Czwarty rozbiór Polski
Gen. Heinz Guderian i kombrig Siemion Kriwoszein odbierają paradę zwycięstwa. Brześć Litewski, 22 września 1939 r./ fot. materiały IPN
17 września 1939 r. przypieczętowany został los II Rzeczpospolitej. Niedawno minęła kolejna rocznica tego tragicznego wydarzenia. Warto przypomnieć kilka podstawowych faktów z tym związanych.
Inne z kategorii
Nowa Wilejka: Miejsce pamięci i duchowości na wschodnich obrzeżach Wilna
Niektórzy zdradziecki atak Sowietów nazywają wojną polsko-sowiecką z 1939 r., tymczasem zgodnie z klasyfikacją prawną nie można jej za taką uznać. Państwo sowieckie napadając na nasz kraj, pogwałciło wszelkie normy międzynarodowe, nie wypowiadając nam wcześniej wojny. Ambasadorowi polskiemu w Moskwie Wacławowi Grzybowskiemu wręczono jedynie notę dyplomatyczną, w której kłamliwie stwierdzano, że państwo polskie uległo rozpadowi, wobec czego ZSRS wkracza na jego tereny, aby objąć ochroną ludność białoruską i ukraińską. Również Polska, na skutek fatalnej decyzji naczelnego wodza marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, nie wypowiedziała wojny Sowietom. Co więcej, zakazano wojskom polskim walczyć z wkraczającymi w głąb naszego kraju oddziałami Armii Czerwonej. Miało to fatalne w skutkach następstwa, ponieważ totalnie rozbiło morale polskich żołnierzy.
Żołnierze bez mundurów
W rzeczywistości wkroczenie wojsk sowieckich było realizacją przygotowywanych od dawna planów Stalina. Zwieńczył je pakt Ribbentrop - Mołotow zawarty 23 sierpnia 1939 r., wraz z tajnym protokołem, w którym dzielono się terenami Polski oraz innych krajów, takich jak Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia i Rumunia. Przez Polaków układ ten nazywany jest często IV rozbiorem Polski. Dla Stalina miała to być realizacja jego imperialnej polityki, realizacja pomysłu na rozszerzanie komunizmu na inne kraje, ale również swoista zemsta za klęskę bolszewików w 1920 r., do której walnie przyczynił się również Stalin za sprawą wydawanych przez siebie błędnych decyzji.
W jednym z wywiadów prof. Paweł Wieczorkiewicz w następujący sposób opisał oddziały Armii Czerwonej atakujące w 1939 r. polskie granice: „To właściwie nie było wojsko, tylko jakaś zbieranina. Ubrana w zdekompletowane mundury, z karabinami na sznurkach. Nie był to zresztą dowód na niski poziom wytwórczości sowieckiej, ale na potworny bałagan organizacyjny panujący w Armii Czerwonej. Jedna z jej dywizji poszła nawet na front w ubraniach cywilnych”. Stan armii sowieckiej był następstwem prowadzonej od 1937 r. przez Józefa Stalina czystki w szeregach Armii Czerwonej, która zdziesiątkowała jej kadrę dowódczą.
Skoro wojsko bolszewickie było tak słabe, to dlaczego ponieśliśmy klęskę? Odpowiedź jest prosta. Wojska te były znacznie liczniejsze niż nasze. Pamiętać bowiem musimy o tym, że Sowieci wysłali przeciwko Polsce ponad 620 tys. żołnierzy, czyli dwa razy więcej niż Niemcy 1 września 1939 roku. Co oczywiste, wojska te wyposażone były w ciężki sprzęt, który swoją liczebnością znacznie przewyższał nasze środki bojowe, ale również środki, jakimi dysponowały wojska niemieckie. Pamiętać również musimy o tym, że od ponad dwóch tygodni walczyliśmy już z wojskami niemieckimi, które zaatakowały Polskę od zachodu, ale również północy i południa. Większość polskich wojsk wysłana została do obrony i walki z żołnierzami III Rzeszy. Na granicach wschodnich pozostały niewielkie oddziały rezerwowe oraz funkcjonariusze Korpusu Ochrony Pogranicza.
Cyniczny traktat
W efekcie w ciągu zaledwie kilku dni Sowieci zajęli wschodnie terytoria Polski i zaczęli zaprowadzać swoje porządki. Symbolem współpracy sowiecko-niemieckiej związanej z rozbiorem Polski jest również wspólna defilada obydwu armii, do której doszło 22 września w Brześciu nad Bugiem. Tego samego dnia wytyczono tymczasową linię demarkacyjną wzdłuż Pisy, Narwi, Wisły i Sanu. W późniejszym czasie dokonywano korekt tej granicy. Między innymi pięć dni później, gdy do Moskwy ponownie przyleciał minister spraw zagranicznych III Rzeszy, aby rozmawiać z Rosjanami o podziale wojennych łupów. 28 września zawarto „traktat o granicach i przyjaźni”. W dokumencie tym pisano m.in.: „Po upadku byłego państwa polskiego rząd ZSRS i rząd Rzeszy Niemieckiej uważają za swój wyłączny obowiązek odbudowanie pokoju i ładu na tych terytoriach oraz zapewnienie zamieszkującym je narodom pokojowego życia zgodnie z ich charakterem narodowym”. Już wówczas dokument ten miał niezwykle cyniczną wymowę, chociaż po latach jego wydźwięk jest jeszcze bardziej wstrząsający.
W konsekwencji zapoczątkowanego 17 września 1939 r. najazdu sowieckiego pod kontrolą Moskwy znalazły się ziemie Białostocczyzny oraz województwa lwowskie, nowogrodzkie, poleskie, stanisławowskie, tarnopolskie, wileńskie i wołyńskie. Okupacją sowiecką objęte zostało 50 procent terytorium oraz 14,3 miliona ludności, z czego 6 milionów stanowili Polacy. Czekały ich dramatyczne lata związane nie tylko z okupacją i wydarzeniami wojennymi, ale również realizacją przez Sowietów założeń swojej zbrodniczej ideologii.
Oficerowie jak dzieci
Sowieci od samego początku wzbudzali przerażenie, ale zarazem kpiny wynikające zarówno z ich wyglądu, jak i zachowania. Można nawet powiedzieć, że prezentowali oni postawy, które dowodziły ich zapóźnienia cywilizacyjnego. Popadali w zachwyt, widząc oczywiste dla Polaków rzeczy. Karolina Lanckorońska we „Wspomnieniach wojennych” opowiada o pierwszych tygodniach okupacji sowieckiej: „W nocy 22 września 1939 r. armia sowiecka zajęła Lwów. Rano wyszłam na zakupy. W małych grupach kręcili się po ulicach żołnierze Armii Czerwonej, która już od paru godzin była w mieście. Widzieliśmy ludzi źle umundurowanych, o wyglądzie ziemistym, wyraźnie zaniepokojonych, prawie wystraszonych. Byli jakby ostrożni i ogromnie zdziwieni. Stawali długo przed wystawami, w których widniały resztki towarów. Dopiero po paru dniach zaczęli wchodzić do sklepów. Tam byli nawet bardzo ożywieni. W mojej obecności oficer kupował grzechotkę. Przykładał ją do ucha towarzyszowi, a gdy grzechotała, podskakiwali obaj wśród okrzyków radości. Wreszcie ją nabyli i wyszli uszczęśliwieni. Osłupiały właściciel sklepu po chwili milczenia zwrócił się do mnie i zapytał bezradny: »Jakże to będzie, proszę pani? Przecież to są oficerowie«”.
W innym miejscu Lanckorońska notowała: „Bolszewików zjeżdżało tymczasem coraz więcej, mężczyzn i niezwykle brzydkich kobiet. Kupowali wszystko, co im podpadało pod rękę. W każdym sklepie było ich pełno. Wyżej opisana scena z grzechotką powtarzała się wiele razy dziennie. Ponieważ zaś przeznaczenie wielu przedmiotów nie zawsze było im znane, przeżywali i pewne niepowodzenia, jak np. ukazanie się towarzyszek w teatrze w powłóczystych jedwabnych koszulach nocnych, nabywanie hegarów do podlewania kwiatów itd. Z ich zachłannością w zdobywaniu towarów dziwnie nie licowało ciągłe opowiadanie o zasobności Rosji, o tym, że w Sowietach jest wszystko, czego dusza zapragnie. Na zapytanie lwowian: A czy Kopenhaga jest?, zapewniali, że jest, i to milionami. A pomarańcze są? Jeszcze i ile! Zawsze było dużo, ale teraz, gdyśmy zbudowali tyle nowych fabryk, to jeszcze więcej!”.
Okrucieństwo i terror
Nie dajmy się jednak zwieść tym opisom. To nie jest jedyny opis obecności Sowietów na polskich kresach. W późniejszych tygodniach i miesiącach sytuacja diametralnie się zmieniła. Rozpoczęły się brutalne represje, które dotknęły milionów osób. Deportacje na wschód, więzienia, umieszczanie w łagrach oraz morderstwa w majestacie prawa. Rozpoczęła się również tępa indoktrynacja, która miała siłą przekonać mieszkańców podbitych ziem do komunizmu. Swoistym symbolem represji sowieckich na Polakach jest Katyń, czyli wymordowanie polskich oficerów. Mord ten był następstwem uznania przez ZSRS, że skoro Polska przestała istnieć, to nie obowiązują już również wszystkie układy, które wcześniej z nią zawarł. W konsekwencji wziętych do niewoli żołnierzy nie traktowano jako jeńców wojennych i nie zapewniano im ochrony prawnej. Było to działanie bandyckie, niezgodne z jakąkolwiek praktyką międzynarodową. W równie barbarzyński sposób traktowano ludność cywilną.
W efekcie zapoczątkowanej 17 września 1939 r. agresji, życie utraciło wiele osób. Polska została zdewastowana biologicznie, kulturowo i materialnie. Pomimo zakończenia wojny, utraciliśmy Kresy Wschodnie, które stanowiły dla nas wielkie dziedzictwo kulturowe. Pamiętajmy o tym wspominając, wydarzenia sprzed 78 lat.