Opinie 21 sty 2018 | Redaktor
Miasto sławne inaczej [DEBATA]

Wenecja Bydgoska/ fot. Wikipedia

Bydgoszcz (…) od lat się „miota” w kwestii zachowania swojego dziedzictwa, określania własnej tożsamości i chaotycznie próbuje zaistnieć „w świecie” – „Express Bydgoski” opublikował w wydaniu magazynowym ważny tekst, którym wpisuje się w naszą debatę „Bydgoszcz – Miasto Skarbów”.

Już tytuł artykułu pióra Krzysztofa Błażejewskiego „Miasto sławne inaczej. Czy o taką Bydgoszcz nam chodzi?” pokazuje, że panujące w niektórych kręgach bydgoskich elit samozadowolenie jest grubo na wyrost. Widać, że środowisko dziennikarskie zaczyna dostrzegać, że coś w mieście idzie w nienajlepszym kierunku.

Błażejewski pisze: „W międzywojniu Bydgoszcz była miastem zieleni z urokliwą Wenecją i Kanałem. W PRL-u każdy Polak słyszał o bydgoskich rowerach z Rometu, butach z Kobry i radyjkach z Eltry. Dziś pozostały tramwaje Pesy, festiwal Camerimage (choć chyba nie na długo) i lekka atletyka na Zawiszy (..) Tymczasem Bydgoszcz - jak mówi wielu jej mieszkańców - od lat się „miota” w kwestii zachowania swojego dziedzictwa, określania własnej tożsamości i chaotycznie próbuje zaistnieć „w świecie”. Czy to kwestia braku wizjonerów, spójnej wizji władz miasta, odnoszącej się do jego funkcjonowania i rozwoju, czy tylko zwykły bałagan, nieumiejętność stawienia czoła niesprzyjającym okolicznościom?”

Jakże to spostrzeżenie bliskie temu co napisał redaktor naczelny Michał Jędryka, otwierając debatę o marce miasta: „Od lat zmagamy się w Bydgoszczy z komunikatem, jaki chcielibyśmy wysyłać w świat, by nasze miasto było rozpoznawalne, lubiane i tłumnie odwiedzane przez turystów. I los podał go nam na tacy. Dał nam skarb. Prawdziwą markę. Bo Bydgoszcz to Miasto Skarbów.

Dziennikarz Expressu rozprawia się też z mitami sukcesów Bydgoszczy ostatnich lat:

„System ITS (Inteligentne Systemy Transportowe) znacząco przyspieszył ruch w mieście, ale ma też istotną wadę: nie interesuje się w ogóle pieszymi, traktuje ich jako zło konieczne. Piesi zatem albo czekają bez końca na skrzyżowaniach czy przejściach przez tory tramwajowe, albo, niestety, przebiegają przez nie. ITS to system dla nich nieprzyjazny. Rowerzystom dobrze służy zarówno system bike’ów miejskich, rozbudowa ścieżek rowerowych i powszechna akceptacja prawnie zabronionego poruszania się po wąskich chodnikach w centrum, w innych miastach zwalczana przez służby porządkowe. To z kolei w Bydgoszczy irytuje pieszych(...) Doczekaliśmy się po latach linii tramwajowej do Fordonu, ale jej początki funkcjonowania nie zachwycają. Przypadki wypadania pojazdów z szyn, awarie, a przede wszystkim kiepskiej jakości szyny odkształcające się pod wpływem temperatury - to już przykład bylejakości.”

Błażejewski przywołuje też kontrowersyjne decyzje o lokalizacji parkingu typu P+R przy ul. Rycerskiej oraz ostatecznego kształtu Torbydu: „Jest mały i ciasny, odpowiedni dla niewielkiego miasta, a nie dla Bydgoszczy z jej hokejową piękną przeszłością i wielkimi ambicjami.”

Przy okazji przebudowy płyty Starego Rynku dziennikarz Expressu pyta:

„Chyba tylko sobie a muzom władze Bydgoszczy urządziły przed laty konkurs na zagospodarowanie wyburzonej 78 lat temu zachodniej pierzei Starego Rynku. Nie zrobiono ani kroku w kierunku jej odbudowy czy upamiętnienia tego miejsca kurtyną wodną bądź hologramem, odtwarzającym dawny wygląd, a takie projekty zostały nagrodzone. A przecież tamta pierzeja była miejscem jedynego wydarzenia w staropolskiej Bydgoszczy na miarę europejską - podpisania traktatu welawsko-bydgoskiego. Inni na takich odwołaniach do historii wygrywają, a Bydgoszcz?”

I zauważa:

„Koniecznie trzeba też, myśląc o rozwoju, odpowiedzieć na pytanie, co mamy takiego w mieście, co mogłoby przyciągnąć turystów? Pytani o to bydgoszczanie z reguły rozkładają ręce. Nie tak dawno słyszałem, że Bydgoszcz ma równie bogatą historię jak Toruń, tyle że w mieście tego nie widać. I choć nie do końca z tym zdaniem można się zgodzić, coś w nim jest.”

Na zakończenie Błażejewski podsumowuje:

„Od lat na promocję Bydgoszcz wydaje sporo pieniędzy. Z jakim skutkiem? Tu ocen może być tyle, ile wypowiadających się osób, a ponadto końcowy rezultat takich akcji jest niemierzalny. Niemniej warto zapytać, będąc „gdzieś” w Polsce albo poza jej granicami, z jakiego powodu słyszeli kiedykolwiek o Bydgoszczy. Odpowiedzi często są szokujące. Można dowiedzieć się o… utonięciu irlandzkiego kibica podczas Euro 2012, o „pijanej” ścieżce rowerowej na skarpie ze Wzgórza Wolności, o Trasie Uniwersyteckiej bez ścieżki rowerowej i chodnika dla pieszych bądź o sporach o nazwę wspomnianej trasy i mostu. No i jeszcze o odkryciu złotego skarbu w katedrze. Może jeszcze kibice lekkiej atletyki kojarzą nasze miasto z imprezami, a kibice żużla pytają, co się dzieje z Polonią? Warto byłoby o to wszystko zapytać samych siebie, czy na pewno o taką promocję nam chodzi?”

Skoro wielu widzi to podobnie, to skorzystajmy z darów losu i budujmy markę: Bydgoszcz Miasto Skarbów! Czytelników, którzy chcieliby podzielić się swoimi przemyśleniami na ten temat, prosimy o przesyłanie ich na adres: redakcja@tygodnikbydgoski.pl.

Przeczytajcie artykuł Michała Jędryki o Bydgoszczy - Mieście Skarbów

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor