Podziwiajmy liczbę siedem [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Nadeszło trzecie z najważniejszych świąt w ciągu roku — Zesłanie Ducha Świętego. Trzecie, a zarazem najbardziej tajemnicze, najtrudniejsze do objęcia ludzkim rozumem.
Inne z kategorii
Piękno liturgii: potrzeba odnowy sakralnej muzyki w Kościele [POWĘSKI NA NIEDZIELĘ]
Aniołowie ich w niebie zawsze widzą oblicze Ojca [MAKSYMILIAN POWĘSKI]
Bo o ile pierwsze z nich, Boże Narodzenie, jest dla nas — przynajmniej w warstwie zjawiskowej — najzupełniej wyobrażalne, tak już drugie, Zmartwychwstanie Pańskie, o tyle trudniejsze, że choć każdy dorosły człowiek uczestniczył w pogrzebie, to sytuacji odwrotnej, powstania z grobu, nikt nigdy nie widział. Ale jednak przy pewnym wysiłku umysłu jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić, niezależnie od tego, czy zechcemy w to uwierzyć. Pierwsze z tych świąt jest świętem Boga Ojca, który posyła Syna. Drugie — świętem Syna, który właśnie wypełnił swą misję i zakończył ją zwycięstwem nad śmiercią. Trzecie jest tak dalece duchowe, tak dalece niewidzialne i niepojęte, że tego co się naprawdę wtedy stało, nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie w żaden sposób.
Wiemy oczywiście, że zstąpiły na Apostołów języki ognia. Wiemy, że dał się słyszeć szum wiatru, nawiązujący wszak do widzenia proroka Eliasza (1 Krl 19, 11 nn). Ale co stało się w najgłębszej warstwie ich dusz?
Jak to się mogło stać, że bojaźliwy Piotr, niedowierzający Tomasz, szafujący gromami Jakub i Jan, a później i w inny sposób również prześladowca Szaweł, stali się skałami, fundamentami Kościoła? Kiedy dokonała się ta przemiana od zwykłych rybaków we wspaniałych Dwunastu Apostołów Baranka, którzy „gdy zasiądzie Syn Człowieczy na stolicy chwały swojej, zasiądą na dwunastu stolicach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela”?
Ta duchowa rzeczywistość jest tajemnicza, jest trudna, ale nie jest zupełnie dla nas niedostępna. Dobry Bóg właśnie po to zsyła nam swego Ducha, by nas „wszystkiego nauczył” i przypomniał nam wszystko co powiedział Zbawiciel (por. J 14, 26). Duch Święty, ta niezwykła i tajemnicza Boża Moc miłości, udzielany nam w sakramencie bierzmowania, przychodzi do nas z konkretnymi łaskami, umożliwiającymi i wspomagającymi wzrost naszych cnót, zarówno tych naturalnych, ludzkich, którymi są roztropność, sprawiedliwość umiarkowanie i męstwo, jak i tych Boskich, których sami nie osiągamy, ale dane nam są jako łaski nadprzyrodzone, z zadaniem ich pielęgnowania i rozwijania, a są nimi wiara, nadzieja i miłość.
Tym siedmiu cnotom odpowiada siedem darów Ducha Świętego, z których każdy w specjalny sposób odpowiada jednej z tych cnót. Dary Ducha Świętego to siedem energii, które Duch Święty raczył złożyć w naszych duszach, gdy przeniknął do nich przez łaskę uświęcającą, a więc od momentu chrztu. Te energie są nam przywracane za każdym razem, gdy wracamy do łaski w sakramencie pokuty po grzechu ciężkim.
Przypomnijmy je, tak jak wyliczone zostały tam gdzie zostały objawione po raz pierwszy, czyli w proroctwie Izajasza (11,2-3): są to dary mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej. Osiąga się je w odwrotnej kolejności. Bojaźń boża jest pierwszym z nich, mądrość zaś ostatnim i najwyższym, związanym z cnotą miłości.
Wielki opat Prosper Gueranger, dziewiętnastowieczny odnowiciel benedyktynów, pisał: „Podziwiajmy z wielkim uszanowaniem wspaniałą liczbę siedem, którą znajdziemy odciśniętą w całym dziele naszego zbawienia i uświęcenia. Siedem cnót czyni duszę miłą Bogu; przez siedem darów Duch Święty prowadzi ją do jej celu; siedem sakramentów udziela jej owoców wcielenia i odkupienia Jezusa Chrystusa; wreszcie, to po siedmiu tygodniach, które upłynęły od Wielkanocy, Duch Święty został posłany na ziemię, aby tutaj zbudować i umocnić królestwo Boże. Nie będziemy się w takim razie dziwili, że szatan postarał się świętokradczo sparodiować dzieło Boże, przeciwstawiając mu okropną siódemkę grzechów głównych, usiłując nimi zgubić człowieka, którego Bóg chce zbawić”.
W kolejne niedziele postaram się — idąc właśnie za wielkim Guerangerem — o tych siedmiu darach szczegółowo napisać.
Maksymilian Powęski