Nie ma przypadków, są tylko znaki… Tylko dla ludzi o mocnych nerwach [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Formacja geologiczna na wzgórzu Sodom nad morzem Martwym, zwana „Żoną Lota”. Fot. Wikipedia.
Nasi przodkowie często wierzyli, że zaraza, wojna czy inne nieszczęścia spotykające człowieka, są karą za grzechy, karą za sprzeniewierzenie się Bożym przykazaniom. Współcześnie takie postawienie sprawy budzi często sprzeciw.
Inne z kategorii
Piękno liturgii: potrzeba odnowy sakralnej muzyki w Kościele [POWĘSKI NA NIEDZIELĘ]
Aniołowie ich w niebie zawsze widzą oblicze Ojca [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
W czasie niewątpliwie trudnym, jakim jest okres epidemiologicznego zagrożenia, warto sobie przypomnieć podstawowe prawdy o Bożej Opatrzności. Zajrzyjmy najpierw do słynnego Katechizmu św. Piusa X. Katechizm ten wspominał w sierpniu 2010 roku Pańskiego na audiencji generalnej papież Benedykt XVI, który wtedy wspominał swego poprzednika, św. Piusa X: „Jako prawdziwy pasterz rozumiał, iż w sytuacji tamtych czasów, choćby ze względu na zjawisko emigracji, koniecznością był katechizm, do którego każdy wierny mógłby sięgnąć, niezależnie od miejsca i okoliczności jego życia. Jako papież przygotował tekst nauki chrześcijańskiej dla diecezji rzymskiej, który później rozszerzył się na całą Italię i na cały świat. Katechizm ten, noszący jego imię, stał się dla wielu niezawodnym przewodnikiem w poznaniu prawd wiary, dzięki prostemu, jasnemu i ścisłemu językowi oraz ze względu na skuteczność w wyjaśnianiu”. Sięgnijmy więc do tego prostego, jasnego, i ścisłego streszczenia naszej wiary świętej.
„Bóg troszczy się o świat i wszystkie rzeczy, które zostały przez Niego stworzone na świecie. Bóg zachowuje te rzeczy i kieruje nimi za sprawą swej nieskończonej dobroci i mądrości. Na świecie nie dokonuje się nic bez woli albo bez dopuszczenia Bożego”. I dalej czytamy: „Mówimy, że na świecie nie dokonuje się nic bez woli albo bez dopuszczenia Bożego, gdyż istnieją rzeczy, które Bóg pragnie i nakazuje, a inne są przez Niego po prostu tylko dopuszczane, jak na przykład grzech”. Z całą pewnością tym, co Bóg dopuszcza, a nie chce, jest wszelkie zło, zwłaszcza moralne, ale również fizyczne, takie jak choroby, klęski żywiołowe czy wojny. Dotykamy tu oczywiście tematu, którego nie sposób w krótkim eseju rozwijać, tematu tak zwanej teodycei — a więc próby ludzkiej odpowiedzi na odwieczną kwestię, streszczaną dwoma łacińskimi słowami „unde malum” — skąd zło? Jednak
katolikowi w czasach zarazy
nasuwa się zarazem inne pytanie. Nasi przodkowie często wierzyli, że zaraza, wojna, czy inne nieszczęścia spotykające człowieka, są karą za grzechy, karą za sprzeniewierzenie się Bożym przykazaniom. Współcześnie takie postawienie sprawy budzi często sprzeciw. Doszło do tego, że niektórzy teologowie domagają się nawet usunięcia z sześciu podstawowych prawd wiary, których uczą się dzieci przed pierwszą komunią świętą zdania „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”.
Jednakże, ani autorzy biblijni, ani cała tradycja Kościoła nie mieli nigdy wątpliwości, że zło — to konkretne, moje czy twoje zło — budzi Boży gniew. Opowieść Księgi Rodzaju o karze, która spadła na Sodomę i Gomorę należy do najbardziej znanych opowieści Starego Testamentu, a żona Lota, zamieniona w słup soli, gdy obejrzała się za siebie uchodząc przed tą karą, stała się przedmiotem licznych odniesień w całej światowej kulturze. Również List do Rzymian wykłada tę zasadę: „Lecz ty w zatwardziałości swej i braku pokutującego serca skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i zjawienia się sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego Tym, którzy przez wytrwanie w dobrem szukają chwały, czci i nieskazitelności — żywot wieczny, a tym, którzy się przeciwstawiają i nie uznają prawdy, ale wierzą nieprawości — gniew i oburzenie. Utrapienie i ucisk na każdego człowieka, dopuszczającego się zła, naprzód Żyda, a potem Greka! Chwała zaś, cześć i pokój każdemu czyniącemu dobrze, najpierw Żydowi, a potem Grekowi: u Boga bowiem nie ma względu na osobę” (2, 5 nn). Święty Paweł odwołuje się w powyższym tekście do księgi Psalmów (62,12).
A autor Listu do Hebrajczyków pisze jeszcze dosadniej: „Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie świadectwa dwóch albo trzech. O ileż, myślicie, sroższą ściągnie na siebie karę, kto zdepcze Syna Bożego, skala krew przymierza, przez którą uświęcony był, i duchem łaski wzgardzi? Bo wiemy, kto powiedział: Moją jest pomsta i ja odpłacę oraz: Pan będzie sądził lud swój. Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żywego” (10, 31 nn). To jednak nie koniec, taką bowiem
scenę sprzed niebieskiego Tronu
przedstawia nam autor biblijny: „A kiedy otworzył pieczęć piątą, ujrzałem pod ołtarzem duchy zabitych dla słowa Bożego i dla świadectwa, które wydały. I zawołały głosem donośnym, mówiąc: Jak długo, o Panie, Święty i Prawdziwy, nie osądzisz i nie wydasz wyroku za krew naszą na tych, którzy zamieszkują ziemię”. (Ap 6, 9 n) O sprawiedliwość i karę wnoszą więc przed Bożym Tronem nawet święci męczennicy! A sam Pan oprócz tak często przywoływanego błogosławieństwa dla miłosiernych, którzy miłosierdzia dostąpią, mówił przecież także, że „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5, 6).
Jeśli drogi Czytelniku nie zapytałeś dotąd dokąd zmierza autor, istotnie czas najwyższy na to pytanie. Bo przecież łatwo szafować gromami Bożej kary przeciw innym, samego siebie czyniąc fałszywym szafarzem Bożej sprawiedliwości. Zamiast się więc obłudnie zastanawiać za czyje grzechy karze nas Bóg, niech każdy z nas zrobi to, co zrobił król Niniwy, gdy przyszedł doń prorok Jonasz: „I przyszło słowo do króla Niniwy: i wstał z stolicy swej, a zrzucił z siebie odzienie swoje, i oblókł się w wór, a usiadł w popiele. (…) I ujrzał Bóg uczynki ich, że się nawrócili od drogi swej złej: i zlitował się Bóg nad złem, które był rzekł, że im miał uczynić, i nie uczynił. (Jon 3).
Bo tego oczekuje Bóg przez swoje znaki. Od tego zaczyna się Ewangelia św. Marka (1,14): „Przybył Jezus do Galilei, głosząc Ewangelię Bożą i mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, pokutujcie i wierzcie w Ewangelię”. Pokutujcie — w oryginale użyte jest greckie „metanoeite” które Biblia Tysiąclecia tłumaczy „nawracajcie się”, dawniejsze tłumaczenia jednak mówią za Wulgatą mocniej: „pokutujcie”. Zgadza się to z tradycją z Fatimy gdy
Anioł trzykrotnie powtarza dzieciom słowo „pokuta”.
Zamiast zastanawiać się czy aby na pewno zaraza jest karą za grzechy i czyje, niech każdy z nas przyjmie to co się dzieje jako karę za grzechy, przede wszystkim swoje, których każdy ma dość. Bo to jest istotą chrześcijaństwa, nie to, by wymyślać sobie wyjątkowe dzieła, które chciałbym wykonać, ale to, by przyjąć na codzień ten krzyż, który Pan Bóg zsyła. „Jeżeli kto chce iść za mną, niech zaprze się samego siebie i weźmie krzyż swój na każdy dzień i naśladuje mnie. Kto by bowiem chciał życie swe ocalić, straci je; a kto by stracił swe życie dla mnie, ten je ocali. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat zyskał, jeśliby siebie zgubił albo o szkodę przyprawił?” (Łk 9,23)
A kiedy już to uczynimy, możemy modlić się przypominając Bogu Jego własne Słowa: „Bo nie na wieki swarzyć się będę ani aż do końca się gniewać, ponieważ duch od oblicza mego wyjdzie i tchnienia ja uczynię. Dla nieprawości łakomstwa jego rozgniewałem się i ubiłem go; zakryłem przed toba twarz moją i rozgniewałem się i poszedł tułając się drogą serca swego. Widziałem drogi jego i uzdrowiłem go i z powrotem go przywiodłem i wróciłem pociechy jemu i płaczącym jego. (Iz 57,16-18). Nadzieja nasza opiera się na tym
kim jesteśmy,
jesteśmy bowiem stworzeniem Jego umiłowanym, na obraz i podobieństwo Jego uczynionym i — jak uczy święty Ireneusz — chwałą Boga jest człowiek żyjący. Nadzieja nasza opiera się na tym, że Syn Boży stał sie człowiekiem i krwią swoja nas odkupił. Dlatego choć „w krzyżu cierpienie” to jednak „w krzyżu zbawienie”. Jedno jest tylko nieszczęście człowieka, gorsze od wszelkiej zarazy, a tym nieszczęściem jest utrata Boga, jest nim grzech. Dlatego właśnie Bóg przypomina nam tak dobitnie, że nasze życie doczesne jest w Jego rękach, byśmy zatroszczyli się o życie nasze duchowe. Bo przecież „nawet i włosy na waszej głowie wszystkie są policzone. Nie lękajcie się, więcej znaczycie przecież niż wiele wróbli”. (Łk 12, 7).
Maksymilian Powęski