Bydgoszcz Dzisiaj 10:45 | Redaktor
Tramwaj wypadł z torów, choć ostrzegano wcześniej. Dlaczego torowisko na Gdańskiej wciąż czeka na remont?

fot. Facebook / Bydgoszcz

Kilka dni przed środowym wykolejeniem tramwaju na ul. Gdańskiej motorniczowie alarmowali, że torowisko jest uszkodzone. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, dopiero po wypadku wymieniono wadliwą szynę, a remont całego odcinka wciąż odkładany jest na później.

Do groźnie wyglądającego zdarzenia doszło w środę 20 sierpnia po godzinie 16 przy skrzyżowaniu ul. Gdańskiej z Kamienną i Artyleryjską. Tramwaj linii nr 2 jadący w stronę centrum wypadł z torów i uderzył w skład tej samej linii jadący w przeciwnym kierunku. Jak relacjonuje Andrzej Tyczyno w Gazecie Wyborczej, „na szczęście nikt z pasażerów nie ucierpiał, choć zdarzenie miało miejsce w godzinach popołudniowego szczytu”.

Skutki kolizji były jednak poważne. Z szyn wypadł trzeci wózek jednego z tramwajów, który sunąc po jezdni skasował pięć zaparkowanych samochodów. Uszkodzeniu uległy także dwa pojazdy typu swing – „Krzysztof Penderecki” i „Wanda Górska”. Jeden ma być naprawiany w MZK, drugi – jeśli uszkodzenia okażą się poważniejsze – trafi do producenta, bydgoskiej Pesy – ustalił Tyczyno.

Torowisko od dawna w złym stanie

Zdaniem motorniczych, czytamy dalej, problem nie był zaskoczeniem. Już w weekend poprzedzający wypadek zgłaszali oni uszkodzenie lewej szyny. „To prawda, ale w takich przypadkach możemy tylko przeprowadzić napawanie szyn. Większy remont musi być uzgodniony z ZDMiKP” – wyjaśniał w rozmowie z „Wyborczą” prezes MZK Piotr Bojar.

Służby miejskiego przewoźnika przyznały, że stan torowiska od dawna budził zastrzeżenia. Dopiero po wypadku zdecydowano o wymianie feralnej szyny i wprowadzeniu ograniczenia prędkości do 20 km/h na newralgicznym odcinku.

Remont dopiero przy przebudowie pętli

Jak wskazuje „Wyborcza”, pełny remont torowiska będzie możliwy dopiero przy okazji przebudowy pętli Las Gdański. To oznacza, że pasażerowie i motorniczowie muszą liczyć się z dalszymi utrudnieniami i jazdą po „tymczasowo łatanym” torze.

Sprawa rodzi pytania o priorytety inwestycyjne miasta i bezpieczeństwo komunikacji tramwajowej w Bydgoszczy. Jak na razie wiadomo jedno – koszty uszkodzonych aut pokryje ubezpieczenie miejskiego przewoźnika, ale zaufanie pasażerów do jakości infrastruktury z pewnością już nie pora pierwszy ucierpiało.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->