Poseł Król: Prezydent Bruski obrzucił mnie werbalnym kamieniem
Poseł Piotr Król / fot. wb
- Nie siedzę w gabinecie zamykanym na elektromagnes, tylko spotykam się z mieszkańcami i interweniuję, gdy mają problemy. Nie mam się za co wstydzić – poseł Piotr Król odpowiada na zarzuty prezydenta Rafała Bruskiego.
Inne z kategorii
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
Bohaterowie Solidarności. Walka o dziedzictwo polskie, która się nie skończyła [KOMENTARZ, WIDEO]
W ubiegły piątek prezydent Rafał Bruski zorganizował konferencję prasową, na której tłumaczył dlaczego firma Mark-Rol położona w Brdyujściu musi zostać zrównana z ziemią. Przy okazji nie szczędził słów krytyki posłom Prawa i Sprawiedliwości. Piotrowi Królowi zarzucił lobbowanie i zachęcanie do sprzedaży zabytkowego obiektu przy śluzie w Brdyujściu. – Byłaby to niekorzystna sprzedaż, bo obiekt zabytkowy sprzedaje się z upustem 50% – wyjaśniał prezydent.
Nie lubię słownych przepychanek, ale na taki werbalny kamień muszę odpowiedzieć – mówił podczas spotkania z dziennikarzami poseł Piotr Król. - Lobbowałem za mieszkańcami Bydgoszczy, którzy mieszkają w zrujnowanym budynku przy ulicy Łowickiej 56 – zapewniał parlamentarzysta.
Historia przedstawia się następująco. W grudniu 2016 roku do posła zwrócili się mieszkańcy zaniedbanej kamienicy, która znajduje się w zasobie ADM. Piotr Król zadał pisemnie prezydentowi Bydgoszczy pytanie, dlaczego kamienica nie jest remontowana i kiedy ludzie będą mogli wykupić w budynku mieszkania, o co zabiegają od ponad dekady.
Prezydent odparł, że działania zostały wstrzymane, ponieważ budynek jest zarezerwowany dla UKW na potrzeby budowy Centrum Rewitalizacji Dróg Wodnych.
- Okazało się, że prezydent nie ma wiedzy w tym temacie. Zwróciłem się bowiem do rektora UKW i dostałem informację, że uczelnia nie jest zainteresowana budynkiem, ponieważ projekt centrum został wykreślony z Kontraktu Terytorialnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego – tłumaczył poseł. - ADM nie reaguje, prezydent też nie reaguje i jeszcze robi mi wyrzuty, że interweniuję w sprawie mieszkańców. Zarzuca mi lobbing, a ja lobbuję na rzecz bydgoszczan. Ja nie mam się czego wstydzić. Może, jeśli prezydent wyjdzie z gabinetu zamykanego na elektromagnes, to zacznie się orientować, co dzieje się w mieście – zakończył.