Były oficer GRU: Rewolucja na Białorusi sterowana jest z Bydgoszczy
fot. pixabay
Ppłk. Siergiej Kozłow, który jest byłym oficerem GRU przekonuje o wpływie polskiej Centralnej Grupy Działań Psychologicznych z siedzibą w Bydgoszczy na bieg wydarzeń na Białorusi.
Inne z kategorii
Pomoc jedzie z naszego regionu [POWÓDŹ]
Weź paragon – wspieraj uczciwą konkurencję [AKCJA]
Były oficer GRU, który jest również autorem wielu książek dotyczących tej organizacji udzielił obszernego wywiadu dla "Kosmolskiej Prawdy". Całość wywiadu dotyczy obecnej politycznej sytuacji an Białorusi. Pojawił się w nim również wątek bydgoski.
- Polacy mają ciekawą strukturę, nazywaną „Centralną Grupą Działań Psychologicznych”. To odrębna jednostka wojskowa stacjonująca w Bydgoszczy. Do głównych zadań należy informowanie i oddziaływanie psychologiczne na wojska i ludność, aby osiągnąć cele militarne, polityczne i propagandowe - powiedział Kozłow w wywiadzie.
Dalej opowiadał jak wg. niego działa bydgoska centrala:
„Grupa Centralna” składa się z kwatery głównej, jest też centrum rozpoznania. Jest dział zbierania i przetwarzania informacji – analizuje prasę i inne otwarte źródła. Inny dział pracuje dla krajów anglojęzycznych. Trzeci dział to Europa Wschodnia. Czwarta sekcja jest specjalnie stworzona dla „krajów z sytuacjami konfliktowymi”. Weźmy na przykład Białoruś. Mają dział nadawania programów telewizyjnych, dział nadawania dźwięku i dział dystrybucji materiałów o wpływie emocjonalnym i psychologicznym. Na przykład z Polski działają obecnie dwa kanały na Telegramie: „Nexta” i „Nexta Live”. Kanały te działały nawet podczas Majdanu na Ukrainie. Nie wiem w jakim składzie, ale uważam, że to polskie struktury sprowokowały strzelaninę na Majdanie. Na Białoruś wysłano 300 ukraińskich sabotażystów i nie ma wątpliwości, że za nimi stoją polskie służby specjalne. Jak Amerykanie działają przez kogoś we własnym interesie? Wysyłają Polaków. A Polacy wysyłają Ukraińców
– mówi Kozłow.
Specjalnie przeszkoleni ludzie przekładają protesty na sytuacje konfliktowe i bezpośrednie starcia z władzami. Następnie do akcji wkracza „Grupa Centralna”, poprawia co trzeba i koordynuje działania. Wrzucane są podróbki (tzw. fake newsy – red.), a nasza słowiańska mentalność nie pozwala nam wątpić w informacje, które znajomy wysłał przez komunikator lub sieć społecznościową. Wrzucane są informacje, a następnie monitorowana jest reakcja ludzi – czy ktoś na przykład zaczyna aktywnie komentować lub rozpowszechniać podróbkę. Kontaktuje się z tymi aktywistami i proponuje im współpracę. Z tej masy wybierani są ludzie, którzy stają się prowokatorami. Czy myślisz, że w białoruskich fabrykach tylu robotników strajkowało tak po prostu? Jeden prowokator jest przypisany do określonej grupy osób, a następnie proces przebiega sam…
– kontrynuje były oficer GRU.
Kozłow docenia polskie doświadczenia w prowadzeniu działań psychologicznych.
- Za tym stoją ludzie, którzy bardzo dobrze znają się na takich technikach, przede wszystkim Polacy. Mają własne doświadczenia, obalenie rządu poprzez kolektywy pracownicze z liderem Lechem Wałęsą. A teraz w Europie Wschodniej polskie służby specjalne są najsilniejsze i najlepiej wyszkolone. I działają, bez wątpienia, w interesie Stanów Zjednoczonych, które są zainteresowane stworzeniem kolejnego ośrodka do walki z Rosją – przekonuje Kozłow.
Powyższe fragmenty wywiadu są również interesujące z innego względu. Kozłow jako rosjanin dostrzega, że próba obalenia Łukaszenki, poprzez wprowadzanie demokratycznych przemian jest wg. niego sterowana z Polski. Tym samym można przyjąć, że podobnie do niego uważa wielu innych Rosjan.
Źr. kp.ru