Życie w ukryciu – kulturalne propozycje Galerii Autorskiej [ODSŁONA 134.]
Krzysztof Szymoniak, cyklu Gniezno
W 134. odsłonie swojego cyklu publicystycznego Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego przybliża poezję Sławomira Kuczkowskiego i fotografie Krzysztofa Szymoniaka.
Inne z kategorii
W towarzystwie muzycznym jest koncertowo [ZAPROSZENIE]
Sławomir Kuczkowski – poezja
* * *
zaczęło świecić
z niewiadomego źródła
chciało się zmieścić
w mroku nocy
trwało pomaleńku
żeby mi krzyknąć
wprost do ucha
zbudź się
bo płonie studnia!
* * *
jest tylko
zakrzepła ślina
kamień mowy
pod językiem
głębia duszy
pochwycona
przez lęk i mrok
* * *
płomień sycony mrokiem
wypala naczynie serca
zostaje ubogi duch
który śpiewa
o świcie, każdego dnia
* * *
w duszy, która jest pusta
rodzi się wszechobecna nieskończoność
szuka oparcia jak włócznia boku
przenika myśl i serce –
ma smak udręki
doświadczenie Tomasza
teraz dotknij: wyczuj
odkryj, sprawdź.
bądź jak porażony.
i nigdy nie zapomnij.
trud ikony
w mroku szuka promienia.
potem tą igłą zszywa
chustę ciała
(moją? Jego?)
tkaną z bólu
z dnia na dzień
coraz bardziej ciemną
* * *
ikona
ciało prześwietla pejzaż
* * *
kontemplować
może być w tym pomocny
przepływ obrazu –
w krew
* * *
słyszysz
w źdźble dźwięku
zmaganie
to puls krwi
w asonansie lat
przenika ciało
z niezgłębionym
swoim źródłem
jesteśmy –
w tej sytuacji
* * *
ekstaza przecieka przez palce
lęk opanował moje serce
już się nie narodzi blask
nie do ujrzenia
* * *
nocą róża karmi się krwią
czyją dłonią dotykam kolca
niech porani mój język
jest nową łąką
kożuchem falującym
nad grzęzawiskiem snu
jej krew ściska mi serce
* * *
kochankowie spalają się, utleniają
to co trzyma ciała w ogniu
rośnie pośrodku nich
nocą zjawia się i jest jak duch
obok przepływają sekwencje zdarzeń
tak samo, cierpliwie
w pożarze
* * *
zdjęcie
całun;
zwiastun niewyjaśnialnego
ból wczepiony w ścieg
płótna
i tu
wytrwale i nieugięcie
fastryga bądź skaza
z której uszła krew
pozostał ornament
blasku
dla innych pomijany milczeniem
naddatek
lub po prostu – klisza
Wiersze z krwi i blasku
Brzmią tak czysto, jakby chciały świecić. Tak prosto, jakby były drogą. Pozostają tak wiarygodne, jakby rodziły się w doświadczeniu granicznym, które zrywa maski i stawia twarzą twarz z Innym. Tak jasne, jakby pomagał im anioł. Skąd są te wiersze? Z krwi – odpowiada autor. Z czarnej krwi, z bólu. Ze schodzenia na dno. Z przerażającego ogołocenia. Z blasku – mówi Sławomir Kuczkowski. Z ognia, który nas wgarnia w siebie. Z pustki, która staje się pełnią. Z tęsknoty, która staje się spotkaniem. Bo poezja to wewnętrzna wspinaczka, duchowa ścieżka na szczyt. Łatwo o tym zapomnieć. To dlatego te wiersze wydają mi się takie ważne.
Wojciech Kudyba
Fotografie Gniezna, czyli wspomnienie o Sławku Kuczkowskim
Pamiętam to dobrze. Kiedy Sławek był już poważnie chory, kiedy na początku roku 2009 zgasły nadzieje na jego wyzdrowienie, jego starszy brat Krzysztof Kuczkowski – we współpracy z Jankiem Kają i Jackiem Solińskim z bydgoskiej Galerii Autorskiej – postanowił zebrać, zredagować i wydać te wiersze Sławka, które pięknie układały się w niezwykłą, literacką całość. Chodziło o to, aby ta książka ukazała się jeszcze za życia Sławka. Pracę nad nią podjęto niezwłocznie. Miałem w tym swój skromny udział, gdyż w imieniu Sławka, który nie mógł już przyjechać do Bydgoszczy na zaplanowane wcześniej swoje spotkanie autorskie w GA, przeczytałem wiersze z mającej się za chwilę ukazać książki. Był tam wówczas ze mną jego kolega z kamerą i koleżanka z mikrofonem. Oboje reprezentowali Konfraternię Teatralną. W każdym razie, czytane spotkanie w Galerii Autorskiej było zapowiedzią mającej się ukazać książki Sławka Kuczkowskiego, której wydanie postanowili sfinansować przyjaciele Sławka i Krzysztofa. A nie był to koszt byle jaki, bo wydanie książki z wierszami w bibliofilskiej serii poezji Galerii Autorskiej (z grafikami Jacka Solińskiego) kosztowało wtedy 3200 złotych. Ostatecznie na książkę Sławka zatytułowaną „Piętno” zrzucili się: Krzysztof Kuczkowski, Wojtek Gawłowski, Krzysztof Grzechowiak, ksiądz Franciszek Kamecki, Wojtek Kass i piszący te słowa. Te w każdym razie nazwiska znalazły się na krótkiej liście donatorów.
Sławek na szczęście zdążył zobaczyć swoją książkę, wziąć ją do ręki, a i nacieszyć się nią zapewne tyle, ile to było możliwe podczas ostatniego, domowego już spotkania autorskiego z udziałem rodziny i przyjaciół. Wyglądało to w ten sposób, że pod koniec marca 2009 r. paczkę z gotową książką Galeria Autorska wsadziła do pociągu w Bydgoszczy, a ja odebrałem ją na dworcu w Gnieźnie. Od razu z dworca pojechałem z nią na Osiedle Piastowskie do domu Sławka. Wtedy już był w ogólnie kiepskiej kondycji, nie wstawał z łóżka, dostawał morfinę, a opiekowała się nim matka. Tego dnia był jednak w dobrym nastroju. Twierdził, że nic go nie boli, miał jasny umysł, rozmawiał swobodnie i przeglądał swoje, pięknie wydane „Piętno”. Spędziliśmy wtedy na rozmowie w jego pokoju dobrą godzinę, a może i więcej. To była zresztą ostatnia moja z nim tak długa i tak szczera rozmowa. W którymś momencie Sławek, dokładnie oglądając swoją książkę, zauważył na skrzydełku obwoluty listę darczyńców, dzięki której ta książka się ukazała. Poprosił, aby opowiedzieć mu wszystko, co miało związek z redagowaniem, promowaniem i opublikowaniem tej książki. Był ciekaw szczegółów, konkretów i wrażenia, jakie te wiersze wywarły na słuchaczach bydgoskiego spotkania autorskiego. A potem brat Krzysztof zorganizował domowe, wspomniane przed chwilą, spotkanie z książką i jej Autorem.
Aktualna prezentacja wierszy Sławka Kuczkowskiego została przez Jacka Solińskiego wzbogacona o moje fotografie pokazujące Gniezno, a konkretnie miejsca, gdzie Sławek bywał sam lub z kolegami ze swojego pokolenia, ale gdzie bywaliśmy też razem. Bo zdarzało się, że latem kupowaliśmy flaszkę dobrego wina i szliśmy z nią na Kustodię (wzgórze za miastem nad jeziorem Świętokrzyskim, skąd rozpościera się piękna panorama Gniezna; widok ten znalazł się w zaprezentowanym zestawie), aby niespiesznie rozmawiać o sprawach ważnych w ogóle, ale i szczególnie ważnych dla Sławka. Mimo, że na kilka lat stałem się jego starszym kolegą (może nawet kimś w rodzaju skromnego mentora), pozytywnie zaskoczyły mnie jego słowa o „przyjaźni artystycznej”. Powiedział któregoś dnia, gdy roztrząsaliśmy ten problem, cytuję: Niektórzy moi koledzy dawali mi złudną nadzieję i wiarę w coś takiego, co można nazwać przyjaźnią artystyczną. Patrzyłem, jak ta przyjaźń działa i jakie przynosi owoce między tobą i moim bratem Krzysztofem. Byliście dla mnie wzorem. Też chciałem takiej przyjaźni, ale wyszło jak wyszło… Mogłem się tylko domyślać, co zawierało to przerwane w połowie zdanie.
Ale wróćmy do fotografii, czyli do Gniezna, jakie upodobał sobie Sławek Kuczkowski, a które ja rozpocząłem dokumentować w tym samym mniej więcej okresie, czyli w czasie, gdy objawiła się w całej swojej grozie choroba Sławka i w roku jego śmierci. Na prezentowanych tutaj kadrach znajdują się nasze miejsca ulubione, ale i bezpośrednio związane z życiem Sławka. Na jednym z nich uchwyciłem kawałek blokowiska, na którym widać okna mieszkania, gdzie wychowali się Sławek i Krzysztof Kuczkowscy, skąd Krzysztof poszedł w świat (do Sopotu i Gdyni) i gdzie Sławek zakończył swoją ziemską drogę poety i Portiera Pana Boga – jak mawiali o nim przyjaciele i znajomi, a to z racji wykonywanego przez lata zawodu, portiera właśnie w Młodzieżowym Domu Kultury.
Na koniec kilka sów o samych fotografiach. Od roku 2010 oglądam Gniezno już nie tylko przez okna autobusów komunikacji miejskiej. Zaczęło się od tego, że poznałem dwóch mistrzów fotografii analogowej i niemal wyłącznie czarno-białej – Bogusława Biegowskiego z Poznania i Lecha Szymanowskiego z Wągrowca, dzięki którym zacząłem myśleć o fotografowaniu Gniezna nie tylko z pozycji kolekcjonera uroczych, wściekle kolorowych landszafcików, ogólnie mieszczących się w konwencji widokówkowej, ale też w konwencji estetyki FIAP-owskiej (czyli, że ma być ładnie! FIAP –Międzynarodowa Federacja Sztuki Fotograficznej). W ten sposób – po dwóch latach prób i ćwiczeń fotograficznych z użyciem cyfrowego Nikona, po dwóch latach rozmów, lektur i oskrobywania wieloletniej praktyki ze złogów banału i nudnych oczywistości oraz dziennikarskiej chwytliwości – wypracowałem własną, skromną, ale chyba niebanalną estetykę antywidokówki. I tu od razu należy się pewne wyjaśnienie – antywidokówka nie jest nastawiona na obrazy nędznych podwórek, brudu, pijanych meneli, rozpadających się płotów i gnijących śmietników. Moja antywidokówka interesuje się tym samym światem, jaki znajdujemy na tradycyjnych, kolorowych widokówkach, ale pokazuje go w odcieniach szarości, często w ściśle określonych warunkach światła rozproszonego (z małymi wyjątkami) oraz głównie wiosną, jesienią lub zimą, gdy nie ma na drzewach i krzewach liści, które sporo zasłaniają. Jednym słowem moje widzenie nie szuka brzydoty i – mówiąc kolokwialnie – nie epatuje przysłowiowym „syfem”, nie jest więc obrazem turpistycznym. Jej specyficzna uroda polega, jak sądzę, głównie na tym, że pokazuje taki świat, jaki faktycznie istnieje/istniał, zazwyczaj zakryty przed okiem turysty, ale w taki sposób, na tyle nieatrakcyjnie, że żadne miasto nie zaryzykowałoby sklecić z moich kadrów albumu promocyjnego, mającego być radosną wizytówką grodu. Ponieważ jednak fotografowane przeze mnie miejsca i obiekty znikają z miejskiego krajobrazu lub przepoczwarzają się na różne sposoby, antywidokówka rejestruje więc ślad przemijania. Staje się dokumentem i pamięcią.
Krzysztof Szymoniak
Sławomir Kuczkowski
Sławomir Kuczkowski, ur. 1965 w Gnieźnie, gdzie mieszkał i pracował, zm. 2009 tamże. Poeta, reżyser teatralny, aktor, animator kultury, autor audycji literackich w Radiu Gniezno.
Jako poeta zadebiutował w 1993 w „Toposie”. W 2000 roku zorganizował w Gnieźnie I Mityng Teatralny, na którym corocznie występowały teatry niezależne z całej Polski. W latach 2000-2008 w Radiu Gniezno prowadził autorską audycję, „Latająca Kawiarnia Literacka”. Członek-założyciel Gnieźnieńskiego Stowarzyszenia Konfraternia Teatralna, a także twórca Teatru Wizji „Czerwona Główka”, w którym realizował działania przestrzenne o charakterze medytacyjnym. W jego teatrze główną rolę odgrywała mistyka, artysta często nawiązywał do myśli Jana od Krzyża czy Simone Weil. W 2008 roku w Nowej Soli za działalność teatralną otrzymał nagrodę Złotego PTAQ-a. Wydał tomik poezji Piętno (2009), za który w 2010 r. został uhonorowany pośmiertnie nagrodą im. Ks. Jana Twardowskiego. Pochowany został na cmentarzu przy ul Kłeckowskiej w Gnieźnie. Od 2010 roku Gnieźnieńskie Stowarzyszenie Konfraternia Teatralna organizuje Mityngi Teatralne im. Sławomira Kuczkowskiego. Od 2020 miasto Gniezno przyznaje Stypendium im. Sławomira Kuczkowskiego za działalność artystyczną, upowszechnianie kultury i opiekę nad zabytkami.
Krzysztof Szymoniak
Krzysztof Szymoniak urodził się w 1953 roku w Kępnie. Od roku 1969 mieszka w Gnieźnie, od połowy lat 80. zawodowo związany z Poznaniem. Od 43 lat zaprzyjaźniony z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy, w wydawnictwie której ukazały się trzy jego tomy poetyckie: „Wszędzie, skąd wracałem” (2006), „29 prac Szymona Słupnika” (2007) i „Światłoczułość” (2009). Ostatni sekretarz redakcji poznańskiego miesięcznika NURT oraz założyciel i pierwszy redaktor naczelny ogólnopolskiego dwutygodnika literackiego NOWY NURT. Absolwent poznańskiej polonistyki. Laureat, z roku 1988, poznańskiego Medalu Młodej Sztuki za reportaże literackie oraz srebrnego medalu „Za zasługi dla rozwoju twórczości fotograficznej”, nadanego w roku 2019 przez Fotoklub Rzeczypospolitej Polskiej. Przez ostatnie 20 lat był wykładowcą na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. W swoim dorobku posiada kilka zbiorów wierszy, kilka tomów prozy oraz cztery tomy eseistyki okołofotograficznej, w tym dwutomową monografię „Bez przysłony” poświęconą w całości, ukazującemu się przez 13 lat „Kwartalnikowi Fotografia”. Autor tekstów o literaturze (ostatnio w TWÓRCZOŚCI nr 9/2021) i fotografii, uczestnik wystaw indywidualnych i zbiorowych. Przez kilku lat zgłębiał historię i teraźniejszość Cieszyna, Zaolzia i Śląska Cieszyńskiego, czego efektem jest jego najnowsza książka pt. „Zapiski cieszyńskie”. Obecnie pracuje nad całorocznym projektem literacko-fotograficznym – 365. ARCHEOLOGIA PAMIĘCI. GNIEZNO 2022
Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego w Bydgoszczy powstała 16 czerwca 1979 r. W latach 80. należała do nielicznych prywatnych galerii w Polsce, jej aktualna znajduje się ponownie przy ul Chocimskiej 5. Twórcy Galerii: malarz Jan Kaja i grafik Jacek Soliński (obaj rocznik 1957) swoje przedsięwzięcie określili jako pozainstytucjonalne, niezależne, otwarte, wciąż poszukujące i ewoluujące. Charakter działań Galerii mieści się w formule przenikających się dziedzin: plastyki, fotografii, konceptualizmu, poezji, literatury, teatru, muzyki i filozofii. Cykl „Życie w ukryciu” przybliża twórczość artystów związanych z Galerią. Więcej czytaj m.in. na stronie autorska.pl.