Bydgoska moda na rowery. Na dwóch kółkach do ślubu
Anna Pyszka, jej syn Filip i narzeczony Dariusz/fot. Anna Kopeć
Narzędzie rekreacji, środek transportu, doskonały sposób na poprawę kondycji i odstresowanie. Z roweru korzysta na co dzień coraz więcej osób. Para bydgoszczan postanowiła nawet wziąć ślub na dwóch kółkach.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Rower daje poczucie wolności, sprzyja zdrowiu i umożliwia szybkie przemieszczanie się w zakorkowanym mieście. Może także pomóc w poznaniu przyszłego męża. Doskonale wie o tym Anna Pyszka, która dzięki dwóm kółkom całkowicie odmieniła swoje życie. Narzeczonego, miłośnika jazdy wyczynowej, poznała podczas rowerowej wycieczki. – To był zupełny przypadek, wymieniliśmy się numerami telefonów i nie myślałam wówczas, że ta znajomość będzie miała swój finał w formie ślubu – śmieje się Anna.
Od spotkania „w trasie” zaczęła się ich wspólna przygoda, nie tylko życiowa, ale także – jakżeby inaczej – rowerowa. I nie tylko ona została zarażona pasją do rowerowej jazdy w bardziej wyczynowej odsłonie. Dzięki Dariuszowi, narzeczonemu Anny, kolarstwo stało się także pasją jej 13-letniego syna Filipa. Potencjał chłopca i wiara rodzina w jego sukces pozwoliły mu wygrać „Czar dwóch kółek”. Później wszystko potoczyło się już szybko – dzięki regularnym treningom Filip zaczął zdobywać kolejne wyróżnienia. Obecnie 13-latek trenuje w N-Bike Academy w Osielsku, a do jego największych sukcesów można zaliczyć m.in. drugie miejsce na zawodach Kujawia XC, na których był najmłodszym zawodnikiem.
Nie udałoby się to wszystko, gdyby nie wsparcie ze strony mamy Filipa i jej narzeczonego. – W dzieciach trzeba rozbudzać pasję do sportu. W dobie komputerów, w czasach, w których coraz młodsi nastolatkowie sięgają po narkotyki, alkohol czy papierosy warto pokazać, że można robić coś ciekawszego, a sport może stać się pasją – podkreśla Anna Pyszka.
– Moim największym marzeniem jest udział w mistrzostwach świata, chciałbym startować tak jak Maja Włoszczowska w kolarstwie górskim – mówi Filip. Aby to osiągnąć, nastolatek trenuje intensywnie na swoim nowym, profesjonalnym rowerze. – Ma karbonową ramę, specjalne, lżejsze przerzutki. Chodzi o to, aby wszystko było w nim jak najlżejsze – objaśnia ze znawstwem Filip.
Ślub na rowerze
Pierwsze spotkanie Anny i Dariusza z rowerami w tle i wspólna pasja sprawiły, że kolejne przełomowe momenty w ich związku także postanowili związać z dwoma kółkami. – Dużym zaskoczeniem były dla mnie oświadczyny na obozie kondycyjnym w Chorwacji. Moi chłopcy mieli wszystko zaplanowane, a ja nic nie wiedziałam – opowiada Anna. – Ale po takich oświadczynach nie wyobrażałam sobie, aby ślub odbył się bez tego, co nas połączyło – bez rowerów.
I tak się stanie. Już wkrótce państwo młodzi pojadą do ślubu na jednośladach. Wypożyczono do tego celu eleganckie, choć niezupełnie nowe rowery holenderskie. Anna i Dariusz chcą tym samym pokazać, że najnowszy sprzęt i profesjonalne stroje nie są niezbędne, aby cieszyć się z jazdy rowerem.
– Nie skorzystamy z naszych rowerów wyczynowych, myślę, że trochę byłoby mi niewygodnie w sukience – śmieje się Anna. – Syn będzie jechał przed nami na swoim rowerze. Chcieliśmy również, aby goście i świadkowie jechali za nami na rowerach, ale niestety nie dali się przekonać. Być może jednak rowerów będzie więcej – jest pomysł, aby na ślub przyjechali koledzy Filipa z drużyny i całą grupą odprowadzili nas do Urzędu Stanu Cywilnego
– wyjaśnia przyszła panna młoda.
W Bydgoszczy jest gdzie jeździć
Bydgoszczanie z sezonu na sezon chętniej sięgają po jednoślady. Wiosna w pełni, dlatego na ścieżkach rowerowych i w parkach pojawia się coraz więcej miłośników dwóch kółek. Asfaltowych ścieżek i tras dla fanów terenowej jazdy jest w Bydgoszczy i okolicach już całkiem sporo. Zachęca to do skorzystania z roweru tych, którzy dotychczas nie używali tego środka transportu ze względu na niewystarczającą infrastrukturę.
Coraz więcej rodzin wyrusza w wolne popołudnia i weekendy za miasto, aby wspólnie aktywnie spędzić czas. – W Bydgoszczy i w okolicy miasta jest mnóstwo doskonałych tras na wycieczki. Możemy chociażby wspólnie z dziećmi jechać do Myślęcinka, rozłożyć kocyk na polanie i razem spędzić czas – mówi Anna Pyszka. – Jeżeli chodzi o naszą rodzinę, to z reguły zaczynamy i kończymy sezon w Borach Tucholskich
– jadąc przez Myślęcinek właśnie, przez Bożenkowo, i dalej przez tereny nad naszym pięknym Zalewem Koronowskim. Jeździmy bardziej wyczynowo, więc wybieramy pagórkowate trasy, ale czasami bierzemy także udział w zorganizowanych przez różnych entuzjastów czy stowarzyszenia rodzinnych przejazdach. Dużo bydgoszczan nie wie, że takie spotkania i wyjazdy się odbywają, a my serdecznie zachęcamy do korzystania z nich – mówi miłośniczka terenowej jazdy.
Rower zimą? Dlaczego nie
A co z dojazdami rowerem do pracy? – To doskonałe rozwiązanie. Nie dość, że jest przyjemniej i zdrowiej, to przede wszystkim pozbywamy się problemów z korkami czy parkowaniem – tłumaczy Anna Pyszka. – Nawet zimą, przy minus 20 stopniach można się w ten sposób przemieszczać. Przykładem jest mój narzeczony, który bez względu na pogodę, temperaturę, deszcz czy śnieg mknie na rowerze do pracy. I tak przez cały rok – mówi Anna.
Odpowiedni strój to podstawa w przypadku zimowych podróży na rowerze. Bielizna termoaktywna odprowadza nadmiar pary wodnej i wilgoci ze skóry, kolejne warstwy ubrań powinny natomiast zabezpieczać przed zimnem i wiatrem, a jednocześnie ułatwiać skórze oddychanie i nie krępować ruchów. Zadbać musimy także o rower – możemy wyposażyć go w zimowe opony poprawiające przyczepność w trudnych warunkach albo zmniejszyć nieznacznie ciśnienie powietrza w oponach, co poprawi stabilność. Przede wszystkim jednak trzeba podejść do wyzwania, jakim jest jazda zimą „z otwartą głową”. – Muszę przyznać, że zimą jeżdżę tylko od czasu do czasu, bo jestem zmarzlakiem. 11 listopada wszyscy w trójkę wzięliśmy udział w Rajdzie Niepodległości i chociaż nie było mi aż tak przyjemnie, to jednak na pewno dało się wytrzymać – śmieje się Anna Pyszka.
Dzieci trzeba zarażać pasją
Nie jest tak, że dzieci same wezmą się za sport, trzeba je zachęcać – mówi Anna Pyszka.
Wspólne wyjazdy po szkole czy spędzanie czasu razem to dużo większe wyzwanie dla rodzica niż odesłanie dziecka do komputera czy zostawienie go sam na sam z telewizorem. Owocuje jednak korzyściami zdrowotnymi i kształtuje pozytywne postawy, uczy systematyczności i odpowiedzialności. Jak jednak zachęcić dzieci do takiej formy spędzania wolnego czasu?
– Musimy pamiętać, że to nie dziecko uczy nas, tylko my uczymy dzieci. To my, dorośli, musimy wyjść z inicjatywą, aby pokazać dziecku coś innego. Zostawiamy dzieci przed komputerami, bo przecież nam jest tak wygodnie. Ale jeżeli pokażemy, że można inaczej, jeżeli sami będziemy wychodzić na zewnątrz, spędzać czas aktywnie, to także dziecko będzie miało taką możliwość i zacznie odczuwać taką potrzebę. Jeżeli będziemy razem z dzieckiem spędzać czas rano, popołudniami w weekendy, a nie odstawiać je na bok, to ono będzie uczyło się różnych form spędzania wolnego czasu. To przecież nie musi być rower, tylko na przykład wspólne bieganie, spacery czy gra w piłkę. To nie jest tak, że dzieci nie chcą aktywnie spędzać czasu, po prostu musimy im to pokazać – zachęca mama Filipa.