Religia Wczoraj 09:45 | Redaktor
Koszt uczniostwa. Ewangelia o wyrzeczeniu i niesieniu krzyża

Pieter Bruegel Starszy, „Droga na Kalwarię” (1564, Prado, Madryt)

W Ewangelii (Łk 14,25–33) Jezus mówi słowa, które mogą szokować: „Kto nie ma w nienawiści ojca, matki, braci i własnego życia, nie może być moim uczniem.” Co to znaczy? Czyżby Ewangelia podważała czwarte przykazanie?

Ewangelia czytana dziś w zreformowanej liturgii pochodzi z 14. rozdziału św. Łukasza i może wydawać się nieco dziwna. Przypomina trochę teksty klasyczne – zbiory krótkich rad mądrościowych. Takie formy istniały w wielu tradycjach. W Starym Testamencie mamy całą Księgę Przysłów, podobny charakter ma Księga Mądrości (przypomniana w pierwszym czytaniu) i kilka innych ksiąg. W świecie pogańskim znajdziemy „Myśli” Marka Aureliusza – krótkie refleksje stoickie, często luźno powiązane – czy „Enchiridion” Epikteta, zbiór wskazań filozoficznych. W nowszych czasach to np. „Rozmyślania i maksymy” La Rochefoucaulda albo znakomite aforyzmy Nicolása Gómeza Dávili.

W takim gatunku – krótkich sentencji – zdaje się dziś głosić swoje nauczanie Pan Jezus, a w każdym razie w takiej formie podaje je św. Łukasz. Z tą jednak różnicą, że na końcu tej perykopy złożonej z kilku fragmentów znajduje się klucz do ich odczytania. A klucz brzmi (cytuję tu w moim ulubionym tłumaczeniu ks. prof. Dąbrowskiego): „Tak więc każdy z was, który nie wyrzeka się wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim.” Do tego za chwilę wrócimy.

Najpierw przyjrzyjmy się początkowi: „A szły za Nim rzesze wielkie.”
I dzisiaj można sobie zadawać pytanie: co było w Jego osobie, w Jego nauce tak pociągającego? Czy my poszlibyśmy za jakimś wędrownym nauczycielem, by go słuchać? Co musiało w Nim być niezwykłego – w Nim i w Jego nauce?

Św. Grzegorz Wielki zauważa, że tłumy garnęły się do Jezusa, bo obiecywał On życie wieczne. A życie wieczne jest czymś wielkim i wspaniałym. Ale wielkie nagrody nie przychodzą bez wielkich trudów.

I Jezus robi coś, co jest genialne. Bo co zrobiłby zwodziciel, który chciałby porwać tłumy dla własnych celów – np. by zorganizować przewrót polityczny? To jasne – rozpalałby emocje do czerwoności. Takie przemowy znamy z literatury starożytnej (choćby mowy Cycerona w senacie), ale i w czasach nam bliższych przywódcy potrafili genialnie grać na emocjach. Nie wymieniajmy nazwisk – same wywołują już gorące skojarzenia.

Jezus postępuje odwrotnie. Nie podsyca entuzjazmu, lecz go studzi. Nie obiecuje łatwej chwały, ale stawia wymagania.

Św. Teofilakt dodaje, że wielu szło za Nim „nie całym sercem” – letnio. Dlatego Jezus pokazuje, jak naprawdę wygląda droga ucznia.

„Nienawidzić ojca i matki” – jak to rozumieć?

Tu robi się jeszcze trudniej. Pada bowiem wezwanie, by „nienawidzić ojca, matki, żony, dzieci, braci, sióstr i własnego życia”. To brzmi szokująco, szczególnie dla Żydów, którzy dobrze znali przykazanie „czcij ojca i matkę”.

Św. Grzegorz Wielki tłumaczy: chodzi nie o emocjonalną nienawiść, lecz o wybór. Krewnych należy kochać – to obowiązek. Ale jeśli stają się przeszkodą na drodze do Boga, trzeba im „odmówić” w tym, co odciąga od Ewangelii. To w istocie forma miłości – bo nie pozwalamy im sprowadzić nas na manowce.

W tym duchu św. Ambroży przypomina, że skoro sam Jezus dystansował się od więzów krwi (gdy przyszła do Niego Matka i bracia, powiedział: „Któż jest moją matką?”), tym bardziej uczeń nie może stawiać rodziny ponad Boga. Chrześcijanin nie ignoruje natury, ale gdy chodzi o cześć wobec Stwórcy, więzy krwi muszą ustąpić.

Św. Grzegorz idzie jeszcze dalej: również własną duszę trzeba w tym sensie „znienawidzić”, czyli nie folgować jej pożądaniom, lecz przez ascezę doprowadzać ją do lepszego stanu. To coś dokładnie odwrotnego wobec współczesnego „rób, co chcesz” – raczej „rób to, czego nie chcesz, jeśli służy to chwale Boga”.

Św. Cyryl Aleksandryjski podkreśla: nie chodzi o pogardę dla życia jako takiego. Apostołowie żyli i głosili Chrystusa, dopóki mogli. Ale gdy przychodzi moment oddania życia – nie wolno się cofnąć.

Krzyż ucznia

„A kto nie dźwiga krzyża swego i nie idzie za mną, nie może być uczniem moim.”

Św. Jan Chryzostom przypomina, że krzyż to nie tylko kawałek drewna, ale symbol życia, w którym codziennie mamy pamiętać o śmierci. Uczeń Jezusa powinien żyć tak, jakby miał umrzeć każdego dnia.

Św. Bazyli Wielki idzie dalej: krzyż to także wyznanie śmierci Chrystusa. W chrzcie umiera „stary człowiek”, a chrześcijanin staje się ukrzyżowany dla świata.

Św. Grzegorz Wielki zauważa, że są dwa sposoby niesienia krzyża – przez ascezę (umartwienie ciała) i przez miłość (noszenie brzemion bliźnich). Jedno bez drugiego nie wystarczy – miłość bez ascezy łatwo staje się sentymentalna, a asceza bez miłości – bezduszna.

Wieża i wojna – dwie przypowieści o roztropności

Św. Grzegorz Wielki mówi, że kto chce budować „wieżę pokory”, musi przewidzieć trudności.

Św. Bazyli dodaje: wieża to rozum, strażnica duszy, która ma wypatrywać wroga i strzec dobra.

Św. Grzegorz z Nyssy: wieża nie powstaje z jednego kamienia – tak i świętość nie rodzi się z jednego przykazania, ale z wielu cnót.

Św. Teofilakt tłumaczy obraz systematycznie: fundament to nauka i początki życia chrześcijańskiego. Kto nie dokończy budowy, wystawia się na szyderstwo ludzi i demonów.

Potem przychodzi obraz wojny z królem silniejszym.
Św. Cyryl Aleksandryjski: życie chrześcijanina to wojna – z demonami i własnymi namiętnościami.
Św. Augustyn interpretuje „dziesięć tysięcy” jako prostotę chrześcijanina, który staje naprzeciw „dwudziestu tysiącom” – przewrotności diabła.
Św. Teofilakt: królem, przeciw któremu walczymy, jest grzech wspierany przez zastępy demonów.
Św. Grzegorz Wielki wyjaśnia tajemniczy motyw „poselstwa pokoju”: to łzy, jałmużny i ofiary, które przebłagują Boga-Sędziego.

Wyrzeczenie się wszystkiego

Dwie przypowieści – o wieży i o królu – prowadzą do konkluzji: „Każdy z was, który nie wyrzeka się wszystkiego, co ma, nie może być moim uczniem.”

Św. Bazyli: nie chodzi o to, by każdy fizycznie natychmiast wszystko porzucał, lecz by nie dać się zniewolić rzeczom.
Św. Beda Czcigodny: jest różnica między „porzucić” a „wyrzec się”. Nieliczni faktycznie zostawiają wszystko, ale każdy chrześcijanin ma obowiązek wyrzec się – czyli posiadać rzeczy tak, by nie być przez nie posiadanym.

Ta Ewangelia to antidotum na letniość. Jezus nie obiecuje łatwej drogi. W Apokalipsie mówi: „Bodaj byś był zimny albo gorący, ale żeś letni, a ani zimny, ani gorący, pocznę cię wyrzucać z ust moich.”

Uczeń musi być gotów postawić Boga ponad więzi rodzinne i ponad własne życie, nieść krzyż ascezy i miłości, budować wieżę cnót i stoczyć wojnę z mocniejszym przeciwnikiem. Wszystko sprowadza się do jednego: nie być niewolnikiem niczego – nawet najbliższych, nawet siebie samego. Tylko wtedy można być naprawdę uczniem Boga.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->