Z dyscypliną w sklepach spożywczych jest różnie. Czytelnicy opisują różne sytuacje [ZDJĘCIA]
fot. nadesłane
W czasie kryzysu obserwujemy różne zachowania u ludzi jakby w wyraźniejszy sposób. Młody mężczyzna na przykład podchodzi do apteki ustawia się w kolejce na chodniku za innymi. Każdy rozsądnie oddalony. W końcu pyta: "A to w aptece może być tylko jedna osoba? To szaleństwo!" Ze spokojem jedna z pań twardo mu odpowiada: "Nie. To nie jest szaleństwo. To jest bezpieczeństwo."
Inne z kategorii
Aukcja charytatywna dla bezimiennych zwierząt. Organizatorzy zachęcają do udziału
Rusza bydgoski Primark. Równo za trzy tygodnie
W obecnym czasie wszyscy jesteśmy narażeni na zarażenie koronawirusem. Być może są tacy, którzy myślą, że ich to nie dotyczy, albo są pewni, że jeśli już się zarażą, to chorobę przejdą łagodnie. Oczywiście może tak być, ale nie musi. Dlatego nawzajem o siebie musimy się troszczyć. Nasi Czytelnicy relacjonują, jak wygląda sytuacja w bydgoskich sklepach spożywczych i przysyłaja nam zdjęcia.
- Są właściciele sklepów, którzy przygotowali miejsce pracy odpowiednio do warunków zagrożenia epidemicznego. Ekspedientki są zabudowane szklaną barierą, wystawione są płyny do dezynfekcji rąk, bywa też tak, że obsługa sklepów otrzymuje maseczki ochronne, rękawiczki są coraz częściej standardowym wyposażeniem dla sprzedawcy jeśli juz nie wszędzie. Sam jestem właścicielem sklepu z owocami, warzywami i jak tylko zaczęły się ostrzeżenia obudowałem całą ladę tak, jak to jest od zawsze w aptekach.
Jednak Czytelnicy Tygodnika Bydgoskiego dzwonią do redakcji z informacjami, że wciąż w supermarketach, gdzie akurat byli jest pełno ludzi, którzy niestety wcale nie trzymają się od siebie na bezpieczną odległość, a panie przy kasie i obsługa sklepów nie są zabezpieczone jakos szczególnie poza posiadaniem rękawiczek.
Służby medyczne są na pierwszej linii frontu walki z wirusem i nie ma osoby, która nie byłaby ogromnie wdzięczna za ich służbę i jej nie doceniała. Pamiętać należy także o pracownikach sklepów spożywczych. Nie możemy ich narażać. Wszędzie tam, gdzie jeszcze nie pomyślano o zabezpieczeniu odpowiedniej odległości kupującego od sprzedawcy, chyba już czas najwyższy o tym pomyśleć.
- W jednym z wielopowierzchniowych sklepów, w którym właśnie byłem, jedna z pań obsługujących pilnuje, aby kolejka do kasy ustawiała się w sposób rozsądny, z zachowaniem odpowiedniej odległości. Do kasy jest wpuszczana jedna osoba, a na podłodze przyklejone są oznaczenia odległości, żeby klienci się stosowali do zachowania bezpiecznych odległości.
Inny głos jednego z Czytelników wydał się jednak bardzo niepokojący:
- Będąc w dużym sklepie spożywczym, sieciowym, zobaczyłem jak ludzie się tłoczą, było ich bardzo dużo, i choć do kasy przepuszczano pojedyncze osoby, cała dalsza kolejka była naprawdę zupełnie niepotrzebnie ściśnięta. Nie jestem osobą panikującą i raptowną, ale to, co zobaczyłem, było naprawdę nieodpowiedzialne. Po prostu zadzwoniłem na policję, która bardzo poważnie i odpowiedzialnie potraktowała problem.
fot. nadesłane
Nie możemy lekceważyć problemu zarażenia. Solidarność społeczna i wspólna troska o siebie nawzajem nie jest żadną łaską jednych wobec drugich, ale jest podstawowym obowiązkiem moralnym. Dbajmy o sprzedawców i o siebie nawzajem, gdy robimy zakupy spożywcze, które przecież musimy zrobić.
Wyobraźmy sobie z iloma osobami dziennie obsługujący w sklepach muszą się spotykać, po to, aby wszyscy zwyczajnie mieli co jeść? W czasach zagrożenia epidemiologicznego musimy dbać o pracowników sklepów w sposób szczególny.
MR