Gdzie są nasze dokumenty? Niemcy nie oddali skarbów ukradzionych przez SS

fot. Facebook
Podczas wizyty w Warszawie kanclerz Niemiec Friedrich Merz nie oddał Polsce zrabowanych przez Niemców dokumentów pergaminowych z czasów średniowiecza. Głos w sprawie zabrał prof. Wojciech Polak z UMK i Kolegium IPN – nie zostawił suchej nitki na postawie Berlina.
Inne z kategorii
Zbyt zadziorni, by ich chwalić? Niepotrzebna panika wokół Bydgoskich Patriotów
Historyczne skarby wciąż w Berlinie
Sprawa zrabowanych podczas II wojny światowej dokumentów z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie wraca jak bumerang. To 74 pergaminy o bezcennej wartości – zarówno dla polskiej kultury, jak i światowej historii. Zawierają m.in. układy z Zakonem Krzyżackim, bulle papieskie i pieczęcie władców. Jeden z nich – traktat nad Jeziorem Melneńskim z 1422 roku – ozdobiony jest aż 113 pieczęciami!
Te dokumenty, skradzione przez esesmanów, do dziś leżą w berlińskim archiwum Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz. Polska od lat domaga się ich zwrotu. Dotąd bezskutecznie.
Kanclerz bez daru
W ostatnich dniach nadzieje odżyły. Friedrich Merz, nowy kanclerz Niemiec, przyjechał z pierwszą wizytą do Warszawy. Wielu liczyło, że przywiezie ze sobą zrabowane dokumenty jako gest dobrej woli i historycznej sprawiedliwości. Nic z tego. Nie przywiózł nic – nawet słowa wyjaśnienia.
Prof. Polak: „To najbardziej antypolski kanclerz po wojnie”
Ostre słowa padły z ust prof. Wojciecha Polaka, historyka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i przewodniczącego Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Na swoim profilu w mediach społecznościowych napisał wprost: „Friedrich Merz to najbardziej antypolski kanclerz Niemiec po II wojnie światowej, który wręcz nienawidzi Polaków i państwa polskiego.”
Historyk przypomniał brutalną prawdę: dokumenty z Archiwum zostały zrabowane przez SS, a dziś ich zwrot blokowany jest pod pretekstem „przedawnienia”. Jak zaznacza profesor, Polska nie zamierza uznawać niemieckiego prawa, które jego zdaniem sankcjonuje skutki zbrodni wojennych.
Władza milczy, sprawa nie znika
Głos prof. Polaka wybrzmiewa mocno, bo sprawa dotyczy nie tylko relacji polsko-niemieckich, ale też polskiej pamięci historycznej. Władze państwowe – przynajmniej na razie – zachowują powściągliwość. Jednak coraz głośniejsze pytania płyną ze środowisk naukowych, patriotycznych i społecznych.
Czy Polska kiedykolwiek odzyska swoje dziedzictwo? Czy władze w Berlinie uznają, że zbrodnie popełnione przez poprzednie pokolenia zobowiązują także dziś?
W Bydgoszczy – mieście, które doświadczyło brutalności niemieckiej okupacji równie mocno jak Warszawa – pamięć o historii nie jest sprawą abstrakcyjną. To część lokalnej tożsamości. W takim kontekście głos prof. Polaka wybrzmiewa nie tylko jako komentarz, ale jako apel do sumień.