Bóg ma swój plan i powołanie dla każdej społeczności [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Kiedy zbliżają się wybory, to zagadnienie wzajemnego stosunku religii i Kościoła do polityki i państwa, które zawsze jest ważne, staje się pierwszorzędne i palące. Tym bardziej, że w tej sprawie mamy wiele rozpowszechnionych nieporozumień i wręcz fałszywych poglądów.
Inne z kategorii
Piękno liturgii: potrzeba odnowy sakralnej muzyki w Kościele [POWĘSKI NA NIEDZIELĘ]
Aniołowie ich w niebie zawsze widzą oblicze Ojca [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Fałszywa zasada
Jednym z takich poglądów całkowicie nieuzasadnionych i nieprawdziwych jest mniemanie o rzekomo uniwersalnej niepodważalnej zasadzie rozdziału Kościoła od państwa. Zasada ta jednakże nie pochodzi z myśli katolickiej, ani nawet neutralnej, jest zasadą rewolucyjną która do myśli politycznej została wprowadzona przez rewolucjonistów w celu wyeliminowania Kościoła z życia publicznego i ostatecznie przeprowadzona we Francji, siłą i wbrew woli Kościoła, w roku 1905.
Warto więc przypomnieć prawdziwą katolicką naukę o państwie, sformułowaną w syntetyczny sposób w 1885 roku przez ówczesnego papieża Leona XIII. Jej kapitalnym streszczeniem jest pierwsze zdanie: „Nieśmiertelne dzieło Boga miłosiernego, t. j. Kościół, chociaż sam przez się i z istoty swojej ma na względzie zbawienie dusz i doprowadzenie ich do szczęścia niebieskiego, to jednak w samym zakresie spraw doczesnych tyle i tak wielkich przynosi korzyści, że większych i liczniejszych od niego żądać by nie można, gdyby nawet przede wszystkim i głównie był założony dla ochrony ziemskiego szczęścia w tym życiu”.
Stworzony nie po to, by był sam
Wśród tych dobrodziejstw, które Kościół przyniósł ludzkości, papież wymienia przede wszystkim cnoty społeczne, oraz oświatę, którą Kościół od początku swojego istnienia szerzył. Ale też od początku — przypomina — nieprzyjaciele rzucali na Kościół w tym przedmiocie oszczerstwa: „Wiadomo, że już w pierwszych początkach Kościoła podobnym a niesprawiedliwym posądzeniem ścigano chrześcijan, nazywając ich nieprzyjaciółmi państwa, a tym sposobem budzono przeciw nim zaciekłą nienawiść, i lubiano w owych czasach na wyznawców Chrystusa zwalać winę za wszelkie nieszczęścia, pod jakimi upadała rzeczpospolita, kiedy w samej rzeczy mściciel zbrodni, Bóg, wymierzał słuszne kary na winowajców”.
Pozytywny wykład katolickiej nauki o państwie zaczyna Leon XIII od przypomnienia o społecznej naturze człowieka, o tym, że został on od początku stworzony nie po to, by był sam, ale by żył w zgodzie i współpracy z drugim człowiekiem, takim samym jak on. Większość ludzi uczy się tego faktu i tej zasady od samego dzieciństwa, gdy posiada rodzeństwo. „Wrodzonym jest naturze człowieka, aby żył w społeczeństwie obywatelskim: skoro bowiem żyjąc w odosobnieniu, ani potrzeb i wymagań życia zaspokoić, ani też ducha swego udoskonalić i władz jego rozwinąć nie może, Opatrzność Boska zrządziła, że rodzi się dla łączenia i jednoczenia z ludźmi tak w rodzinie, jak w państwie, i z tego jedynie zjednoczenia otrzymać może zupełne zaopatrzenie życia. Ponieważ zaś nie może żadne społeczeństwo istnieć, jeżeli ktokolwiek wszystkim innym nie przewodniczy, pobudzając pojedynczych skuteczną i stosowną zachęta ku dążeniu do wspólnego celu, więc wynika, że społeczeństwu ludzkiemu koniecznie potrzebna jest władza sprawująca rządy, władza, która równie jak samo społeczeństwo ma przyczynę swojego bytu w naturze, a tym samym w Twórcy natury to jest Bogu. Z tego dalej wynika, że władza publiczna, jako taka, od Boga samego pochodzi. Bo Bóg jeden jest najistotniejszym i najwyższym panem świata, któremu wszystko, co jest, musi podlegać i służyć, tak, że którzykolwiek mają władzę rozkazywania, nie mają jej znikąd, jeno od onego najwyższego wszystkich władcy, Boga. Nie masz zwierzchności, jedno od Boga”.
Odkryć i zrealizować zamysł Boży
W ten sposób wskazuje papież, że również władza demokratyczna ma Boskie pochodzenie, jest odbiciem i realizacją Bożej władzy nad światem, a fakt ten na rządzących składa konkretne zobowiązania moralne, z których rozliczać ma ich prawo zarówno społeczeństwo, jak i — tradycyjnie — Kościół, który powołany jest nie tylko do tego by każdą indywidualną duszę do zbawienia prowadzić, ale i do tego, by życie społeczne, jako chciane przez Boga i zadane ludziom, było przeniknięte Duchem Bożym i Bożymi prawami, które się do tego życia odnoszą. Bo choć Bóg dał ludziom wolność, dał im również rozum, przy pomocy którego jeśli chcą, są w stanie odkryć i zrealizować zamysł Boży.
Bóg bowiem ma swój plan i powołanie dla każdego indywidualnego człowieka, ale przecież także dla każdej społeczności ludzkiej, a więc dla każdej rodziny, ale każdego narodu, dla każdego państwa. I tak jak pojedynczo człowiek może się Bogu sprzeciwić grzesząc (tak jak zrobili to pierwsi rodzice) tak i społecznie dany naród może się przeciwstawiać Bożym zamysłom i powołaniu, jak przedstawiono to w biblijnej historii Narodu Wybranego. Jasnym więc jest, że ten naród otrzyma szczególne Boże błogosławieństwo, który swemu Stwórcy i Panu wierzgać nie będzie, ale będzie Mu wiernie służył. Stąd też i społeczności, tak jak poszczególne osoby, mają swych Aniołów Stróżów, co w czasie objawień Fatimskich potwierdziła tajemnicza postać, która przedstawiła się dzieciom jeszcze przed objawieniem Najświętszej Maryi Panny, jako Anioł Stróż Portugalii.
Jaka ma być władza i państwo
I sam papież nie waha się dyktować, jakimi cechami powinna się odznaczać władza w każdym narodzie, która chce swe posłannictwo pełnić uczciwie: „Więc władza ma być sprawiedliwa, nie despotyczna, ale jakby ojcowska, bo i władanie Boże nad ludźmi jest najsprawiedliwsze i z ojcowską złączone dobrocią: a piastować należy władzę dla pożytku obywateli, bo kto innym przewodzi, tylko dlatego przewodzi, żeby przestrzegał pożytku rzeczpospolitej. I żadną też miara nie godzi się, żeby władza w państwie miała ku pożytkowi służyć jednego tylko, albo kilku ludzi, bo jest ustanowiona dla pospolitego dobra wszystkich. Jeśliby zaś ci, co sprawują rządy, dopuścili się niesprawiedliwości, samowoli, grzeszyli popędliwością lub dumą, jeśliby nie dbali o dobro podwładnych, niech wiedzą, że kiedyś zdadzą sprawę Panu Bogu, a to tym ściślejszą, im świętszy piastowali urząd, albo im wyższy był stopień dostojeństw, na którym stanęli. »Mocarze mocne męki cierpieć będą«”.
Ale i wzywa Leon XIII do karnego posłuszeństwa władzy raz ustanowionej, bo „wypowiedzieć posłuszeństwo i za pomocą tłumów podnosić rokosz, jest obrazą majestatu nie tylko ludzkiego, ale i Boskiego”.
W tym świetle ustawia i tłumaczy Leon XIII również wzajemny stosunek Kościoła i państwa: „Więc Bóg rozdzielił rządy nad rodem ludzkim pomiędzy dwie władze — duchowną i świecką: pierwsza przełożoną nad sprawami boskimi, druga nad ludzkimi. Każda z nich jest w swoim obrębie najwyższa: każda ma pewne granice nieprzebyte, a zakreślone istotą rzeczy i właściwymi każdej przyczynami. Tak koło niejako zostało opisane, w którym każda władza wykonywa właściwą sobie działalność na mocy prawa wyłącznie sobie przynależnego. Ale ponieważ obie władze mają tych samych poddanych, więc zdarzyć się może, jedna, i ta sama, chociaż w inny sposób i pod innym względem, podpada, pod prawa i sąd obu władz razem, dlatego musiała najwyższa Opatrzność Boska wyznaczyć słuszny ład i porządek dla postępowania obu tych władz, które sama ustanowiła”.
Ta doskonała współpraca, nie zaś rozdział władz — kościelnej i państwowej — jest wzorem, który ustanowiony został dla dobra ludzi i wielokrotnie w dziejach przyniósł wspaniałe owoce.
Maksymilian Powęski