcze do tytułu „krótka droga do świętości”. Nie odnosi się ona tylko do krótkiego życia bł. Bronisława. – Każdego dnia od bycia samemu bez Boga do bycia z Bogiem jest krótka droga: wystarczy uklęknąć – mówił.
Po nim zabrali głos jeszcze dwaj prelegenci. Ksiądz dr Michał Damazyn opowiadał o wyjątkowym absolwencie gimnazjum humanistycznego, biskupie Janie Michalskim, ks. dr Paweł Hoppe – o bł. Franciszku Dachterze, maturzyście z bydgoskiego gimnazjum klasycznego.
fot. Anna Kopeć
Wydarzenie rozpoczęło się Mszą świętą w katedrze, a na zakończenie, w seminarium odbyła się projekcja filmu pt. „Oblicza auli”. Uczestnicy spotkania mieli możliwość zwiedzenia Izby Męczenników oraz porozmawiania z potomkami maturzystów bydgoskich z lat 1920-1939 Spotkanie poprowadził redaktor Michał Jędryka z Polskiego Radia PiK.
Na spotkanie zaprosili: „Tygodnik Bydgoski”, Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Bydgoskiej, Polskie Radio PiK oraz Diecezjalny Instytut Akcji Katolickiej Diecezji Bydgoskiej.
oprac. Marta Kocoń, kp
*Państwowe Gimnazjum Humanistyczne – mieszczące się w budynku dzisiejszego WSD przy ul. Grodzkiej – i Państwowe Gimnazjum Klasyczne – w budynku I LO, przyp. red.
**Liceum Handlowe, Rolnicze – przyp. red.