Życie w ukryciu – kulturalne propozycje Galerii Autorskiej [ODSŁONA 103.]
Grafika Bronisława Zygfryda Nowickiego
W 103. odsłonie swojego cyklu publicystycznego Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego przybliża poezję ks. Franciszka Kameckiego i grafikę Bronisława Zygfryda Nowickiego.
Inne z kategorii
W towarzystwie muzycznym jest koncertowo [ZAPROSZENIE]
ks. Franciszek Kamecki – poezja
Pan od religii
U Czesława Miłosza
drogi panie od matematyki
wszystko zaczyna się nie od dodawania
lecz od linii bielejąco czystej i nienaruszalnej
Zbigniew Herbert długo nie mógł
oderwać oczu od pana od przyrody
który odchodził w surducie z ostatniej szkolnej lekcji
cicho złotą aleją
szeleszczących liści
Na podwórku
co innego
jakaś tablica z drzewa oliwkowego
i gwoździe i młot i liny
i krzyż pośrodku otwartej bramy
i gawiedź i żołnierze z wleczonym pogardliwie
panem od religii
Zaczęto z niego drwić
pluć na niego i biczować go kopać obnażać i rzucając na plecy przybijać gwoździami
wydawało się że wszystko wykonane
a jednak nie bo oczekiwano ironicznie
że z jego słabości może
wyrośnie monument niezwyciężonego
- Jeżeli jesteś Synem Bożym
oderwij się od krzyża
skoro umiesz wybawiać
wybaw siebie
jeśli możesz cokolwiek
uczyń medialny cud
zatrzymaj ziemię i słońce
wypuść wody z oceanów
przewróć najwyższe góry
wojownikom odbierz miecze i karabiny
hardym i mściwym niech zmiękną ręce
Niech Kain pojedna się z Ablem
ze złego niech wyciekną drgawki ścieki i plwociny
garbaty niech się wyprostuje
ślepy niech zobaczy światło
biedny niech zgarnie bogactwo
głuchy niech usłyszy dzwon Zygmunta
2004
Pień wierzby
Patrząc z góry wyglądam jak pień wierzby
z obciętymi gałązkami
wypuszczający dwa drągi po bokach
na których można zawiesić linki krzesełko
i huśtać się
Ponoć jestem potrzebny do zabawy
i do konwersacji z ludźmi odrzuconymi
Spod brunatnej cieczy wyciągam delikatnie niteczki
zagrożonych zatruciem rozciągam na prześcieradłach
bezpieczeństwa pilnują panowie policjanci
ostrożność jak oddawanie czci życiu
i nadzieja przydatna
i szpitale
i ratownictwo medyczne
przede wszystkim jeżeli to możliwe
odgrodzić koniecznie śmierć od życia
odciągnąć uzależnionych od palenia papierosów
od zażywania narkotyków
ostatecznie pozwalając wyrywać drzewa
powiedzieć pobliskiej górze: przenieś się
a ona przeniesie się na drugi brzeg Wisły
nawet czarne morze
wypchnie z siebie piękność białej wyspy
Więc taka jest mądrość i ulotność
i latanie ponad planetą
prawdopodobnie ruchome wydmy w pobliżu Łeby twardnieją
dlaczego
bociany w sierpniu nie chcą odlecieć
dlaczego
I co jeszcze widać z pnia mojej wierzby
widzę inne wierzby w szeregu jak procesja gotyku na poboczu
ponad falowaniem łąk
na palach blisko stodoły dziesiątki koszów z brązowej wikliny
w ostatnią podróż mogą je zabrać wędrowcy
wypełniając szynką wołowicza wyżebraną kiełbasą leżańskiego
geesowym chlebem i gruczeńskimi powidłami
I na koniec tej historii o głowiastej wierzbie:
obcięta na łyso w lutym
rośnie na wiosnę w górę dumnie jak męski irokez
a we mnie ból z krwią od wióra za paznokciem
pośrodku owiec jestem jak poraniony pasterz
który językiem oblizuje szczęście
a słowami łączy patyki liście żołędzie kasztany
głogi babie zęby i przyjaźń z całym światem
2 września 2006
Śmierć misjonarza
W skrzynce widokówka z Chrystusem nad zatoką w Rio de Janeiro.
Z wiadomością.
Ponoć zginął od kuli misjonarz. Za to, że nie był żonaty, nie miał dzieci, zdejmował sandały, chodził boso z zawiniątkiem w lewej ręce. Bezbronny, naiwny wobec armat, rakiet i zaminowanych obszarów, którędy wędrowano na przełaj. Tylko kilkanaście euro miał zamordowany. Nie mógłby nikomu zaszkodzić. Nikomu nie zawadzał. Nawet nie byłby zdolny komukolwiek pomóc materialnie. Może by kogoś namówił do pracy nad sobą. Ta niepotrzebna śmierć płonie nad brazylijskimi dżunglami, chmurami roznosi cieknący tusz bezsensu. W podmuchach wichury jak wyjedzona i podziurawiona blaszana konserwa hałasuje i toczy się złowrogo wokół milczącej powierzchni planety.
Usiądź obok
Usiądź obok. Zobacz, jak garnek na placie paruje i bulgocze. Za chwilę wlejemy wrzątek do kubków z zieloną kawą Jacobs i wtedy przekroczymy granice obcości. Stół zamieni się w przyjaźń.
Jakże w takiej godzinie zawieruchy i w takim rozpędzie miasta pośrodku wojen na górze i zasadzek na dole można przywoływać duszę Fiodora Dostojewskiego, szlachetność Henri Bergsona albo niepokój Simone Weil? Przecież duch Dostojewskiego błąka się pomiędzy nagrodą a karą, próbuje coś dopisać do historii czterech braci Karamazow. Gdyby ktoś udowodnił Dostojewskiemu, że prawda jest poza Chrystusem, wolałby zostać z
Chrystusem niż z prawdą. Bergson to zupełnie inny uczestnik naszej dyskusji przy stole.
Ojciec Bergsona pochodził z żydowskiej dzielnicy Warszawy. Syn Henri w roku 1927 otrzymał literacką nagrodę Nobla. Zmarł 4 stycznia 1941 roku. Na jego prośbę w pogrzebie uczestniczył ksiądz. Dlaczego? Bo Bergson, obok rozumu uwielbiający poznanie intuicyjne, uważał chrześcijaństwo za dopełnienie judaizmu i przyjąłby Chrystusa, gdyby nie to, że byłświadkiem antysemityzmu przed i w czasie II wojny światowej. A Weil zatrzymała się w swej świadomości nad przepaścią nie wierząc, że jeżeli rzuci się w dół, nic złego się nie stanie, ponieważ aniołowie ją poniosą nad chmurami, ponad nieboskłonem pytań i poglądów i usiądzie jak my w nienazwanym królestwie na kawie u Pana Boga.
Gruczno, wrzesień 2009
Świat dobry, świat zadziwiający. O poezji Franciszka Kameckiego
Poezja księdza Franciszka Kameckiego to swego rodzaju pamiętnik podróży, zapis wędrówki w przestrzeni fizykalnej i w przestrzeni duchowej, w przestrzeni natury i kultury, peregrynacji pośród przedmiotów prozaicznych i pośród uniwersaliów, pośród faktów powszechnie znaczących i prozaicznych, a wręcz banalnych. Jest to też podróż szlakiem indywidualnej egzystencji, pomiędzy krainami beztroskiego dzieciństwa a krainami wiecznego odpoczynku i podróż autopoznawcza, umożliwiająca rozpoznanie własnych możliwości i ograniczeń, sprawdzenie własnej siły, ale też wyznanie wątpliwości czy słabości. Jest to wreszcie, i to wydaje się w świecie poetyckim Kameckiego najcenniejsze, podróż ku źródłom Sensu, ku źródłom stwarzającym świat w całej jego przebogatej różnorodności i nadającym mu wartość trwałą, pewną i niezmienną.
Poezja ta dociera mądrą i skupioną refleksją do granicy oddzielającej widzialne i niewidzialne, poznawalne i niepoznawalne, doczesne i wieczne; pozostaje wprawdzie - pełna pokory - przy nazywaniu rzeczy zmysłowych: ptaków, roślin, mężczyzn i kobiet, miast i regionów, zabytków i narzędzi pracy, ale w faktach tych dostrzega zawsze światło Bożej miłości i celowości. Dlatego też całej tej, szczerze wielbionej, ziemskiej naturze istnienia: kształtom, kolorom, zapachom, szorstkości i gładkości przedmiotów, wszystkim tym uroczym własnościom bytu zostaje przypisana jakaś sakralna dostojność, a wraz z nią przeświadczenie, że realność rzeczy nie kończy się Tu, bo, jak poucza podmiot w wierszu „Patrząc z wnętrza”: „to, co widzisz jest śladem kogoś mądrzejszego”. Potrzeba sakralizacji świata jest tu tak samo wyraźna („tęsknię za takim mieszkaniem i oknem/ i szparą między blokami/ skąd widać świat do końca i jeszcze dalej”, „W szparze światła”), jak niezmącona pewność w dobroczynną obecność Stwórcy:
On jest i będzie. Jak początek i koniec. I jeszcze więcej. To krzyż i światło. I stokrotnie więcej. Świetlistością przenika kwadratowe i kanciaste przestrzenie mrocznego świata.
(„Złe metafory”).
Jest w poezji Kameckiego wyraźnie brzmiąca franciszkańska tonacja, wyrażająca się w pochwale stworzenia, umiłowaniu świata w jego pięknie i szpetocie, doskonałości i ułomności, w poczuciu braterskiej więzi z istnieniem ożywionym i nieożywionym. Jest to jednak franciszkanizm pojmowany nie tyle jako proste, bezrefleksyjne uwielbienie rzeczywistości, ale jako forma obrony przed nicością. Rzeczywistość jest tu Bożym znakiem, znakiem, w którym skupiają się rudymentarne wartości Prawda, Dobro i Piękno, a jego kontemplacja może być skutecznym zabezpieczeniem przed desemantyzacją istnienia. Dlatego też adoracja rzeczywistości stworzonej sąsiaduje u Kameckiego z bezpośrednio manifestowanym buntem przeciw złu:
Tu jestem radosny siedząc na kamieniu
(...)
szczęśliwy wokół zagęszczonych rozmaitości
pośród orzechów bzów sikorek motyli biedronek
zachwycony zwinnością wiewiórki i oblizującym się kotem
tu płyną wolno poranne mgły
(...)
Przełykam ślinę w suchym gardle osowiały prawie martwy
jak upadły liść żółknący poruszany poza doczesnym rozpędem
miłością jakąś tracąc łaskę głosu w ekstazie szalonego artysty
który z Bogiem nie może się rozstać klęka z wdzięcznością
przyduszając pysk nicości(„Czerwiec, urodziny św. Jana Chrzciciela”)
Jest to, przy całym swoim erudycyjnym uposażeniu, poezja prawd prostych i niezbędnych, poezja wiedzy i konsolacji, przynosząca zrozumienie i pocieszenie, prawdziwa sztuka, która z chaosu doświadczeń wyprowadza porządek myśli i porządek wartości.
Piotr Siemaszko
Bronisław Zygfryd Nowicki – grafika
Bronisław Zygfryd Nowicki, Drzewa bananowe 1964
Bronisław Zygfryd Nowicki, Dramaty 1980
Świat linią zaczarowany
Twórczość graficzna Bronisława Zygfryda Nowickiego kreuje rzeczywistość wspaniale różnorodną, bogatą, a jednocześnie poddaną rygorom porządkującego zmysłu. Zwraca tu uwagę zarówno wielość tematyczna, której skala rozpina się pomiędzy wczesnymi realistycznymi i niejako ilustracyjnymi studiami z natury a pracami, gdzie natura jest już tylko punktem wyjścia do oryginalnych przetworzeń, jak też różnorodność formalna, od analitycznych, drobiazgowych studiów, charakteryzujących się szacunkiem dla szczegółu, rejestracją detalu, zgęstnieniem linii, sugerujących kształt, wolumen, substancjalność obiektów, aż po ujęcia niezwykle oszczędne, ascetyczne, zbudowane z paru zaledwie kresek i perfekcyjnie wykorzystanego kontrastu bieli i czerni. Wyłania się z dorobku Nowickiego pochwała, fascynacja i uwielbienie świata, uwielbienie natury, sztuki, uwielbienie życia i człowieka, a przy tym pewna radość twórcy, któremu wyobraźnia, inwencja i doskonały warsztat pozwalały każde wizualne doświadczenie przetransponować w fakt artystyczny i nadać mu niepowtarzalną pieczęć własnej osobowości. Ruch narciarzy zjeżdżających ze stoku, wioślarze uchwyceni z góry, rybackie kutry, krajobrazy urbanistyczne i pejzaże natury, fantastyczne kształty muszli, a nawet proste domowe instalacje nabierają w tym artystycznym uformowaniu nadzwyczajnego uroku, ujawniają wewnętrzny ład, niedostępny zwyczajowemu oglądowi. Bronek darzył sentymentem stare miasta, stare dzielnice, ulice, place, zaułki, a pozostawiony przezeń zbiór studiów pejzażowych i architektonicznych układa się w swoisty dziennik podróży. Stara Grecja, Włochy, Niemcy, bałkańskie miasta i wioski, obrazy utrwalane w szerokich panoramicznych ujęciach albo w zbliżeniach, impresje kreślone na gorąco w szybkim rysunku, albo spokojną cierpliwą, a przy tym subtelną kreską przechowują refleksje o kulturze i przemijaniu. Artysta, który całe twórcze życie spędził w Bydgoszczy nie pozostał też obojętny na uroki grodu nad Brdą. Okolice Starówki, bydgoskiej Wenecji, spichrze, narożniki wiekowych kamienic, wąskie uliczki i kościoły - miasto we wszystkich swych najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych składnikach - ujawnia w tych nastrojowych obrazach jakiś inny, mityczny, a zarazem intymny wymiar. Jakkolwiek dominują w dorobku Nowickiego bezpośrednie studia z natury, czuje się w nich potrzebę stylizacji, estetyzacji i sublimacji świata. W pewnym okresie artysta wyraźnie zmienia swój stosunek do natury, korzysta jeszcze ciągle z jej inspirującej siły, jednak interpretacja, jakiej teraz dokonuje różni się zdecydowanie od ujęć wcześniejszych. Jest to teraz przede wszystkim próba wyprowadzenia z natury formy, która miałaby znaczenie dekoracyjne a zarazem symboliczne. Nowicki zwraca się ku obiektom botanicznym, poddaje je analizie, poszukując w nich nowego porządku. Powstaje m. in. seria studiów drzew. Widzimy rośliny o rozłożystych koronach, splątanych konarach, bujnych korzeniach, których solidna, wyraziście zarysowana czarna sylweta kontrastuje z umownym tłem, figury o niespokojnej energii żywego organizmu, stonowanej ekspresji a jednocześnie dekoracyjności przywodzącej na myśl grafikę japońską. Ich tematyczną i formalną pochodną są cykle przedstawiające gałęzie, konary, korzenie, sągi drewna, kształty organiczne o bogatej tkance; przeradzają się one pod rylcem sztycharza w fantastyczne, monstrualne twory o urozmaiconym ornamentalnym nasyceniu i abstrakcyjnej już prawie umowności. Tak jest też w studiach skamielin czy w pięknej, już całkowicie symbolicznej grafice pt. „Labirynt”, gdzie gęsty splot linii organizującej wewnętrzne korytarze układa się w kształt ludzkiego serca, z wyraźnie wyodrębnionym czerwonym czworokątem w centralnym miejscu. Jest też ona niejako kwintesencją sztuki Bronka, zwieńczeniem jego poszukiwań, streszczeniem jego dojrzałej artystycznej koncepcji, w której forma jest nośnikiem myśli, idei, naoczną konkretyzacją sensu.
Piotr Siemaszko
Bronisław Zygfryd Nowicki
Artysta grafik. W 1920 osiedlił się w Bydgoszczy, gdzie ukończył Państwowe Gimnazjum Humanistyczne. Następnie podjął studia medyczne (1926–1928) i prawnicze (1929–1934) na Uniwersytecie Poznańskim. Uczestnik kampanii wrześniowej. W latach 1940–1945 jeniec oflagu w Woldenbergu Od 1945 członek ZPAP oraz wielu innych organizacji, m.in. Towarzystwa Miłośników Bydgoszczy, Towarzystwa Przyjaciół Sztuki w Bydgoszczy. Uhonorowany wieloma nagrodami i wyróżnieniami, w 1975 otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Uprawiał rysunek, grafikę artystyczną i użytkową, medalierstwo, a od 1972 również malarstwo. Zajmował się drzeworytem sztorcowym i wzdłużnym oraz linorytem: po 1948 powstało ich przeszło 100. Najbogatszą spuściznę artystyczną stanowią rysunki – dzieła studyjne, szkice, notatki stanowiące zapis licznych podróży w kraju i zagranicą. Autor 47 wystaw indywidualnych i uczestnik 55 wystaw ogólnopolskich i międzynarodowych oraz 16 prezentacji sztuki polskiej zagranicą. Jego prace znajdują się w wielu zbiorach krajowych i zagranicznych. Pochowany został na cmentarzu Nowofarnym przy ul. Artyleryjskiej w Bydgoszczy.
Franciszek Kamecki
Ur. 3 X 1940 w Cekcynie w Borach Tucholskich – ksiądz katolicki, poeta, publicysta, felietonista. Absolwent pelplińskiego Wyższego Seminarium Duchownego oraz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Duszpasterz akademicki, wykładowca homiletyki i teologii przepowiadania. Animator kultury. Regionalista. W latach 1982—2015 proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Grucznie. Honorowy Obywatel Miasta i Gminy Gniew. Debiutował w roku 1960 na łamach „Tygodnika Powszechnego”. W roku 1971 jego wiersze ukazały się w antologii poezji kapłańskiej „Słowa na pustyni” wydanej nakładem londyńskiej Oficyny Poetów i Malarzy. Debiut książkowy Franciszka Kameckiego „Parabole Syzyfa” (1974). został nagrodzony na Łódzkiej Jesieni Poezji W kolejnych latach ukazały się tomy „Sanczo i ocean” (1981), „Epilogi Jakuba” (1986), „Borowiackie językowanie” (1989), „Borowiackie językowanie II”, (2006), „Lustro” (2006). Galeria Autorska, z którą poeta współpracuje o dawna, opublikowała zbiory: „Podsłuchiwanie siebie” (2006), „Tam, gdzie pędraki, zielsko i cisza” (2006), „Brat opuszczonych” (2010) i „Gniew. Czytanie miasta” (2017). Wiersze Franciszka Kameckiego są dostępne również w kliku wyborach oraz w tłumaczeniach na język niemiecki, angielski, słowacki, słoweński i czeski. Do jego dorobku należą także zbiory felietonów („Drabiną do nieba”, 1997 oraz „Podróże i przystanki”, 2010). W 2019 r. ukazała się książka Anny Wzorek „Na tyłach świata? O poezji księdza Franciszka Kameckiego”.
Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy powstała 16 czerwca 1979 r. W latach 80. należała do nielicznych prywatnych galerii w Polsce, jej aktualna znajduje się ponownie przy ul Chocimskiej 5. Twórcy Galerii: malarz Jan Kaja i grafik Jacek Soliński (obaj rocznik 1957) swoje przedsięwzięcie określili jako pozainstytucjonalne, niezależne, otwarte, wciąż poszukujące i ewoluujące. Charakter działań Galerii mieści się w formule przenikających się dziedzin: plastyki, fotografii, konceptualizmu, poezji, literatury, teatru, muzyki i filozofii. Cykl „Życie w ukryciu” przybliża twórczość artystów związanych z Galerią. Więcej czytaj m.in. na stronie autorska.pl.