Gdy państwowe instytucje mylą fakty. Enigma znów „złamana”, tylko nie tak jak trzeba
Ważne instytucje państwowe – od resortów po agendy odpowiedzialne za narrację historyczną – coraz częściej pozwalają sobie na kompromitujące uproszczenia i błędy.
Inne z kategorii
Przełomowa zgoda: IPN poszuka ofiar Wołynia na Ukrainie!
Powstanie Wielkopolskie: Dlaczego warto pamiętać o tym zwycięstwie?
Gdy państwowe instytucje mylą fakty. Enigma znów „złamana”, tylko nie tak jak trzeba
Najnowszy przykład dotyczy jednego z największych polskich osiągnięć XX wieku: złamania szyfru Enigmy. W oficjalnych przekazach pojawia się sugestia, że dokonali tego „polscy matematycy” wspólnie, niejako zespołowo i symetrycznie. Brzmi dobrze, nadaje się na grafikę w mediach społecznościowych, ale z prawdą historyczną ma niewiele wspólnego.
Jak słusznie punktuje dr Krzysztof Osiński z IPN w Bydgoszczy, to nie jest drobna nieścisłość, lecz powielanie mitu, który zacierając fakty, odbiera należne miejsce jednemu człowiekowi: Marianowi Rejewskiemu. W sytuacji, gdy mówimy o instytucjach mających dostęp do archiwów, ekspertów i literatury przedmiotu, takie „błędy” są po prostu żenujące. Tym bardziej że wszystko to od dawna jest opisane – wystarczy sięgnąć nie do internetu, lecz do biblioteki.
Rejewski – sam, w 1932 roku
Fakty są jednoznaczne. Marian Rejewski złamał matematyczne podstawy szyfru Enigmy samodzielnie, pod koniec grudnia 1932 roku. Miał wówczas zaledwie 27 lat. Jerzy Różycki i Henryk Zygalski zostali do niego dokooptowani dopiero później, już w 1933 roku, by wspólnie – i z ogromnym powodzeniem – udoskonalać metodę deszyfrażu oraz narzędzia techniczne umożliwiające bieżące łamanie depesz.
Nie jest to kwestia interpretacji, lecz chronologii i źródeł. Rejewski sam wspominał moment, w którym powierzono mu nowy, maszynowy szyfr używany przez niemieckie wojska lądowe. W ciągu kilku tygodni opracował czysto matematyczną metodę rekonstrukcji okablowania Enigmy – wyczyn, który amerykański historyk kryptologii David Kahn uznał za niemal niewyobrażalny w kategoriach obliczeniowych. Gdyby próbować złamać wszystkie klucze brute force, zajęłoby to – jak pisał Kahn – 1,8 miliarda lat pracy tysiąca kryptologów.
Skąd się wziął ten geniusz?
Rejewski nie był „cudownym dzieckiem znikąd”. Jego droga była logiczna, choć w dużej mierze zależna od okoliczności. Studiował matematykę w Poznaniu, wcześniej ukończył bydgoskie gimnazjum klasyczne, a jeszcze jako student trafił na kurs kryptologii organizowany przez polski wywiad wojskowy. Kurs obejmował m.in. permutacje i rachunek prawdopodobieństwa – narzędzia, które okazały się kluczowe.
Nie bez znaczenia była też jego bydgoska biografia. Rejewski wychował się w mieście zaboru pruskiego, chodził do niemieckiej szkoły, znał język i mentalność przeciwnika. Potrafił myśleć „jak Niemiec” – a to w kryptologii bywa bezcenne. Do tego dochodził talent matematyczny, pracowitość i – być może – zwykły zbieg okoliczności: gdyby kurs w Poznaniu odbył się kilka miesięcy później, Rejewskiego już by tam nie było.
Zespół, ale po fakcie
To nie umniejsza roli Różyckiego i Zygalskiego. Przeciwnie – to oni wraz z Rejewskim stworzyli zespół, który uczynił z jednorazowego przełomu narzędzie systematycznego wywiadu. Rejewski skonstruował cyklometr i bombę kryptologiczną, Zygalski opracował płachty perforowane, Różycki – „metodę zegara”. Dzięki temu Polacy mogli regularnie odczytywać niemieckie depesze aż do zmian konstrukcyjnych Enigmy tuż przed wojną.
Problem polega na czym innym: nie wolno zacierać kolejności zdarzeń. Mówienie, że „Polscy matematycy złamali Enigmę” jest skrótem, który w oficjalnej narracji staje się fałszem. Najpierw był Rejewski. Dopiero potem zespół.
Bohater zapomniany – także po wojnie
Paradoks polskiej historii polega na tym, że człowiek, który realnie przyczynił się do skrócenia II wojny światowej, po 1945 roku pracował jako księgowy, był inwigilowany przez UB, zwalniany z pracy i traktowany z podejrzliwością. Do końca lat 60. nie mógł publicznie mówić o tym, czego dokonał. Prawda wyszła na jaw dopiero po publikacjach francuskich i interwencjach dziennikarzy.
Rejewski zmarł w 1980 roku. Doczekał się odznaczeń – także od tych samych władz, które wcześniej miały go „na oku” – ale nie doczekał się rzetelnej, powszechnie znanej biografii ani uczciwej obecności w edukacji i oficjalnej polityce pamięci.
Historia to nie grafika na Facebooku
Sprawa Enigmy pokazuje coś więcej niż tylko błąd w jednym poście. Pokazuje lekceważenie faktów przez instytucje, które powinny stać na straży wiedzy. Historia nie jest zestawem haseł do rocznicowej grafiki. Wymaga precyzji, odpowiedzialności i elementarnego szacunku dla prawdy.
A jeśli ktoś tych faktów nie zna – pozostaje stara, sprawdzona metoda: odesłać do biblioteki. Tam naprawdę wciąż można się czegoś dowiedzieć.
Opracowano na podstawie wpisów dr. Krzysztofa Osińskiego w mediach społecznościowych oraz artykułu tegoż na portalu Przystanek Historia.