Religia Dzisiaj 10:00 | Redaktor
Zaproszeni na ucztę. O przypowieści, wyznaniu Piotra i trudnej prawdzie o Synu Bożym

Juan de Juanes (właśc. Vicente Juan Masip), Ostatnia Wieczerza

Druga niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego, przypadająca niegdyś w czasie oktawy Bożego Ciała, przynosiła w tradycyjnej liturgii czytanie z Ewangelii według św. Łukasza (rozdz. 14), zawierające dobrze znaną przypowieść o wielkiej uczcie. Pewien człowiek zaprosił wielu gości, lecz zaproszeni – pochłonięci swoimi sprawami – nie przyszli. Gospodarz, rozgniewany ich obojętnością, polecił przyprowadzić ubogich, chromych i ślepych, by jego dom się napełnił. Przypowieść kończy się słowami: „Żaden z owych mężów, którzy byli zaproszeni, nie zakosztuje mojej wieczerzy.”

Przypowieść aktualna dziś

W swoim najbardziej bezpośrednim znaczeniu przypowieść odnosi się do narodu izraelskiego, pierwszego zaproszonego do udziału w uczcie zbawienia – lecz odrzucającego Mesjasza. Ewangelia zostaje ogłoszona poganom. Ale sens tej opowieści jest ponadczasowy. Stanowi również ostrzeżenie dla współczesnych, którzy lekceważą zaproszenie do uczestnictwa w Eucharystii. Uczta trwa – a wielu pozostaje obojętnych.

Oktawa zniesiona, procesje trwają

Warto przypomnieć, że oktawa Bożego Ciała została formalnie zniesiona w 1955 roku przez papieża Piusa XII, w ramach reform liturgicznych zawartych w dekrecie Cum nostra hac aetate. Reforma, która weszła w życie 1 stycznia 1956 roku, pozostawiła w kalendarzu jedynie trzy oktawy: Narodzenia Pańskiego, Wielkanocy i Zesłania Ducha Świętego. Uzasadnieniem zmian było uproszczenie skomplikowanego kalendarza liturgicznego.

Jednak w Polsce likwidacja oktawy Bożego Ciała natrafiła na opór. Silna tradycja procesji eucharystycznych sprawiła, że mimo formalnych zmian procesje odbywały się nadal – i odbywają się do dziś jako nabożeństwa paraliturgiczne, nierzadko z udziałem całych parafialnych wspólnot.

Od uczty do wyznania wiary

Ewangelia o uczcie była czytana w tę niedzielę aż do reformy z 1970 roku, kiedy to wprowadzono nowy, trzyletni cykl czytań liturgicznych. W roku C, który obecnie przeżywamy, Kościół proponuje fragment z Ewangelii św. Łukasza (Łk 9), zawierający jedno z najważniejszych wydarzeń duchowej drogi uczniów: wyznanie Piotra.

Jezus zadaje pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?” To pytanie – choć krótkie – było trudne. Chrystus nie mówił wprost o swojej tożsamości. Pozwalał uczniom odczytywać znaki: uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, przemieniał wodę w wino, znał tajemnice ludzkich serc. Znający Prawo i Proroków Izraelici mogli z tych znaków wyczytać, kim On jest. A jednak niewielu potrafiło złożyć pełne wyznanie wiary.

Problem nie tylko polityczny

Zazwyczaj mówi się, że Żydzi oczekiwali Mesjasza politycznego – wodza, który wyzwoli naród spod okupacji Rzymu. To prawda, ale niepełna. Głębszy problem leżał gdzie indziej. W ich oczach Mesjasz miał być człowiekiem. Największym z proroków, jak Mojżesz czy Eliasz – ale wciąż „synem ludzkim”.

A Jezus przynosi coś więcej. Objawia, że jest Synem Bożym, że Bóg sam ukazuje się w Jego Osobie. To przekraczało dotychczasowe rozumienie. To wymagało nowego aktu wiary: nie tylko w Boga Ojca, ale również w Boga Syna.

I Piotr, choć jeszcze nie w pełni świadomie, ten akt wiary składa. „Ty jesteś Mesjaszem Bożym” – mówi. W języku greckim: Chrystos, czyli „namaszczony”. Ale nie tak, jak niegdyś Dawid został namaszczony przez proroka Samuela. Chrystusa Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą – powie Piotr po zmartwychwstaniu.

Krzyż zamiast tronu

Paradoksalnie, zaraz po tym wielkim wyznaniu Jezus mówi uczniom:
„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce ocalić swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu – ten je zachowa.”

Tajemnica Boga, który cierpi – Boga z nami, Emmanuela – dopiero miała się objawić w całej pełni. Ale już tu pojawia się zasadnicza prawda: Mesjasz nie przyszedł, by panować, lecz by zbawić. Nie rządzi siłą, lecz miłością.

To właśnie głosi Credo:

„Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego.
Który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Dziewicy,
Umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion…”

Uczta trwa.

Zaproszenie wciąż jest aktualne. Ale nie wystarczy wiedzieć, kim jest Jezus. Trzeba – jak Piotr – odpowiedzieć sercem, czyli wolą. Trzeba przyjść. Z wiarą. Z gotowością do krzyża. Bo Mesjasz, który cierpi, zbawia nie przez potęgę, lecz przez miłość.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->