Kontrowersje wokół planowanej spalarni w Bydgoszczy. Eneris przekonuje: będzie bezpieczna dla środowiska
Dziennikarze zostali oprowadzani po instalacji znajdującej się na terenie dawnego Zachemu/fot. Anna Kopeć
Plan budowy drugiej spalarni odpadów niebezpiecznych na terenie Zachemu wywołał niepokój mieszkańców okolicznych osiedli. Na spotkaniu z mediami firma Eneris Proeco zapewniała, że instalacja będzie spełniać wyśrubowane normy UE. Przekonywała też, zapotrzebowanie na takie usługi jest coraz większe.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Eneris na terenie dawnego Zachemu działa od ponad 26 lat. Do tutejszej spalarni trafiają odpady z placówek medycznych, weterynaryjnych, salonów kosmetycznych, odpady przemysłowe, chemikalia. Spółka chce jednak uruchomić jeszcze jedną instalację, większą. – Obserwując zjawiska, które zachodzą na rynku gospodarki odpadami w Polsce, dostrzegliśmy bardzo silną potrzebę zwiększenia możliwości unieszkodliwiania odpadów niebezpiecznych – mówił podczas konferencji prasowej dr Tomasz Nowicki, dyrektor obszaru ochrony środowiska w Grupie Eneris. – Znamy się na tym, wiemy, jak to dobrze robić, dlatego zarząd podjął decyzję, żeby obok dotychczasowej instalacji zbudować drugą, która zwiększyłaby moce przerobowe.
Ilość odpadów się zwiększa, a te niebezpieczne często są składowane nielegalnie. – Ministerstwo Ochrony Środowiska ma zidentyfikowanych ok. 200 tzw. bomb ekologicznych, dużych magazynów, gdzie nielegalnie zmagazynowano odpady niebezpieczne o niewiadomym pochodzeniu i składzie – zaznaczył dr Nowicki.
Na prośbę firmy o procesie termicznej utylizacji mówił prof. Jerzy Gaca z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczo w Bydgoszczy. – Spalanie jest obecnie jedyną bezpieczną metodą likwidacji odpadów niebezpiecznych. Termiczna utylizacja przekształca odpady w ciepło, więc dzięki temu zyskujemy. Gdybyśmy nie spalali odpadów, ciepło uzyskiwalibyśmy z węgla, znów generując zanieczyszczenie – podkreślał. Nie podziela także obaw związanych z lokalizacją spalarni. – Możemy być przeciw spalaniu, ale proszę mi zaproponować inną metodą unieszkodliwiania takich odpadów – mówił.
– W Wiedniu spalarnia jest w centrum miasta i jakoś nikt z tego problemu nie robi. Chodzi o to, żeby zagwarantować bezpieczeństwo. Musi to być kontrolowane, sprawdzane, czy utrzymane są parametry (co do składu dymów, gazów – przyp. red.) (...) jakie jest zabezpieczenie na wypadek awarii. Żadnej instalacji nie można traktować jako bezawaryjnej – zaznaczył.
Parametry z komina spalarni Enerisu są rejestrowane, trafiają do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – W ciągu ostatnich 10 lat nie było poważnych awarii środowiskowych, wręcz przeciwnie, to my jesteśmy proszeni przez wydziały kryzysowe Bydgoszczy czy gmin ościennych o pomoc – mówił Artur Wołowski, wiceprezes zarządu, dyrektor naczelny ENERIS Proeco. Jak tłumaczy, czasem o pobranie próbek prosi firmę policja, badając sprawy porzuconych chemikaliów.
Wniosek w sprawie budowy nowej spalarni spółka złożyła do urzędu miasta w marcu. Zawarła w nim raport dotyczący spodziewanego wpływu na środowisko, sporządzony przez firmę zewnętrzną. – Z raportu wynika, że instalacja będzie bezpieczna dla środowiska – mówił dr Tomasz Nowicki. – Normy są tak rygorystyczne, że aby móc je spełnić, konieczne jest stosowanie bardzo wielu zaawansowanych technologii przeciwdziałania negatywnym skutkom emisji – zapewniał. – Musimy w każdym punkcie spełnić wytyczne [Unii Europejskiej i prawa krajowego].
Sanepid i Wody Polskie już pozytywnie ustosunkowały się do wniosku spółki, nadal opiniuje go Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Odpowiedź Miasta Eneris ma otrzymać w październiku.
Wiadomość o planach budowy kolejnej spalarni – w odległości zaledwie ok. kilometra od zabudowań mieszkalnych – wzbudziła niepokój mieszkańców Wyżyn, Kapuścisk i Glinek, których inwestycja najbardziej dotyczy. Prezes Wołowski zapewniał o otwartości i gotowości do rozwiewania wszelkich wątpliwości mieszkańców. – Nie ograniczamy dostępu do wiedzy, kto chce, może się umówić i do nas przyjść – zadeklarował. Do tej pory po spalarni oprowadzono delegację Rady Osiedla Kapuściska.
Prezes tłumaczył także, że spalarnia miałaby obsługiwać klientów z regionu kujawsko-pomorskiego. Zwrócił także uwagę na błąd powielany w przekazach medialnych: komunalna spółka ProNatura nie ma uprawnień do utylizacji odpadów niebezpiecznych; nowa spalarnia Enerisu nie byłaby więc czwartą w Bydgoszczy, gdzie likwidowane są tego typu odpady.
Zdjęcia: Anna Kopeć
Czytaj także:
Protestują przeciwko budowie spalarni na Kapuściskach. Miałyby tam trafiać odpady niebezpieczne