Historia 25 cze 2018 | Marta Kocoń
Skarb z jedwabiu i drewna. Co mówią znaleziska z trumien?

Podczas wykładu w bydgoskim WSD można było zobaczyć m.in. zrekonstruowany ornat z kościoła św. Janów w Toruniu / fot. Anna Kopeć

Poza kosztownościami odnalezionymi w prezbiterium katedry zachowały się fragmenty ubrań, dewocjonalia czy ozdoby.– Te materiały mają dla nas, badaczy kultury, znacznie wyższą wartość niż złote monety – mówi dr hab. Małgorzata Grupa z Instytutu Archeologii UMK.

Prace archeologiczne, które pozwoliły odkryć skarb z bydgoskiej katedry, dobiegły końca w marcu. Dla badaczy był to jednak dopiero początek wysiłków. – Wykopaliska są najkrótszym etapem prac. Analiza tych materiałów może potrwać kilka lat – mówi dr Grupa.

Właśnie analizą, a także konserwacją i rekonstrukcją wybranych przedmiotów zajmuje się jej zespół, złożony z historyków i archeologów-konserwatorów. Część z nich pracowała już w kościele, gdzie działaniami kierował archeolog Robert Grochowski.

 

Ekipa sprzątająca
Ten najkrótszy etap pracy archeologa różni się od wyobrażeń rodem z filmów przygodowych.
– Jesteśmy ekipą, która sprząta – mówi z naciskiem dr Grupa. Przykładowo w podziemiach katedry nagromadziły się „śmieci”, kawałki ceramiki, butelki itd., z ostatnich 300 lat. Do krypt zsypywano je przez otwory wentylacyjne. Tak też powstało ossuarium: prawdopodobnie po sprzątaniu cmentarzyska wokół fary, luźne kości zrzucono po prostu do wnętrza.

fot. Anna Kopeć


– Przy uzgodnieniu z proboszczem i wojewódzkim konserwatorem zabytków wszystkie kości zostały złożone w jednej krypcie – wyjaśnia archeolog.

Dużych porządków wymagała też krypta, w której złożono ks. Józefa Turkowskiego, zmarłego w 1870 r. proboszcza fary. – By ustawić jego trumnę, pochówki które złożono wcześniej, rozrzucono pod ściany krypty.

Jego trumna, podobnie jak inne z tego okresu, była wyściełana ziołami i ścinkami drewnianymi. Mocno pachnęce zioła – np. rumianek, lawenda, rozmaryn – miały zabijać zapach rozkładającego się ciała. Niektóre działały też przeciwbakteryjnie.

Poza ks. Turkowskim w kryptach pochowano także m.in. nieznanego z imienia drugiego księdza i, zmarłych później, kobietę z dzieckiem. Kim byli, jakie imiona nosili? Tego nie dowiemy się jeszcze dość długo, a może – nigdy. Wszystko zależy przede wszystkim od tego, co uda znaleźć się w archiwach, głównie tym w Gnieźnie, gdzie przechowywane są księgi parafii farnej. Jak mówi dr hab. Wiesław Nowosad, historyk-archiwista, pewne „tropy” odnajdujemy również na samych trumnach. Inicjały, zatarte daty, a także herb mogą pomóc ustalić tożsamość pochowanych.

 

W sukience bez pleców
Obecnie konserwatorzy zajmują m.in. ubraniem osób z krypt. Doktor Grupa wyjaśnia, że jedynym materiałem, który miał szansę przetrwać do dziś, jest jedwab. – Len i wełna rozkładają się szybko, w niesprzyjających warunkach nawet w ciągu 5–10 lat – tłumaczy. W przypadku pochówków z katedry zachowały się m.in. jedwabny ornat nieznanego z nazwiska księdza stuła (już zrekonstruowana) oraz fragmenty sukienki. – Z sukienki bardzo się cieszę, bo w zbiorach muzealnych jest ich bardzo mało – mówi dr Grupa. Częściowo jedwabne są także szkaplerze odnalezione przy nieznanym księdzu i kobiecie.

materiały Instytu Archeologii UMK

Podobnie jak dziś, jedwab należał do bardzo drogich materiałów. Nie pozwalano więc na marnotrawstwo...
– Przed ubraniem zmarłej w jedwabną suknię, często wypruwano plecy i zastępowano tańszym materiałem, by móc jedwab ponownie wykorzystać – tłumaczy dr Grupa. Tak właśnie było w przypadku sukienki znalezionej w Bydgoszczy. Oszczędnością kierowały się też władze kościelne – kapłanów nie można było chować w aktualnie używanej, także kosztownej, odzieży liturgicznej, a jedynie w starej, która już „wyszła z użycia”.

Z podobnych powodów nawet w zamożnych rodzinach nie chowano zmarłych z oryginalną biżuterią, a jedynie z imitacjami.

 

Po polsku lub prosto z Paryża
Ubrania z krypt zostaną zrekonstruowane. Jak to wygląda? Rekonstrukcja np. sukni na podstawie zachowanych fragmentów wymaga na początek rozrysowania wzoru z tkaniny. Zazwyczaj nie jest możliwe wierne odtworzenie kolorów.

– Pigmenty rozkładają się po 50–100 latach. Informacje o kolorach zyskujemy z ikonografii lub z analizy chemicznej – mówi dr Grupa. Na tę ostatnią zazwyczaj jednak brakuje pieniędzy.
Co ciekawe, to właśnie dzięki badaniom pochówków wiadomo wiele o obowiązującej w danym miejscu „modzie”. Dla szlachty zaerezerwowane były kontusze i czechmany. – Jeżeli znajdujemy pas kontuszowy, wiemy, że dany człowiek został pochowany w stroju narodowym polskim – tłumaczy dr Grupa. Wydaje się natomiast, że nie istniał narodowy strój damski – kobiety zarówno na obrazach z epoki, jak i w badanych w Polsce pochówkach ubrane są w suknie zachodnie. Na modłę „europejską” ubierali się także mieszczanie.

Dawniej strój do trumny różnił się w zależności o pory roku. – Zimą były to ciepłe kontusze i płaszcze. Łącznie to 6–7 warstw odzieży, a także nakrycie głowy – opowiada badaczka.


Zagwozdka dla zespołu
Nie ze wszystkimi przedmiotami, które znaleziono w kryptach, badacze zetknęli się już wcześniej.
– Pojawiło się kilka zagadek i mamy nadzieję, że je rozwiążemy – mówi dr Grupa. Jedną z nich jest znaleziony w katedrze „kotylion” ze skóry. – To ozdoba, ale jaka? W całej Polsce nie mamy czegoś

materiały Instytu Archeologii UMK

takiego – mówi badaczka. Unikatem jest też drewniany kielich, znaleziony w trumnie nieznanego księdza. To zaledwie drugie takie znalezisko w pracach dr Grupy. Przypuszcza, że może być on repliką innego (złotego, srebrnego?) kielicha, będącego wówczas elementem wyposażenia kościoła. – Jeśli tak, to był to bardzo piękny kielich. Ten znaleziony przy księdzu jest małym dziełem sztuki – mówi. Kielich już teraz jest poddawany konserwacji. Jeszcze najbliższych kilka miesięcy „spędzi” w impregnacie. Potem będzie można przystąpić do naprawy.

Co stanie się z przedmiotami, które już przejdą proces konserwacji, i z przedmiotami zrekonstruowanymi? – Na pewno nie zostaną w Toruniu – uspokaja dr Grupa. Nie jest jeszcze jasne, czy znajdą się w zbiorach Muzeum Okręgowego, na drugiej, już docelowej wystawie eksponującej bydgoski skarb, czy w gromadzącym zbiory Muzeum Diecezjalnym. Niezależnie od decyzji, do nowego miejsca nie trafią zbyt szybko. Przed badaczami jeszcze wielomiesięczna praca.

 

   

fot. Anna Kopeć

Doktor hab. Małgorzata Grupa,  prof. UMK,  oraz dr hab. Wojciech Nowosad, 7 czerwca Wyższym  Seminarium Duchownym w Bydogoszczy wygłosili w wykład „Nie wszystko złoto, co się świeci” . Artykuł powstał m.in. na tej podstawie.

 

 

Marta Kocoń

Marta Kocoń Autor

Sekretarz Redakcji