Kultura Dzisiaj 16:05 | Redaktor
Mnich na pobojowisku i echo Requiem. Bydgoski publicysta o „Krzyżakach” jakich dziś nie kręcą

fot. kadr z filmu Krzyżacy

Piotr Chrzanowski, publicysta i redaktor „Christianitas” z Osielska, wrócił do legendarnego filmu „Krzyżacy”. W swoim wpisie na Facebooku podzielił się spostrzeżeniami, które rzucają nowe światło na sceny bitwy grunwaldzkiej i ich powojenny odbiór. Szczególną uwagę zwrócił na moment ciszy po walce, w którym kamera pokazuje mnicha modlącego się nad ciałami poległych.

Grunwald jako starcie sojuszy

Chrzanowski zauważył, że inscenizacja bitwy w „Krzyżakach” Aleksandra Forda ma w sobie coś z geopolitycznych schematów XX wieku. „Niektóre sceny trochę sugerowały, że to konflikt średniowiecznego NATO (…) z ówczesnym Układem Warszawskim” – pisze publicysta, wskazując na obecność wojsk z różnych stron Europy po obu stronach frontu. Jak dodaje, filmowe okrzyki „Heil” czy „Gott mit uns” miały wprost nawiązywać do doświadczeń II wojny światowej, wciąż świeżych w pamięci widzów z początku lat 60.

Cisza po bitwie i modlitwa za zmarłych

Najważniejsza dla autora wpisu okazała się jednak scena po zakończeniu starcia. Kamera powoli przesuwa się po pobojowisku, pełnym poległych rycerzy, aż pokazuje mnicha wznoszącego ręce ku niebu. W tle słychać śpiew: „Libera animas omnium fidelium defunctorum… Uwolnij dusze wszystkich wiernych zmarłych od kar piekielnych”. To fragment Mszy za zmarłych – Requiem. „Dziś dla mnie wymowa tej sceny jest taka, że przynajmniej w śmierci i Polak, i Niemiec braćmi” – podsumowuje Chrzanowski.

Żydowscy twórcy polskich eposów

W dalszej części wpisu publicysta zwraca uwagę na ciekawy kontekst historyczny. Głównymi twórcami „Krzyżaków” i „Potopu” byli bowiem zasymilowani polscy Żydzi. „Było to kiedyś dla mnie zastanawiające” – pisze. Cytuje przy tym Aleksandra Wata, który we wspomnieniach opowiadał, jak w czasie sowieckiego więzienia modlił się średniowiecznymi hymnami, m.in. „Dies irae”. Ta łacina – jak pisał Wat – była „mową Grozy, gdy sensem słów było Miłosierdzie”.

Kultura, której dziś już nie ma?

Chrzanowski kończy swoją refleksję gorzką konstatacją: „Od 1989 już nie kręcą filmów ani z takim rozmachem, ani z takimi motywami, w których kult katolicki, zrodzony z kultury, wraca do niej w jej nowych dziełach”. Jego zdaniem, w dawnych ekranizacjach klasyki literackiej nie brakowało motywów sakralnych, które dziś zostały zepchnięte na margines. 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->