Gubimy się nie dla zgubienia, lecz dla odnalezienia. Lasy Samociążka
fot. Kasia Chrzan
Z jednej strony przyciąga nas jezioro, leśna plaża, ale gdy udamy się w przeciwnym kierunku, zobaczymy obrazki jak z bajki.
Inne z kategorii
Aukcja charytatywna dla bezimiennych zwierząt. Organizatorzy zachęcają do udziału
Rusza bydgoski Primark. Równo za trzy tygodnie
To prawda, że aktualna pogoda za oknem nie zachęca do spacerów, a nastroje obniżają się, gdy od rana zaczyna się meteorologiczny wieczór. A jednak...
A jednak warto poszukać tego, co piękne w deszczu i mgle, w błocie, chłodzie i chmurach, bo ono w tym wszystkim jest. Wcale nie trzeba szukać go daleko, a wystarczy pojechać kilkanaście kilometrów, na przykład w kierunku Samociążka.
Zanim dojedzie się do znanego ośrodka wczasowego, na naszej drodze pojawi się most, którego wcale nie trzeba przekraczać, ale skręcić w prawo, na znajdujący się tam leśny parking. Dalej prowadzi nas droga nad pięknym jeziorem Lipkusz, wokół którego wiodą nas leśne ścieżki, a piękne przestrzenie mokrej ziemi i wody, trzciny i iglaków, poprzeplatane są gałęziami ogołoconymi z liści o tej porze roku. Można spędzić tam mnóstwo czasu na długim spacerze wzdłuż owego jeziora, jest ono stosunkowo duże jak na nasze tereny, dlatego przyciąga uwagę, a tymczasem...
A tymczasem, jeśli skręcimy leśnymi drogami w prawo i odejdziemy od Lipkusza, znajdziemy całkiem inne piękno, wymagające jednak niewielkiego trudu poszukania go.
Z pięknem tak już jest, że im jest ono trudniejsze do odnalezienia, tym bardziej nas zachwyca. Między Samociążkiem a Bożenkowem, czyli idąc w głąb lasu w kierunku, o którym mówimy, znajduje się przepiękny teren pofałdowanej ziemi, wyściełany wysokimi trawami na przemian z żywozielonym mchem. Las, jak to las, zachwyca, jednak w tych lasach, pośród niewielkich pagórków, znajduje się mnóstwo małych leśnych jezior i stawów. Niekiedy woda pod butami pluska już na wydeptanych dróżkach, którymi warto powędrować, bo własnie tam można poczuć się jak w baśni.
Ze spokojnych wód tych lasów, co i rusz wystają przyozdobione mchem pieńki. Dzięcioły tutaj jakby nie bały się wkraczającego w ich świat człowieka i spokojnie dają się obserwować przy swojej dłubaninie i stukocie. Na wodnistych jeziorkach układają się łaty ziemi, małe wysepki zarośnięte trawami, na których latem można niekiedy spotkać czaple.
Aby zobaczyć tę bajkową krainę, trzeba zanurzyć się w las, trzeba wybrudzić błotem buty, trochę zmarznąć, zmoknąć, ale warto. Idąc od jednego leśnego jeziora do drugiego ma się wrażenie, że woda sama nas prowadzi, a zachwycające widoki wciągają swoim pięknem i choć nam się wydaje, że dalej już nic nie ma, rzeczywistość tej ziemi zaskakuje nas kolejnym krajobrazem.
Jest tam też miejsce szczególne, które można odnaleźć i owszem, ale najpierw trzeba się... zgubić. Trochę jak w życiu... aby się odnaleźć, musimy się przecież najpierw...
Jest to pas ziemi przecinający wody, tak wąski, że trzeba iść ostrożnie i pojedynczo, aby się przedrzeć pośród krzewów i drzewek, które jakimś cudem jeszcze się tam wcisnęły. Miejsce jest to ukryte i niełatwe do odnalezienia, ale gdy się przez nie przedziera, mając po jeden i drugiej stronie wodę, człowiek czuje się jakby jego przyzwyczajenie do bycia użytkownikiem ziemi, było jednak łaską, która stawia nam wymagania doceniania tego piękna.
Żadne zdjęcia nie oddadzą uroku okolic Samociążka i Bożenkowa, a baśniowa atmosfera ciszy i spokoju zadziwia i zachwyca dosłownie o każdej porze roku i... wcale nie jest tu cicha. Muzyka ptasiej przestrzeni zapiera dech. Chce się jej słuchać i się jej poddawać. Nawet wtedy, gdy pada deszcz lub śnieg, albo gdy rozpościera się mgła nad wodami czy między drzewami, nawet gdy jest zimno, i wcale nie tak zielono jak wiosną, tutaj i tak jest pięknie, dokładnie tak, jak jest.
Podczas wędrówek w tych lasach nie warto liczyć kroków, czy „zaliczać” zadaną sobie liczbę kilometrów. W tym lesie nie ma kalkulacji, a harmonia zastanych tu widoków nas zaskoczy. Zachwyceni cichymi wodami tego lasu i najprawdopodobniej i na szczęście i tak się pomylimy w obliczeniach czasu, kilometrów czy zadanych sobie trekingowych kroków i pewnie też się zgubimy.
Ale przecież gubimy się nie dla zgubienia, ale dla odnalezienia samych siebie. A tam można siebie samego odnaleźć.
Ps. Gubienie się w lasach potraktujmy oczywiście z przymrużeniem oka. Wiadomo, że lepiej się w lesie nie zgubić. W życiu też.
Katarzyna Chrzan