„A narodzenie Chrystusa takie było”. Ewangelia, w której rozstrzyga się centrum wiary
Fra Angelico, Zwiastowanie
W zreformowanej liturgii czwartej niedzieli Adwentu czytany jest fragment pierwszego rozdziału Ewangelii według św. Mateusza, rozpoczynający się od słów: „Z narodzeniem Chrystusa było tak”, albo – jak oddaje to mój ulubiony przekład ks. Eugeniusza Dąbrowskiego – „A narodzenie Chrystusa takie było”. Fragment ten następuje bezpośrednio po długim rodowodzie Jezusa Chrystusa, który sam w sobie domaga się osobnego komentarza.
Inne z kategorii
Modlitwa, która czeka. Przedświąteczne rozważanie ks. Huberta Kowalewskiego CM
Jan Chrzciciel i zgorszenie Mesjasza
Po rodowodzie: punkt zerowy historii zbawienia
Komentarz Ojców Kościoła do tej perykopy jest wyjątkowo obszerny i nie jest to przypadek. To jeden z tych fragmentów Ewangelii, w których rozstrzyga się nie szczegół pobożności, lecz samo centrum chrześcijańskiej wiary. W kilku wersetach spotykają się bowiem cztery kwestie, które Kościół od początku musiał jasno odróżnić i jednocześnie połączyć: realność historii, dziewicze poczęcie, tożsamość Jezusa oraz sens Jego misji. Dlatego Ojcowie nie czytają tego tekstu jak opisu rodzinnego, lecz jak węzeł doktrynalny.
„Narodzenie Jezusa Chrystusa takie było”
Mateusz kończy rodowód i nagle przerywa narrację, mówiąc: „Narodzenie Jezusa Chrystusa takie było”. Jak zauważa św. Jan Chryzostom, Ewangelista zapowiada w ten sposób, że teraz powie coś nowego. Chodzi o to, by nikt nie pomyślał, że narodzenie Chrystusa dokonało się według praw natury, tak jak wcześniej wymienione pokolenia. Pseudo-Chryzostom dodaje, że Mateusz jakby odcina nić genealogii, pokazując, iż w tym miejscu zaczyna się coś radykalnie nowego: historia nie toczy się już tylko siłą ludzkiego przekazywania życia, ale wchodzi w nią działanie Boga.
„Poczęła z Ducha Świętego” – granica egzegezy
Dlatego tak istotne jest zdanie: „poczęła z Ducha Świętego”. Ojcowie zwracają uwagę, że Ewangelista nie próbuje wyjaśniać mechanizmu, bo nie jest to wiedza dostępna rozumowi. Jan Chryzostom mówi wprost: Mateusz wskazuje sprawcę, bo nic więcej powiedzieć się nie da. Można by uznać to za ucieczkę od myślenia, lecz jest dokładnie odwrotnie. Jest to pokorne uznanie granicy uczciwej egzegezy.
Po co Józef?
Nawet z tym zastrzeżeniem opowieść rodzi pytania. Po co w tym wszystkim Józef, skoro Chrystus poczyna się bez udziału mężczyzny? Dlaczego Maryja jest zaślubiona? Św. Hieronim odpowiada na to bez sentymentalizmu. Po pierwsze, aby mesjańskie pochodzenie było wpisane w rodowód Dawida. Po drugie, aby Maryja była chroniona przed oskarżeniem o cudzołóstwo. Po trzecie, aby nie była pozbawiona realnej opieki, zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia, takich jak ucieczka do Egiptu.
Tradycja Ojców dodaje jeszcze czwarty motyw, przywoływany przez Ignacego Antiocheńskiego: narodzenie Mesjasza nie miało zostać od razu rozpoznane przez złego ducha, który spodziewał się narodzin z normalnego małżeństwa. Opatrzność działa więc przez zwyczajne instytucje: prawo i małżeństwo, a nie przez religijną demonstrację nadzwyczajności.
„Zanim zamieszkali razem”
Sformułowanie to stało się przedmiotem sporów już w starożytności. Skoro jest „zanim”, to czy nie musi być „potem”? Tak argumentował Helwidiusz. Hieronim, doskonały znawca języka Pisma, odpowiada: „zanim” bardzo często oznacza jedynie stan poprzedzający, bez twierdzenia, że to, co teoretycznie możliwe, rzeczywiście nastąpiło.
Augustyn podkreśla natomiast, że Chrystus przyszedł bez grzechu, a więc bez pożądliwości związanej z upadłą naturą. Choć można tu dostrzec wpływy platońskie, ważniejsze jest inne doprecyzowanie, obecne już u Ambrożego: Duch Święty nie jest „nasieniem”, lecz działa mocą Stwórcy, nie biologicznie. To zabezpieczenie rozumu przed absurdami.
Józef – człowiek sprawiedliwy i tragiczny
Postać Józefa zajmuje w komentarzach miejsce szczególne. To postać tragiczna. Jego plan życia się rozpada. Widzi fakt: jego narzeczona jest w ciąży. Nie zna jeszcze wyjaśnienia, a jednak nie chce jej „zniesławić”.
Ewangelista nazywa go „sprawiedliwym”, co rodzi pytania. Hieronim pyta prowokacyjnie: jak można być sprawiedliwym, ukrywając cudzą winę? Odpowiedź jest zaskakująca: Józef wierzy w czystość Maryi, lecz nie rozumie tajemnicy i okrywa milczeniem to, czego nie umie wyjaśnić. Orygenes idzie jeszcze dalej: Józef chce oddalić Maryję, bo czuje się niegodny wobec wielkiego sakramentu.
Jan Chryzostom przypomina jednak, że „sprawiedliwy” w Piśmie oznacza człowieka cnotliwego i miłosiernego. Ambroży widzi w nim wzór człowieka, który nie uczestniczy w złu, ale nie dodaje do niego okrucieństwa. Augustyn zauważa, że ujawnienie winy znanej tylko jednej osobie nie zawsze jest naprawą, lecz bywa zdradą. W każdej interpretacji Józef pozostaje człowiekiem rozumnym, który rozważa i nie działa pochopnie.
Objawienie w chwili namysłu
Dopiero gdy Józef rozmyśla, przychodzi objawienie. Anioł nie zjawia się w chwili emocji, lecz w chwili namysłu. Przypomina obietnicę daną Dawidowi i wyjaśnia: „co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego”. Augustyn wykorzystuje ten fragment, by wyjaśnić, że choć działa cała Trójca, Pismo przypisuje to działanie Duchowi, nie rozdzielając jedności Boga. Duch Święty nie jest ojcem człowieczeństwa Chrystusa – inaczej popadlibyśmy w sprzeczność.
Jezus i Emmanuel
Ewangelia mówi o dwóch imionach. „Nadasz Mu imię Jezus”, a jednocześnie: „Nazwą Go Emmanuel”. Ojcowie traktują je jak dwie definicje. Jezus – Zbawiciel – zbawia od grzechów, czyli od korzenia ludzkiego nieszczęścia. Emmanuel – Bóg z nami – oznacza, że w Jezusie Bóg rzeczywiście zamieszkał pośród ludzi.
Cyryl Aleksandryjski podkreśla, że dlatego Maryja jest Matką Boga: nie dlatego, że zrodziła boskość, lecz dlatego, że zrodziła Osobę, która jest Bogiem i człowiekiem. Matka rodzi osobę, nie jej „część”.
Punkt ciężkości chrześcijaństwa
Ten fragment Ewangelii jest czymś więcej niż wprowadzeniem do opowieści o narodzeniu. To punkt, w którym Kościół od początku bronił prawdy o Chrystusie przed uproszczeniem i redukcją. Jezus jest prawdziwym człowiekiem i prawdziwym Bogiem. Józef pozostaje świadkiem rozumu, który nie neguje faktów, ale czeka na ich sens.
Narodzenie to będziemy świętować już za kilka dni. Polska kolęda wyraziła tę teologię słowami: „Bóg się rodzi, ma granice Nieskończony… a Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami”.
Maksymilian Powęski