Religia Dzisiaj 09:05 | Redaktor
Święty John Henry Newman – sumienie, które prowadzi do prawdy

fot. Facebook

Dlaczego papież Leon XIV ogłosił właśnie św. Johna Henry'ego Newmana doktorem Kościoła? Co mówi nam dziś Newman – człowiek nowoczesny, ale wierny Kościołowi? I czy jego dzieła, jak Apologia pro vita sua i Logika wiary, nie są odpowiedzią na duchowe rozdarcia XXI wieku?

Ewangelia o majątku i naszej największej trudności

Dzisiejsza Ewangelia jest trudna. Nie tylko dlatego, że Pan Jezus nie chce rozsądzić sporu o spadek między braćmi. Przecież któż mógłby rozsądzić mądrzej niż On, który jest samą mądrością, samą sprawiedliwością! A jednak odmawia i wskazuje, że majątek nie jest najważniejszą ze spraw człowieka.

I to jest właściwie największa nasza trudność — nie tylko człowieka dzisiejszego, ale człowieka wszystkich czasów — że do wyższych rzeczy jest stworzony, a tak bardzo przywiązany jest do rzeczy drugorzędnych.

Ale w żadnym razie nie należy tej opowieści brać jako zachęty do niesprawiedliwości. Ona jest przestrogą przed chciwością, która oddala od ostatecznego dobra.

Bo okazuje się, że ta umiejętność zdystansowania się od rzeczy ziemskich może nam być niezbędna, gdy przyjdzie zapłacić cenę za wierność prawdzie. Taką cenę zapłacił między innymi św. John Henry Newman, który zostaje właśnie ogłoszony doktorem Kościoła — papież Leon XIV ogłosił decyzję w tej sprawie.

Cena wierności sumieniu: przypadek Newmana

Jak pisze w „Christianitas” Paweł Grad, jako konwertyta z anglikanizmu zapłacił wysoką cenę za swoje nawrócenie, a następnie szczegółowo je opisał i uzasadnił (przede wszystkim w swoim *Apologia pro vita sua). Jest patronem katolickiego nonkonformizmu w środowisku obcym lub wręcz wrogim Kościołowi, jakim w znacznym stopniu były i są kraje anglosaskie.
Newman utracił nie tyle majątek — utracił coś cenniejszego. Oskarżono go bowiem, że przechodząc na katolicyzm, utracił uczciwość intelektualną i moralną integralność, podporządkowując się rzymskiemu autorytetowi. Konkretnie — anglikański pastor Charles Kingsley zarzucił katolikom, że nie wierzą w prawdomówność i nie cenią sumienia, a Newmanowi wprost: że przestał być uczciwy, gdy został katolikiem.

Trzeba bowiem pamiętać, że XIX-wieczna Anglia była jeszcze bardzo antykatolicka. Ta antykatolickość anglikanizmu była stopniowo w XIX i XX wieku wypierana nie tyle przez zrozumienie katolicyzmu jako takiego, ile przez rosnącą w całym świecie zachodnim obojętność religijną.

Ale wróćmy do samego tytułu „doktor Kościoła”. Przyznaje się go tym świętym, którzy wykazali się nie tylko heroicznością cnót, ale także wyjątkowym, wybitnym autorytetem nauczania katolickiego.

Newman w młodości i wczesnym okresie anglikańskim był przekonany, że Kościół rzymski zniekształcił naukę apostolską. Sądził, że prawdziwy katolicyzm to anglikanizm tzw. wysokokościelny, zachowujący sukcesję apostolską, sakramenty i liturgię. Odrzucał wtedy nauki o nieomylności papieża, odpustach, kulcie Maryjnym itd.

W Apologii to wspomina: „Na początku uważałem Kościół rzymski za upadły i przesiąknięty błędem, a jego system za skażony średniowiecznymi dodatkami.”  On też próbował uzasadnić, że papiści się mylą — ale nie jako pamfleciarz, tylko jako uczony teolog, szukający prawdy.

Swoje studia nad tym zagadnieniem wykonał jednak rzetelnie i uczciwie. Czytał Ojców Kościoła i odkrywał ciągłość rzymskiego katolicyzmu z pierwotnym chrześcijaństwem.

Rozwój dogmatów i odkrycie wewnętrznej spójności

Studiował rozwój dogmatów i na tej podstawie uznał, że nauka Kościoła nie musi być statyczna, ale rozwija się organicznie.

Opisał to potem w fundamentalnym dziele: O rozwoju doktryny chrześcijańskiej (1845). Jest wydanie polskie tej książki — myślę, że ogłoszenie go doktorem Kościoła jest kapitalną okazją do jej wznowienia, a może nawet przetłumaczenia na nowo.

Zagłębiając się w historię Kościoła, zrozumiał, że Kościół rzymski miał wewnętrzną spójność i moc przetrwania rozłamów, czego anglikanizm nie miał.

W końcu przeszedł na katolicyzm w 1845 roku, co — jak już powiedzieliśmy — kosztowało go wszystko: stanowisko w Oksfordzie, relacje społeczne, stabilność finansową. Ale nie zrobił tego pochopnie: „było to duchowe przesilenie dojrzewające przez lata” — jak pisze w Apologii.

Doktor nowoczesny – Newman wobec naszych czasów

Można powiedzieć, że Newman to „doktor nowoczesny”. Tak go właśnie nazwał Paweł Grad.
Jego duchowa droga przypomina raczej św. Augustyna niż św. Tomasza — była burzliwa, dramatyczna, poszukująca. Żył w epoce sekularyzacji i intelektualnych przemian — dlatego jego refleksja dotyka również naszych czasów.
Ale jego droga jest dowodem na prawdziwość słów Jezusa, że „kto prosi — otrzymuje, kto szuka — znajduje, a kołaczącemu otworzą”.
Szukanie Boga nie jest błądzeniem po omacku. Każdy, kto robi to uczciwie, ostatecznie się do Boga zbliża.

Wiara i rozum w „Logice wiary”

Ale jest jeszcze jeden aspekt teologii Newmana. Chciałbym tu zwrócić uwagę na jego drugą książkę — Logika wiary (angielski tytuł: Grammar of Assent).
Wielu z nas pyta o dowody na istnienie Boga, na słuszność wiary. Newman krytykuje próbę redukowania wiary do matematycznego dowodu. Ale to nie znaczy, że jest fideistą, który każe wierzyć w opowieść nie mającą nic wspólnego z rozumem.
Choć podkreśla, że wiara nie jest czysto racjonalnym wnioskiem, to jednak przekonuje, iż wiara to akt rozumu uzdolnionego łaską, który przyjmuje to, co przekracza, ale nie przeczy rozumowi.

Newman nie daje łatwych odpowiedzi — ale uczy nas, jak stawiać właściwe pytania.
Ogłoszenie go doktorem Kościoła to zaproszenie, by z ufnością kroczyć drogą rozumu oświeconego wiarą i sumieniem — także wtedy, gdy wymaga to odwagi i ofiary.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->