Radni PiS przed „sesją podwyżkową”: Prezydent Bruski chce oskubać mieszkańców
W konferencji uczestniczyli radni Jan Gaul, Marcin Lewandowski, Bogdan Dzakanowski, Grażyna Szabelska, Jarosław Wenderlich, Krystian Frelichowski, fot. Anna Kopeć
Podwyżka stawki podatku od nieruchomości i cen biletów komunikacji publicznej będą dyskutowane podczas środowej (27 października) sesji Rady Miasta Bydgoszczy. Przeciwko podwyżkom opowiedzieli się radni Prawa i Sprawiedliwości.
Inne z kategorii
Kino Jeremi zaprasza na grudniowe seanse [ZAPOWIEDŹ]
W grudniu w bydgoskim Pałacu Młodzieży nudy nie będzie [ZAPOWIEDŹ]
Podkreślają, że po przyjęciu propozycji „Bydgoszcz będzie miastem z najwyższym podatkiem od nieruchomości w kraju” i jednym z najdroższych pod względem ceny biletów sieciowych.
O niewprowadzanie podwyżek apelowali we wtorek (26 października). – Prezydent Rafał Bruski chce oskubać mieszkańców z oszczędności, bo proponuje się szereg podwyżek: w zakresie podatku od nieruchomości, opłat za komunikacje publiczną, poszerzenie strefy płatnego parkowania – wyliczał przewodniczący klubu radnych PiS Jarosław Wenderlich.
Od nowego roku bydgoszczanie mieliby płacić maksymalną dopuszczoną przez Ministerstwo Finansów stawkę podatku od nieruchomości. Z 3 zł do 3,80 zł ma też wzrosnąć cena biletu jednorazowego komunikacji miejskiej. Prezydent Rafał Bruski chce również powiększyć Strefę Płatnego Parkowania – o ok. 800 miejsc. Cena za parkowanie również wzrośnie. Więcej czytaj tutaj.
Swoją decyzję prezydent motywuje zmianami podatkowymi zakładanymi przez Polski Ład. Według niego mają one znacznie uszczuplić wpływy do miejskiego budżetu.
Takiemu postawieniu sprawy sprzeciwia się radny Wenderlich. – To argument fałszywy – mówił. Podkreślił, że samorządom pieniędzy nie zabraknie, m.in. w związku z rekompensatą z rządowych funduszy. – Bydgoszcz uzyska dodatkowe środki, sytuacja jest stabilna, a będzie jeszcze stabilniejsza – mówił. Przywołał też przykład Chełmu, który wprowadza bezpłatny transport publiczny.
– Zdaniem klubu PiS podwyżki cen biletów komunikacji publicznej są skandaliczne, nie ma uzasadnienia merytorycznego dla tak dużej podwyżki – podkreśliła radna Grażyna Szabelska. – Nowoczesne miasta dążą do tego, żeby kierowcy przesiadali się z samochodów na tramwaje i autobusy. W Bydgoszczy [poprzez podwyżkę – przyp. red.] wręcz zachęcamy do czego odwrotnego – mówiła.
Wskazała też, że „Bydgoszcz stanie się jednym z najdroższych miast, jeśli chodzi o bilety sieciowe”. – Apelujemy, jest jeszcze czas, by uwzględnić nasze propozycje i propozycje organizacji społecznych w tym względzie – dodała.
Radny Marcin Lewandowski skupił się na podwyżkach, które dotkną kierowców. Jak twierdził, wysokie podniesienie opłat parkingowych nie ma uzasadnienia. – Koszt funkcjonowania strefy parkingowej jest nieporównanie niższy niż koszt funkcjonowania komunikacji publicznej – zaznaczył.
Jak podkreślił, ograniczenie ruchu samochodów w centrum nie jest złą ideą, „jednak czyni się to bez pewnego zrównoważenia”. – Przedsiębiorcy i pracownicy narzekają na brak możliwości parkowania w centrum, nie ma preferencyjnych propozycji dla pracowników mieszczących się tu firm – tłumaczył. – Nie jesteśmy jeszcze Warszawą, a cenami miejsc parkingowych chcemy prawie że dobić do warszawskich: 3,80 zł w Bydgoszczy (w strefie A – przyp. red.), 3,90 zł w Warszawie. Chyba nas jeszcze na to nie stać – podsumował.
O tym, czy propozycje prezydenta zostaną przyjęte, w środę zdecyduje Rada Miasta. – Radni PiS zaproponowanych podwyżek nie poprą – zaznaczył Jarosław Wenderlich.
Większość w Radzie mają radni Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Zdjęcia: Anna Kopeć
Czytaj także:
Bydgoska drożyzna. Podwyżka cen biletów ma zohydzić władzę PiS [ANALIZA]