Właściciel tartaku w ratuszu. Przełomu nie ma
Obrady Komisji Gospodarki Przestrzennej w sprawie Trasy Uniwersyteckiej / fot. wb
– Jestem zabezpieczony prawnie na jakieś półtora roku. Nikt mnie nie usunie z mojej działki, chyba że siłą i w kajdankach – mówi Krzysztof Pietrzak, właściciel Tartaku Bydgoszcz. Dzisiejsze (23 stycznia) posiedzenie Komisji Gospodarki Przestrzennej na temat patowej sytuacji na budowie przedłużenia Trasy Uniwersyteckiej przełomu nie przyniosło.
Inne z kategorii
Tako „Rzeczemy” i poetycko wieczerzamy [ZAPROSZENIE]
Pożar mieszkania w Fordonie [Z OSTATNIEJ CHWILI]
O godz. 9.00 w Urzędzie Miasta Bydgoszczy rozpoczęło się posiedzenie Komisji Gospodarki Przestrzennej Rady Miasta. Zaproszenie na obrady otrzymali wszyscy zainteresowani, m.in. wojewoda Mikołaj Bogdanowicz, prezydent Rafał Bruski, dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji Publicznej Tomasz Szymański.
Nie wszyscy zjawili się na obradach. Wojewodę reprezentowała Paulina Wenderlich, dyrektor generalny Urzędu Wojewódzkiego, a prezydenta Rafała Bruskiego – jego zastępca Mirosław Kozłowicz.
Gust kontra Pietrzak
Dyskusję rozpoczął Maciej Gust, zastępca dyrektora ZDMiKP d.s. inwestycji drogowych. Opowiadał o idei budowy Trasy Uniwersyteckiej, skali inwestycji, a także postępach na budowie. – Na ulicy Glinki, która jest przebudowywana w ramach tego zadania, trwa usuwanie kolizji z instalacją gazową. Uda się to zrobić do końca stycznia – tłumaczył. Podkreślić należy, że pierwotnie ten fragment ulicy Glinki miał być gotowy we wrześniu ubiegłego roku. – Na tę chwilę stan zaawansowania robót na wszystkich frontach to około 45 procent całości inwestycji – oznajmił Maciej Gust.
Maciej Gust tłumaczył, że miasto wciąż nie ma dostępu do wszystkich działek. – Teren przy ul. Ujejskiego 44 powinien być przekazany do 31 grudnia, ale nie dało się dotrzymać terminu. Egzekucja jest planowana na koniec marca, wedle informacji od służb pana wojewody – mówił zastępca dyrektora ZDMiKP.
– Jestem zabezpieczony prawnie na jakieś półtora roku. Nikt mnie nie usunie z mojej działki, chyba że siłą i w kajdankach. Do końca marca chroni mnie ustawa o lokatorach, nikt nie może mnie eksmitować. A na kwiecień przygotowałem kolejną prawną bombę. Nie powiem, jaką. Będę obnażał niewiedzę i niekompetencję urzędników – twierdzi z kolei Krzysztof Pietrzak.
Czemu prezydent się nie dogadał?
Radny Bogdan Dzakanowski narzekał na nieobecność Rafała Bruskiego. – Szkoda, że nie ma tu pana prezydenta, gdyż jako były wojewoda zna całą procedurę wywłaszczeń. Szkoda też, że prezydent mojego miasta nie porozumiał się z obywatelem miasta. Ta inwestycja nie będzie oddana w terminie. Podkreślę, że wciąż prezydent może przystąpić do negocjacji, choć miał na to 7 lat – mówił.
Andrzej Bereda, dyrektor Wydziału Mienia i Geodezji, odpierał zarzuty. – Co do zasady, od 2006 roku zarządca dróg korzysta ze specustawy drogowej. Wypłacamy odszkodowanie na podstawie operatu szacunkowego przygotowanego przez rzeczoznawcę. Nigdy nie zdarzyło się, aby miasto zapłaciło więcej, niż to wynika z operatu szacunkowego – tłumaczył.
Wiceprezydent Mirosław Kozłowicz dodał: – Zarówno w przypadku wykupu na zasadzie umowy cywilnoprawnej, jak i decyzji ZRID następuje wycena nieruchomości. Te wyceny nie odbiegają od siebie. W przypadku ZRID można było otrzymać nawet 105 procent wartości działki, jeśli przejęcie odbędzie się w ciągu 30 dni – powiedział. – Od listopada czekamy na działania służb pana wojewody. Pieniądze czekają na byłych właścicieli – dodał.
Radny Janusz Czwojda zwrócił się do Dzakanowskiego, który nie dawał za wygraną: – Co pan sugeruje? Z uporem nalega na to, żeby prezydent usiadł i rozmawiał z właścicielem gruntu? Rozumiem, że o pieniądzach? Ale skoro jest wycena prawna, to o czym dyskutować? Prezydent ma usiąść i zaproponować wyższą kwotę, niż ta działka jest warte? Przecież wycena podlega zaskarżeniu do sądu i właściciel może się odwołać od niej – argumentował.
– Miasto sprzedaje swoje grunty nawet za 1100 złotych za metr i więcej, ja dostałem wycenę na 259 złotych za metr, a sąsiad 570 złotych za metr. Dziwne, prawda? – komentuje Krzysztof Pietrzak.
Prezydent ma miesiąc
Radni z Komisji Gospodarki Przestrzennej na wniosek radnego Jana Szopińskiego przegłosowali wniosek, aby prezydent rozpatrzył możliwość zawarcia umowy z Krzysztofem Pietrzakiem w zakresie przejęcia jego nieruchomości. Radni chcą, aby prezydent przyszedł na komisję w przyszłym miesiącu i zdał relację z tego, jakie podjął kroki.
Szopiński dopytywał także o kary umowne. – Na ile te opóźnienia wpłyną na dopłatę dla wykonawcy? Czy kary umowne są w umowie, czy nie ma?
Odpowiadał Maciej Gust. – Jeżeli chodzi o nieruchomość, która miała być przekazana 1 stycznia, w umowie mamy zapisy, że wykonawca dostanie o tyle wydłużony czas na dokończenie inwestycji, o ile wydłuży się przekazanie działki. Nie może sobie jednak z tego tytułu rościć żadnych pieniędzy – twierdzi.
– Przecież to kłamstwo. Przecież firma musi płacić pracownikom, wynająć sprzęt, płacić ochronie. Na pewno będzie sobie chciała to odbić – odpowiedział Pietrzak.
Więcej w czwartkowym wydaniu „Tygodnika Bydgoskiego”.
Poprzednie artykuły „Tygodnika Bydgoskiego” na ten temat:
http://tygodnikbydgoski.pl/bydgoszcz/tartak-bydgoszcz-pyta-po-co-nam-zdmikp-w-bydgoszczy
http://tygodnikbydgoski.pl/wydarzenia/wlasciciel-tartaku-nie-daje-za-wygrana-budowa-trasy-zagrozona
http://tygodnikbydgoski.pl/wydarzenia/tartak-bydgoszcz-dostal-pieniadze-trasa-uniwersytecka
http://www.tygodnikbydgoski.pl/wydarzenia/wojewoda-odpiera-zarzuty-prezydenta-w-sprawie-tartaku
http://tygodnikbydgoski.pl/wydarzenia/ratusz-przerywa-cisze-w-sprawe-tartaku-bydgoszcz-beda-kary