Dekada Rafała Bruskiego. Co w Bydgoszczy być miało, a co jest [OPINIA]
prezydent Rafał Bruski, fot. Anna Kopeć, archiwum
Mija dziesięć lat, odkąd funkcję prezydenta Bydgoszczy pełni Rafał Bruski. To znakomita okazja do podsumowania jego działalności i oceny tego, jak pod jego rządami zmieniło się nasze miasto.
Inne z kategorii
„Chodźcie i spór ze mną wiedźcie” [OPINIA]
5 grudnia 2010 roku w bydgoskim sztabie Platformy Obywatelskiej świętowano zwycięstwo Rafała Bruskiego w II turze wyborów. Ówczesny wojewoda wygrał z urzędującym prezydentem Konstantym Dombrowiczem, zdobywając 59,2 prc. głosów. Kilka dni później – 14 grudnia Bruski rozpoczął swoje urzędowanie. Co zmieniło się w ciągu minionej dekady?
Na pierwszy rzut oka – sporo. Każdy mieszkaniec Bydgoszczy musi przyznać, że miasto wypiękniało. Od lat – jednak więcej niż dziesięciu – bydgoszczanie konsekwentnie pracują, aby łatka „Brzydgoszczy” raz na zawsze odkleiła się od naszego miasta. I faktycznie, to się udaje.
Nie ma jednak nic za darmo. Na koniec 2010 roku, kiedy Bruski rozpoczynał urzędowanie, dług Bydgoszczy wynosił 713 mln złotych. I sukcesywnie rósł on w kolejnych latach. Na ostatniej konferencji prasowej dotyczącej kwestii budżetowych mieszkańcy usłyszeli, że
na koniec 2020 roku zadłużenie ma osiągnąć 1 mld 115 mln zł, a w planie budżetu na 2021 rok zapisano kwotę 1 mld 299 mln zł zadłużenia. Jeśli ten scenariusz się sprawdzi, oznacza to, że „za Bruskiego” dług urośnie o grubo ponad pół miliarda złotych. Sporo.
Pamiętajmy też, że gros inwestycji, które sprawiają, że miasto pięknieje, to zasługa prywatnych inwestorów. Apartamentowce nad Brdą, zabudowa ul. Mostowej i północna pierzeja Starego Rynku, nowoczesne biurowce i osiedla – to zasługa przedsiębiorców, nie włodarzy miasta. A inwestycje miejskie – jak remont Starego Rynku czy Muzeum Okręgowego przy ul. Gdańskiej – wzbudzają wiele kontrowersji i prowokują szereg pytań do plastyka miejskiego.
Sport: na oucie
Nie bez przyczyny szczegółowo przyglądamy się obszarowi. Rafał Bruski w kampanii wyborczej w 2010 roku mocno akcentował kwestie sportowe, a podczas inauguracji prezydenckiego wyścigu na Starym Rynku towarzyszył mu sam Tomasz Gollob. Bydgoszcz miała promować się w kraju i na świecie jako miasto sportu. Przede wszystkim dzięki znanym markom – Zawiszy i Polonii, ale także dzięki organizacji wielkich wydarzeń sportowych. Co z tego wyszło?
Obie drużyny w trakcie prezydentury Bruskiego znalazły się na samym dnie – Zawisza w B klasie, a Polonia w II lidze – co zdarzyło się pierwszy raz w historii.
Nowa trybuna na stadionie Polonii/fot. Anna Kopeć
W 2011 roku Zawisza Bydgoszcz wywalczył awans do I ligi. Po tym sukcesie miasto zawarło umowę z Radosławem Osuchem, na mocy której został on właścicielem klubu. Znany piłkarski manager w ciągu dwóch lat zmontował zespół, który awansował do elity. Niebiesko-czarni w 2014 roku wywalczyli pierwszy w historii Puchar Polski, a także Superpuchar Polski, a w lidze wysokie 6. miejsce. Rok później klub spadł z Ekstraklasy, a po kolejnym sezonie burzliwa przygoda Osucha z Bydgoszczą dobiegła końca. Klub nie otrzymał licencji na grę w I lidze. Jesienią 2016 roku Zawisza był już na dnie – w B-klasie. W dodatku – na wygnaniu w Potulicach, ponieważ władze miasta nie chciały udostępnić klubowi żadnego obiektu.
Operację „Osuch” należy więc uznać za nieudaną. Tym bardziej że najważniejsza zdobycz, Puchar Polski, zniknęła wraz z Osuchem, a nad Brdą jest dziś tylko jego replika. Dodajmy, że w ciągu „kadencji” Osucha klub otrzymał kilkanaście milionów złotych dotacji z miasta.
Ciężka dekada jest również za Polonią. Najgorsze lata – 2018 i 2019 – kiedy „Gryfy” jeździły w II lidze – już za nami. W tym roku rzutem na taśmę udało się obronić drużynę przed spadkiem do najniższej klasy rozgrywkowej. Wszystko wskazuje, że przyszły rok będzie dla Polonii najlepszym od lat. Kibiców martwi za to przebudowa stadionu. W 2010 roku Bruski obiecał „bezpieczny i nowoczesny obiekt”. Po dekadzie mamy zbudowaną jedną nową trybunę bez zadaszenia. W tym tempie – jedna trybuna na 10 lat – obiekt będzie gotowy w 2050 roku. Dość odległa wizja. Jedno jest pewne. Bydgoski stadion nie może konkurować z innymi obiektami w Polsce, m.in. Toruniu, Gorzowie czy Lesznie. Raczej więc nie zobaczymy już przy Sportowej najlepszych żużlowców świata. A to właśnie żużlowe Grand Prix przez lata promowało Bydgoszcz w świecie. Zawody z tego cyklu były rozegrane nad Brdą aż 16 razy.
fot. Maczu, archiwum
Stadion Polonii to niejedyna inwestycja sportowa, która wzbudza niezadowolenie kibiców. Torbyd z widownią na 300 osób, olimpijski basen Astoria o równie skromnych trybunach, rezygnacja z budowy hali lekkoatletycznej Zawiszy – z tych powodów fani sportu łapią się za głowę.
Kultura: fałszywa nuta
Dzień przed wiktorią Rafała Bruskiego z 2010 roku zakończyła się 18.edycja festiwalu Camerimage – pierwsza organizowana w Bydgoszczy. Marek Żydowicz, który rozstał się z Łodzią, skorzystał z zaproszenia Konstantego Dombrowicza. Camerimage, uznany na całym świecie festiwal filmowy, gościł u nas przez kolejne 8 lat. Bydgoszczanie wiązali z nim wielkie nadzieje. Gazety karmiły nas wizualizacjami centrum kongresowego zaprojektowanego przez słynnego Franka Gehrego, które miało stanąć na placu Teatralnym.
Z wielkich planów nie zostało nic. Impreza, dzięki której o Bydgoszczy w Polsce i na świecie było naprawdę głośno, przeniosła się do toruńskich Jordanek. Marek Żydowicz, dyrektor festiwalu, tak ostatnio podsumował współpracę z włodarzem naszego miasta. – Polityka (...) realizowana przez ostatnie 10 lat przez prezydenta Rafała Bruskiego czyni z Bydgoszczy grajdoł – oświadczył.
Oczywiście pamiętamy, że Żydowicz rozstał się z Bydgoszczą w sposób mało dżentelmeński, dogadując się za naszymi plecami z Toruniem. Będąc uczciwym, nie można zrzucić winy za Camerimage na włodarza Bydgoszczy.
Można mieć jednak zastrzeżenia do tego, że od dwóch lat nie pojawiło się nad Brdą żadne nowe wydarzenie kulturalne, które mogłoby chociaż częściowo załatać wyrwę po Camerimage. Co zrobił w tym kierunku Wydział Promocji Miasta?
Samorząd województwa nie uwzględnił inwestycji w budżecie na przyszły rok/wizualizacja, mat. Urzędu Miasta Bydgoszczy
Co wreszcie z budową czwartego kręgu Opery Nova, który planowano m.in. właśnie z myślą o Camerimage? Inwestycja dawno miała się już rozpocząć. Niestety, choć prezydent Bydgoszczy zarezerwował na ten cel pieniądze, drugi z inwestorów – samorząd województwa, pieniędzy mimo zapewnień nie znajduje.
W zeszłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że rozbudowy Opery nie uwzględniono w planach budżetowych na przyszły rok. To tylko jeden z przykładów na to, jak układa się współpraca między marszałkiem województwa Piotrem Całbeckim a prezydentem Rafałem Bruskim – notabene partyjnych kolegów z Platformy Obywatelskiej.
Na ten temat mógłby powstać osobny artykuł. I z pewnością nie wpłynąłby pozytywnie na ocenę prezydenta Bruskiego.
Bydgoszczanie mają dość tej wewnątrzpartyjnej wojenki, w której przegrywa bydgoski interes. Wszystko wskazuje więc na to, że największą inwestycję kulturalną w mieście w trakcie prezydentury Rafała Bruskiego... w stu procentach sfinansuje rząd. Mowa o nowym kampusie Akademii Muzycznej, na które minister kultury Piotr Gliński przeznaczy blisko 300 mln złotych.
Komunikacja: Czarna dziura
Wielu mieszkańców ocenia jakość życia i sprawność samorządu właśnie przez pryzmat jakości dróg i komunikacji miejskiej. Nic dziwnego – dotyczy to niemal wszystkich mieszkańców. Bydgoscy drogowcy nie mają dobrej prasy.
O tym, jak wygląda nadzór miasta nad ZDMiKP, napisano już całe tomy. Nie będziemy więc przypominać wpadek i opóźnień podczas wielu ważnych inwestycji, problemów z systemem ITS czy tempa prac przy utwardzaniu osiedlowych ulic. Przejdziemy do twardych danych.
Bydgoszcz jest szóstym najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce – wynika z najnowszego raportu TomTom Traffic Index opisującego sytuację drogową w 416 miastach z 57 krajów na całym świecie. Przed Bydgoszczą znalazły się największe polskie miasta: Łódź (47 proc. czasu podróży to stanie w korku), Kraków (45 proc.), Poznań (44 proc.), Warszawa (40 proc.) i Wrocław (39 proc.). Bydgoszcz z 34 procentami wyprzedza w tym niechlubnym rankingu m.in. Trójmiasto (33 proc.), Szczecin (30 proc.), Lublin (27 proc.) oraz Białystok (26 proc.).
Warto zwrócić uwagę na te trzy ostatnie miasta, ponieważ pod względem wielkości i potencjału to najbardziej zbliżone do Bydgoszczy ośrodki. Symbolem tego, jak miasto „usprawnia” ruch, jest rondo Kujawskie. Kierowcy doskonale pamiętają, jak płynnie mozna było je pokonać jeszcze kilka lat temu, zanim drogowcy zamontowali tam światła.
Przebudowa ul. Kujawskiej, stan na sierpień/fot. Anna Kopeć
Korki w tym miejscu nie występowały, później były normą. Jak będzie po przebudowie tego ważnego punktu? Społecznicy, eksperci, kierowcy, politycy apelowali o budowę nowoczesnego dwupoziomowego ronda. Drogowcy postawili na przestarzałe rozwiązanie: ruch samochodów, tramwajów i pieszych będzie odbywał się po jednej płaszczyźnie. Już niedługo przekonamy się o „słuszności” tego rozwiązania.
Pisząc o rondzie Kujawskim, płynnie przechodzimy do kwestii komunikacji miejskiej. Linia tramwajowa na ul. Kujawskiej to trzecia nowa inwestycja tramwajowa oddana do użytku za czasów Rafała Bruskiego – po tramwaju do Fordonu i na dworzec PKP. Oddana, co nie znaczy, że przygotowana czy wymyślona przez aktualnego włodarza – te inwestycje były w planach od wielu lat. Budowa torowiska to jedno, a drugie to jego wykorzystanie. Nowa sieć połączeń, która zacznie obowiązywać lada dzień, spotkała się z wieloma krytycznymi ocenami. Pasażerowie apelowali o większą częstotliwość i wydłużenie niektórych połączeń.
Drogowcy w większości pozostali głusi na uwagi mieszkańców, choćby dotyczące linii 61. To problem znany od lat – obcinanie kursów, skracanie godzin funkcjonowania linii, spadająca częstotliwość.
I na koniec kolejna garść twardych danych w kwestii komunikacji miejskiej. „Transport publiczny” w 2018 roku sprawdził, ile polskie miasta wydają na publiczne środki komunikacji.
Niedoścignionym liderem jest Warszawa (1 594 zł na mieszkańca rocznie). Bydgoszcz zajęła 11. miejsce (504 zł). Przed nami znalazły się m.in. Lublin (573 zł) i Szczecin (571 zł), czyli te miasta, w których korki są mniejsze. Przypadek czy korelacja – ocenę pozostawiamy Czytelnikom.
Ciemność widzę
We wtorek, 1 grudnia, ciemności zapanowały na moście Uniwersyteckim. Gdyby nie informacje w mediach, że to forma samorządowego protestu przeciwko negocjacjom rządu w sprawie budżetu UE, mieszkańcy mogliby pomyśleć, że to dzień jak co dzień.
fot. Anna Kopeć, archiwum
Bydgoszczanie do ciemności przywykli. Przez cały rok na wielu ulicach i osiedlach miasta nie paliły się latarnie. Nie wchodząc w spór między prezydentem a firmą Enea – to włodarz miasta ma obowiązek zapewnić oświetlenie, a przeciętny mieszkaniec nie chce słuchać jego tłumaczeń ani analizować sporu. Chce bezpiecznie poruszać się po mieście. I prezydent Bruski nie potrafił tego mieszkańcom zapewnić – jako jedyny z setek włodarzy gmin współpracujących z Eneą. Jeśli dodamy do tego ogromne problemy z odbiorem odpadów, to w tym roku ratusz egzamin z bieżącego utrzymania miasta i zapewnienia podstawowych usług oblał.
A skoro jesteśmy już przy moście Uniwersyteckim. Jest on symboliczny dla prezydentury Rafała Bruskiego. W PR-owym przekazie jest piękny, monumentalny i nowoczesny. W zależności od politycznych okoliczności świeci na niebiesko (w barwach UE), albo na tęczowo, dając powody do dumy „postępowej” części mieszkańców miasta. Kiedy jednak przyjrzeć mu się z bliska, okazuje się, że nie pełni swoich podstawowych funkcji. Od samego początku niedostępny dla pieszych i rowerzystów, a teraz także dla ciężarówek. Nic więc dziwnego, że coraz częściej mieszkańcy zadają sobie pytanie, czy nie jest przeszacowanym, niebezpiecznym bublem.
prezydent Rafał Bruski, fot. Anna Kopeć, archiwum
Świadomie nie będziemy omawiać działalności politycznej prezydenta, analizować jego udziału w antyrządowych protestach pod szyldem KOD czy Strajku Kobiet, na którym zdewastowano miejskie mienie. Nie porównamy Rafała Bruskiego z niemieszającym się w bieżące spory polityczne prezydentem Torunia Michałem Zaleskim. Nie pokusimy się także o wystawienie oceny prezydentowi Rafałowi Bruskiemu. Tę w kolejnych wyborach wystawią mu mieszkańcy.
Zdajemy sobie także sprawę, że w powyższym tekście nie udało nam się wymienić jakże licznych sukcesów prezydenta Bydgoszczy. Nic straconego. O nich już niebawem przeczytają Państwo w social mediach prezydenta i jego wice, na stronie bydgoszcz.pl, a zapewne także w mediach, które czerpią zyski z reklam i ogłoszeń zamieszczanych przez magistrat.
Przepraszamy, że mącimy w przygotowaniach do świętowania dekady Rafała Bruskiego.
Redakcja „Tygodnika Bydgoskiego”