Handel w niedzielę. Wolność czy niewolnictwo?
„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” jest skierowane nie tylko do katolików.
Inne z kategorii
„Chodźcie i spór ze mną wiedźcie” [OPINIA]
Michał Jędryka
Redaktor Naczelny
"Tygodnika Bydgoskiego"
Spotkałem starego znajomego. Nazwijmy go Wiesław, prawdziwego imienia nie ujawnię. Stanęliśmy na ulicy i zaczęliśmy rozmawiać. Było to przy Lidlu na Miedzyniu.
– Widzisz – powiedział Wiesiu do mnie – przez takich jak ty, już niedługo nie będziemy mogli robić zakupów w niedzielę.
– A dlaczego musimy robić zakupić w niedzielę? – zapytałem.
– Nie chodzi o to, czy musimy, chodzi o wolność. Niech każdy robi zakupy, kiedy chce. Przecież jeśli nie chcesz robić zakupów w niedzielę, to nie musisz – przekonywał mnie Wiesław.
– A jeśli każdy będzie mógł robić zakupy, kiedy chce, to co z wolnością pracowników handlu? – zapytałem.
– No jak to, przecież zgodnie z kodeksem pracy otrzymują za niedzielę inny dzień wolny, więc prawo do odpoczynku mają zapewnione – upierał się mój rozmówca.
– Ciekawy punkt widzenia – spróbowałem ironii – co na przykład kobieta ma zrobić z takim dniem wolnym, w którym dziecko jest w szkole, mąż w pracy… Chyba tylko siąść i płakać.
– Ależ nie, może przecież iść po zakupy… Wiesiek spojrzał na mnie i chyba mój wyraz twarzy musiał wydać mu się zbyt zasadniczy, bo dodał: – No dobrze, żartuję. Ale przecież nikt jej nie kazał wybierać pracy przy kasie, prawda? Przecież może ją rzucić i znaleźć inną, nie?
– Wiesław, posłuchaj siebie, co ty opowiadasz? – nie wytrzymałem. Rzucałeś kiedyś pracę, mając kredyty i rodzinę na utrzymaniu? Doskonale wiesz, że owszem, da się pracę zmienić, ale jest to przedsięwzięcie, które dla wielu osób jest wręcz traumatycznym przeżyciem, w każdym razie bywa to bardzo trudne.
– Z wyjątkiem tych, którzy mają pracować dla zaspokojenia naszych zachcianek. Bo nawet jeśli jedna osoba z kasy się zwolni, market musi znaleźć inną.– Ja uważam, że każdy jest kowalem swojego losu – odparł.
– Wolność jest najważniejsza.
– Ktoś musi pracować, żeby ktoś inny mógł być wolny. Mi to raczej przypomina niewolnictwo.
– Pozostanę przy swoim zdaniu.
– Szkoda, że nie zdołałem cię przekonać – odpowiedziałem.
Pożegnaliśmy się. Nie będziemy wrogami, znamy się zbyt długo. Ale Wiesław i ja mamy rzeczywiście dwie bardzo głęboko się różniące koncepcje społeczeństwa. Koncepcja liberalna zakłada, że wystarczy dać ludziom wolność, a reszta problemów sama się rozwiąże. Zaś koncepcja tradycyjna uważa, że przykazania Dekalogu zostały ludziom dane nie tylko jako prawo religijne, ale jako prawo naturalne, dla zachowania ładu społecznego.
„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” jest skierowane nie tylko do katolików. Upowszechniając ten nakaz, nasza cywilizacja przyniosła prawo do odpoczynku najniższym warstwom społecznym – służbie i niewolnikom.
I dlatego powrót (pomijam oczywiście prace wyższej konieczności społecznej, jak w szpitalach, energetyce i podobnych) do neoniewolnictwa jest niesprawiedliwością, z którą najwyższy czas już skończyć.