Kanał Bydgoski – wizja, szansa, ale i pytania bez odpowiedzi
Bydgoszcz staje przed dylematem: przywrócić historyczny Kanał czy utrzymać sprawną arterię komunikacyjną? Plany rewitalizacji budzą skrajne emocje.
Inne z kategorii
Bydgoskie serce innowacji: „Kanapowcy” z Wrocławia triumfują na HackNation 2025!
Remont perły bydgoskiego Śródmieścia: Kamienica przy ul. Śniadeckich odzyskuje blask!
W listopadzie w Muzeum Kanału Bydgoskiego odbyła się konferencja poświęcona możliwości przywrócenia fragmentu zasypanego Starego Kanału na odcinku od ronda Grunwaldzkiego do ujścia przy ul. Grottgera. Zaprezentowano różne koncepcje urbanistyczne, w tym najbardziej komentowaną – projekt zakładający ponowne odsłonięcie koryta w miejscu dzisiejszej północnej jezdni ul. Focha i stworzenie ciągu wodno-rekreacyjnego z zielenią, tarasami i przestrzenią publiczną.
Z punktu widzenia estetyki miasta jest to propozycja niezwykle interesująca. Otworzenie wody w centrum przywraca Bydgoszczy naturalną, historyczną tożsamość miasta żyjącego z rzeki i nad rzeką. Łączy walory krajobrazowe, historyczne i rekreacyjne, a przy okazji pozwala marzyć o rewitalizacji otaczającej tkanki miejskiej, która od lat domaga się nowej jakości. Trudno nie docenić w tej idei szansy na przywrócenie spójności przestrzennej, która została zniszczona w XX wieku.
Należy bowiem przypomnieć, że modernizacja z lat 70. – choć dziś patrzymy na nią z rosnącym niedowierzaniem – wpisywała się w logikę epoki: ciężką ręką, bezmyślnie, topornie, jak wiele decyzji urbanistycznych tamtego czasu, gdy asfalt i beton wydawały się symbolem postępu, a wodne dziedzictwo było wyrzucane do gruzu, jakby należało do książek, a nie do miasta.
Trzeba jednak uczciwie zauważyć jedno – tamten projekt, jakkolwiek brutalny, zapewnił Bydgoszczy szeroką i sprawną arterię komunikacyjną w osi wschód–zachód, prowadzącą przez samo centrum. Dziś ten fakt jest niepodważalny. I właśnie dlatego plany odsłonięcia kanału budzą zasadnicze pytania.
Wizualizacje prezentowane podczas konferencji pokazują zwężoną trasę ruchu – i to wyraźnie. Tymczasem nikt nie przedstawił żadnej realnej alternatywy dla tego ciągu komunikacyjnego. Mówimy o linii przepływu, która w systemie miejskim pełni funkcję kręgosłupa – a zwężenie jej o jeden pas w każdą stronę zredukuje jej przepustowość o połowę. W praktyce oznacza to nie kosmetykę, lecz ingerencję w podstawową funkcję transportową miasta.
W tym miejscu rodzi się pytanie: czy mamy do czynienia ze świadomym, ideologicznym projektem ograniczania ruchu samochodowego za wszelką cenę, czy też – pozostając przy klasyce lat 70., tylko w odwrotnym kierunku – z bezmyślnością autorów koncepcji, którzy zapomnieli, że miasto jest nie tylko piękne, ale i musi działać?
Odtworzenie Kanału Bydgoskiego może być wizją, która odmieni centrum. Ale dopóki obok pięknych renderów nie pojawi się równie przekonujący plan równoległej trasy komunikacyjnej – jest to wizja niepełna. A miasto, które zaczyna od marzeń, musi pamiętać, że również zależy od logistycznego krwiobiegu. Bo estetyka jest ważna, ale urbanistyka to sztuka pogodzenia marzeń z rzeczywistością – a nie zastąpienia jednego drugim.
Michał Jędryka