Bydgoszcz 15 lis 2020 | Redaktor
Grać i mówić tak, żeby chcieli słuchać – to jest sztuka! [ROZMOWA]

fot. Ireneusz Sanger - Polskie Radio PiK

– Mówi się, że jak coś dla każdego, to jest dla nikogo. Ja tak nie uważam. Myślę, że istnieją rzeczy uniwersalne, a jeśli są dobre gatunkowo, to „zasmakują” każdemu – mówi o specyfice radia publicznego Ewa Kurzawa-Walkowiak, Dyrektor Programu Polskiego Radia PiK. 

Czym jest radio pod koniec drugiej dekady w XXI wieku?
Dla mnie niezmiennie jest źródłem informacji i w dalszym ciągu niezbędnym środkiem przekazu – nic się  nie zmieniło. Ani telewizja, ani Internet, ani media społecznościowe: Facebook czy Twitter, nie zastąpią radia. Możemy się jedynie zastanawiać, czy za jakiś czas dalej będzie to radio analogowe na falach eteru, czy radio cyfrowe, ale to kwestie techniczne – rola radia się nie zmieni. Dalej będzie towarzyszyć – raz słowem, raz muzyką, a proporcje dobierze sobie słuchacz, wybierając określoną stację. W zależności od nastroju, od tego, czego potrzebuje w danym dniu, w konkretnej chwili, sytuacji – szybkiej informacji, refleksyjnego słowa, dynamicznej dyskusji czy spokojnej muzyki w tle. 

Dla mnie radio zawsze było i jest bezkonkurencyjne – szybkość informacji, co godzinę najświeższe wiadomości, większość programu prowadzona na żywo, co ułatwia natychmiastową reakcję prowadzącego – możesz go słuchać w samochodzie, w domu, w pracy, w parku, na łódce, na spacerze, z tradycyjnego odbiornika, z odbiornika cyfrowego, z komórki, w laptopie. Czy jakieś inne medium jest tak dostępne – zawsze i wszędzie? Powtórzę – radio jest bezkonkurencyjne na rynku środków masowego przekazu.

Polskie Radio PiK obchodzi jubileusz 85-lecia istnienia publicznej rozgłośni na Pomorzu i Kujawach. Jak zmieniało się przez te lata?
Cóż... ja mogę tylko powiedzieć, jak Polskie Radio PiK zmieniło się od roku 1996, kiedy 1 lipca rozpoczęłam tu pracę i poprowadziłam pierwsze Radio Echo. Od strony technicznej zmieniło się wszystko – sposób rejestracji dźwięku, jego obróbka, montaż, emisja, sprzęt reporterski, nie gramy już z płyt, z taśm – wszystko mamy na twardych dyskach, na macierzy – nasi informatycy wyjaśniliby to lepiej.

Nasi dziennikarze mogą nagrywać i montować dźwięki na miejscu zdarzenia, nie muszą wracać do redakcji, żeby przygotować materiał do emisji – jeśli mają dostęp do Internetu, wszystko dzieje się zdalnie i błyskawicznie. Reporter jest dziennikarzem, kierowcą, fotografem – nagrywa, pisze teksty i robi zdjęcia na stronę internetową. 

Zmieniło się też tempo pracy reporterów, zdecydowanie przyspieszyło – wszystko jest na już, na teraz, nie „na za chwilę”. Jeśli będziemy mieli newsa szybciej niż konkurencja, to nasza atrakcyjność, wiarygodność rośnie – tu nie ma ziewania, jak mówią koledzy. Prawda jest taka, że popędzamy się wzajemnie, wywieramy na sobie presję, czasami warczymy na siebie, bo trudno wytrzymać tempo i stres z tym związany, ale ostatecznie najważniejszy jest efekt antenowy i to, że wszyscy wzajemnie szanujemy siebie i swoja pracę.

Nowa era nastała po 1989 roku…
Początek tej ery znam tylko z pozycji słuchacza. Nowe stacje komercyjne, z inna muzyką, z innym sposobem prowadzenia, z konkursami, czyli lekko, łatwo i przyjemnie – wszyscy się trochę zachłysnęliśmy takim brzmieniem.
Początek mojego radiowego życia zawodowego to rok 1994, kiedy rozpoczęłam pracę w jednej z takich komercyjnych rozgłośni – Radiu VOX. Niewiele zatem wiem o tych przemianach... Przyszłam do radia już po nich.

Jakie wyzwania stoją przed radiem publicznym obecnie?
Jak zawsze trzeba dbać o profesjonalizm, doskonalić warsztat, z pokorą wsłuchiwać się w głos słuchaczy i dbać o poziom, nie ścigać się w słupkach i procentach za wszelką cenę – cenę jakości programu. Radio publiczne powinno kształtować gust słuchacza, podpowiadać: tę książkę warto przeczytać, tej płyty warto posłuchać, na ten koncert trzeba się wybrać, a tę wystawę lub film obejrzeć. Kształtować nie znaczy – narzucać,  uczyć – nie znaczy pouczać, bawić też można z klasą, a muzykę grać „W Dobrym Tonie” – jak zresztą brzmi tytuł naszej codziennej audycji emitowanej między 17.05 a 18.00.
Co jeszcze musi radio publiczne? Umiejętnie łączyć tradycję ze współczesnością. Musimy przypominać o tym, co było, nawiązywać do naszej historii, czyli oglądać się za siebie i pokazywać, jak ważna jest przeszłość, dzięki której jesteśmy właśnie tacy tu i teraz, a jednocześnie promować nowe technologie, trendy, mody, brzmienia, nie zapominając „skąd nasz ród”.

Polskie Radio PiK oferuje szeroką paletę programów poradnikowych…
Bo słuchacze to kochają – zdrowie, roślinki, zwierzaki, podatki, emerytury – te tematy zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem. Tylko u nas, tylko w radiu publicznym znajdą taka tematykę, taką formułę programu poradnikowego, tylko do nas mogą zadzwonić w trakcie programu na żywo, zadać pytanie ekspertowi i uzyskać odpowiedź natychmiast. Zapraszamy do studia najlepszych fachowców w swojej dziedzinie, żeby mieć gwarancję, że nasi słuchacze otrzymają właściwą poradę. Nie muszą  pisać e-maili, kartek pocztowych i czekać tygodniami na odpowiedź. To szczególnie ważne w czasie pandemii, kiedy dostęp do urzędów jest utrudniony, a starsze osoby czują się trochę zagubione w otaczającej je rzeczywistości. A nawet jeśli zadzwonią tylko po to, żeby się wyżalić to... chociaż sobie ulżą i się „wypłaczą”, a ktoś – czyli my – ich wysłucha.

Radio podejmuje również interwencje zgłaszane przez słuchaczy?
Oczywiście, co to za pytanie? Nie ma dnia bez telefonów, e-maili czy tradycyjnych listów z prośbą o pomoc, interwencje. Słuchacze opisują nam nieprawdopodobne sytuacje – rodzinne, zawodowe, mieszkaniowe, finansowe, zdrowotne. Liczą na pozytywny skutek dziennikarskiej interwencja i co nas cieszy, bardzo często rzeczywiście udaje się im pomóc.
Nie mówię o załatwieniu sprawy, bo nie taka jest rola dziennikarza, ale o wskazaniu drogi, urzędu, właściwego człowieka, instytucji, do której słuchacz może się zwrócić. Cóż – bywa jednak, że i dziennikarz pomimo starań zderzy się ze ścianą biurokracji, nieuczciwości, niemocy... Rzadko, ale się zdarza niestety, że i my giniemy w oparach absurdu.

Podsumowując. Dla kogo jest Polskie Radio PiK?
Proszę sobie wyobrazić, że np. o 7.30 rodzina wsiada do samochodu: rodzice odwożą 5-latka do przedszkola, 12-latkę i maturzystę do szkoły, a radio w samochodzie jest jedno – musi tak grać, żeby żadnemu z tych pasażerów nie przeszkadzało, nie drażniło, żeby nikt nie chciał go wyłączyć albo przełączyć na inną stację. Mówi się, że jak coś dla każdego, to jest dla nikogo. Ja tak nie uważam. Myślę, że są rzeczy uniwersalne, a jeśli są dobre gatunkowo, to „zasmakują” każdemu i na tym polega ich wartość. Ale, co ważne, żeby były akceptowalne przez wszystkich, nie mogą być byle jakie – muszą być dopracowane, dopieszczone, przemyślane, wymagają więcej pracy, staranności, pomysłu, inwencji. 
Podobnie jak na rodzinnym przyjęciu: jeśli mam przy stole i rodziców, i dziadków, i dzieci w różnym wieku, to staram się podać coś, co będzie smakowało wszystkim – czyli tradycyjna pomidorową i schabowe albo pieczonego kurczaka, a nie owoce morza, których nie tkną dziadkowie czy czerniny, na którą nie spojrzą dzieciaki. Przepraszam za to kulinarne porównanie, ale tak to trochę wygląda. Nie jesteśmy radiem tematycznym z muzyką rockową, disco polo czy country. Nie możemy zawęzić repertuaru tylko do lat 60. czy 80. i kierować programu tylko do starszych słuchaczy, tak samo jak nie możemy sformatować się jedynie na młodego słuchacza z muzyką house czy rap. Grać i mówić do wszystkich tak, żeby chcieli słuchać – to jest sztuka!

Rozwój Internetu spowodował, że nic nie przemija, zawsze można sięgnąć do audycji archiwalnych.
Tak, ale o to najlepiej zapytać szefa naszego radiowego ADF czyli Archiwum Dokumentów Fonicznych Polskiego Radia Pomorza i Kujaw. Marek Rzepa wie o naszych zbiorach dźwiękowych wszystko. 

materiał partnera

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor