Polska i Świat 28 wrz 2020 | Jarosław Aleksander
Seryjny morderca homoseksualistów. Wciąż szuka go policja!

fot. ilustracyjna/policja.pl

W Łodzi doszło do kilku morderstw. Wszystkie miały jeden wspólny element. Ofiarami byli homoseksualiści. Sprawa pozostaje tajemnicza a morderca być może wciąż chodzi po ulicach.

Łącznie zamordowano 6 osób. Wszystkie morderstwa miały wyraźny motyw wspólny. Ofiarami byli tylko i wyłącznie homoseksualiści. Motywy i przebieg morderstw też był podobny.

 

Śledztwo zaczęło się w 1988 roku kiedy znaleziono ciało 37-letniego Stefana W. Jego zwłoki odkryli sąsiedzi zdziwieni ciszą panującą od dłuższego czasu w mieszkaniu.

 

Jego mieszkanie było typowym „tramwajem” - wyjaśniał dla polskatimes.pl policjant z łódzkiego Archiwum „X”. - Różni ludzie tam przychodzili, wychodzili. Zawsze był tam ktoś na imprezie.

 

Zwłoki i narzędzie zbrodni, kuchenny nóż nosiły wiele śladów przydatnych dla śledczych. Jednak czas działał na ich niekorzyść:

 

Problemem było to, że zwłoki znaleziono kilka dni po zabójstwie – mówił policjant zajmujący się po latach tą sprawą. Ustalono, że Stefan W. utrzymywał kontakty homoseksualne. Sprawdzono alibi ponad 100 osób, które mogły mieć związek ze sprawą. Zabójcy mieszkańca ul. Grabowej nie znaleziono.

 

Minęło kilkanaście miesięcy, kolejne zwłoki pokazały, że poszukiwany jest wielokrotnym zabójcą....

 

Był już rok 1989, w kraju wrzało. W Łodzi pojawiły się kolejne zwłoki. Tym razem zamordowanym był 40-letni Jacek C. znany w środowisku homoseksualny. Był człowiekiem zamożnym, pracował jako przewodnik PTTK i miał szerokie znajomości.

 

Nie trzeba było długo czekać, by morderca zaatakował po raz kolejny. Ofiarą był 50-letni Bogdan J., łódzki aktor.

 

Tu udało się zgromadzić materiał, który dawał nadzieję na znalezienie sprawcy – zauważał policjant z Archiwum „X”.

 

Bogdan był na imprezie u znajomych. Wyszedł z niej razem z kolegą. Poszli na przystanek autobusowy. Tam zobaczyli młodego chłopaka. Bardzo spodobał się Bogdanowi. Okazało się, że on też był zainteresowany aktorem.

 

Bogdan zadzwonił do swego kolegi – opowiadał nam policjant. - Dał do zrozumienia, że wszystko poszło po jego myśli. Ale gdy po pewnym czasie kolega do niego oddzwonił to nikt już nie odbierał telefonu...

 

Trop śledztwa zaczynał prowadzić do środowiska młodych męskich prostytutek. Osoby takie jednak zajmowały się okradaniem swych klientów. Morderstwo było czymś nowym.

 

W marcu 1990 roku morderca znów atakuje. 41-letni rencista Andrzej S. Andrzej S. chorował na schizofrenię. Codziennie odwiedzał swą przychodnię i przyjmował tam leki. Kiedy nie pojawił się w przychodni, pielęgniarki się zaniepokoiły. To doprowadziło do odkrycia zwłok...

 

Sprawa stała się priorytetowo. Morderstwa dzieliło coraz mniej czasu. Policja powołała specjalną grupę dochodzeniową. Miała ona na celu m.in. rozpoznanie środowiska łódzkich homoseksualistów.

 

Tymczasem zabójca zaatakował w lipcu 1990 roku. Tym razem ofiarą padł 41-letni przedsiębiorca z okolic Łodzi. Nie była to ostania ofiara... 48-letni Jan D. prowadził smażalnię ryb na rogu ul. Kilińskiego i Pomorskiej. W prasie ukazywały się często jego ogłoszenia. Poszukiwał do pracy młodych mężczyzn. Miał dom i tam oferował im noclegi. W lutym 1992 roku znaleziono go martwego w jego mieszkaniu. 62-letni Kazimierz N. był emerytem. Mieszkał na ul. Konstytucyjnej. Został uduszony.

 

Na tym morderstwa się zakończyły. Policjanci z Archiwum X nie dają za wygraną. Jedna z hipotez związana jest z panującą w tamtych latach epidemią HIV/AIDS. Sugeruje się, że sprawca morderstw mógł umrzeć około roku 1990-1991 na AIDS. Był to czas licznych zgonów na nieznaną chorobę dotykającą zwłaszcza środowiska homoseksualistów.

 

Na podstawie: polskatimes.pl

Jarosław Aleksander Autor

Katolicka Bydgoszcz